Sahib

kzarecka

2007-10-25

sahib_160Nenad Veličković po raz kolejny sięga po znakomity humor, inteligentny dowcip i błyskotliwą ironię, by zachęcając do rewizji światopoglądu, pokazać, jak humanizm staje się towarem. A wszystko w książce zatytułowanej "Sahib. Impresje z depresji", która w sprzedaży pojawi się 15 listopada.







O książce - Bohaterem "Sahiba" jest współczesny "misjonarz", czyli angielski urzędnik pracujący dla międzynarodowej organizacji pełniącej misję humanitarną w Bośni. Żądny przygody i dobrego honorarium radośnie odkrywa dziewiczą i egzotyczną dla niego krainę. W pełnych tęsknoty listach do swego ukochanego Georga niczym w krzywym zwierciadle odbija się pełna paradoksów codzienność powojennego Sarajewa. Zderzenie liberalnych poglądów i zachodniego sposobu życia z tradycyjną, patriarchalną kulturą budzi nieoczekiwaną refleksję Sahiba - bo tak właśnie, nie bez kozery, nazywa siebie narrator.

Nenad Veličković: - Moi czytelnicy śmieją się przy lekturze "Sahiba", ponieważ odkrywają, że rzeczywistość nie jest aż tak mroczna, jak by się wydawało. Nikt nie może zabronić nam kochać, pomagać innym, być dzisiaj lepszymi niż byliśmy wczoraj. Udało mi się dokonać tego wszystkiego szybko i łatwo, gdy tylko wyszedłem z szablonu przynależności do jednego narodu, jednej religii, jednego miejsca. Moją podejrzliwość budzą ludzie, którzy nie mają czasu dla żyjących wnuków, bo tracą go na martwych przodków.

Ignacy Karpowicz o książce: - Nenad Velicković zakłada maskę politycznej niepoprawności, by opowiedzieć o niepoprawnym politycznie świecie. Współczesne Sarajewo w oczach (a właściwie w mejlach) pewnego Brytyjczyka staje się stolicą międzynarodowej nieudolności, niekompetencji i kolesiostwa. Organizacje i misje humanitarne pomagają najchętniej swoim pracownikom. Dialog, szacunek, wzajemne zrozumienie - to puste słowa. Velicković, złośliwie i ironicznie, pokazuje, co pozostało z wartości cywilizacji Zachodu. Prawdopodobnie wolność, równość i braterstwo mają zastosowanie w bogatej Europie, ale już nie w Sarajewie. Bo w Sarajewie wszystko jest mniejsze, ścieśnione, z ideałami włącznie. Można by rzec, że ideały pozostają w ścisłym związku z PKB. Im PKB niższe, tym wartości śmieszniejsze. I taka jest powieść epistolarna "Sahib": obezwładniająco śmieszna i dojmująco smutna. "Sahib" to współczesne "Niebezpieczne związki", niebezpieczne związki ludzi ze słowami, z których uciekło znaczenie, a pozostały litery. Nawet nie na papierze, lecz w komputerze.

Fragment
Drogi George, wreszcie Sarajewo!
Otoczone zewsząd górami, gdzie pełno jeszcze pól minowych. Tak mi powiedział kierowca, który czekał na mnie na lotnisku. Z karty identyfikacyjnej odczytałem jego imię: Sakib. Z zawodu jest profesorem, ponieważ jednak dobrze mówi po angielsku, pracuje jako szofer. Z grubsza rzecz biorąc, urodziwy. Ma piękne dłonie i paznokcie. Nosi czystą koszulę, nie poci się pod pachami i całkiem nieźle pachnie. Ani śladu czosnku, przed którym ostrzegał mnie Willby. (Prawdę mówiąc, tutejsi mieszkańcy oglądani z zewnątrz i z daleka niczym się od nas nie różnią. Jedyna różnica, którą zauważyłem, to że wszyscy palą.)
Główna miejska aleja jest w bardzo kiepskim stanie. Jezdnia pełna dziur i wybrzuszeń, między nimi widać sporo asfaltowych łat. Pełno też połatanych budynków po obu stronach ulicy. Znajdzie się też kilka odnowionych. Niestety te najbardziej zdewastowane zasłonięto bilbordami, a to wielka szkoda, po tych wszystkich fotosach z wojny człowiek chciałby jednak zobaczyć trochę atrakcyjnych ruin. Czuję się oszukany, to tak jakbyś, na przykład, kupił bilet na sexy film, a siedząc w środku odkrywasz nagle, że wszystkie mocne sceny wycięto. W tej sytuacji odniosłem wrażenie, że miasto, nawet gdyby nie było tu wojny, wyglądałoby tak samo zapuszczone i zniszczone.
Z okna hotelu mam panoramiczny widok na góry wokół miasta, jak na pocztówce, którą Willby przysłał nam stąd dwa lata temu. Panorama się zmieniła. Albo mniej jest topoli, albo więcej minaretów.
W parku naprzeciwko stoi dziwny kamień, który przypomina kształtem domek dla psów. Nazywają go stećak i uważają, że to historyczny zabytek. Recepcjonista poinformował mnie, że wiele jest takich kamieni rozrzuconych w górach Bośni. (Chodzi o bezwartościowy kamień, bo gdyby miał jakąś wartość, chodziliby wokół niego turyści zwiedzający nasze muzea, a nie owce na ich łąkach.) W prospektach przeczytałem, że ich nadzieją na przyszłość są trawy rosnące na łąkach. Wyłącznie lecznicze zioła. A przecież mógłbym się założyć, że sprowadzają mleko w proszku z Ukrainy.


Nenad Veličković "Sahib. Impresje z depresji"; Wydawnictwo: Czarne; Tłumaczenie: Dorota Jovanka Ćirlić; Format: 125 x 195; Liczba stron: 192; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-7536-015-8

KaHa

Tagi: Nenad Veličković, Sahib. Impresje z depresji, książka, wydawnictwo czarne, fragment, sahib,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany