Niejednej osobie wydawnictwo Mag kojarzy się z genialnymi książkami fantasy i science fiction (ja uwielbiam wspomniane wydawnictwo za Scotta Lyncha i Brenta Weeksa; choć warto zaznaczyć, iż znacznie więcej książek doskonałych autorów uzyskaliśmy od Maga), stąd szybko moją uwagę przykuła okładka "Rozłąki". Była po prostu… inna. Okazuje się, że książka (napisana przez Christophera Priesta 13 lat temu; znany u nas z "Łagodnej kobiety" i "Prestiżu"), która ukaże się 26 czerwca, reprezentuje serię Uczta Wyobraźni i… choćby za to powinno się ją przeczytać. To bowiem gwarancja, na której warto się oprzeć.
czytaj więcej...
Janusz Wiśniewski przyciąga. I tak jest i tym razem. "Kulminacje". Patrzymy na okładkę, widzimy nazwisko, zaglądamy. Autor zmienił swoje zdjęcie profilowe na Facebooku właśnie na ową okładkę. I w ten sposób – tak sądzę – sprawił, że mnóstwo osób albo dowiedziało się o publikacji, albo sobie o niej przypomniało. Należę do drugiej grupy. Skoro jednak zostało mi już przypomniane zapomniane, dzielę się informacją z Wami – 4 lutego premiera. I jeszcze jedno – "Kulminacje" nie przyciągają tylko jednym nazwiskiem. Sprawdźcie.
czytaj więcej...
Tak, to by było wydarzenie! Stephen King osobiście w Polsce. Niestety... tak pięknie nie jest. Trzeba spojrzeć z drugiej strony... Słynny autor napisał kolejną powieść. Jej premiera odbędzie się na świecie w listopadzie. A u nas już dwa dni później (dokładnie rzecz ujmując 13-tego). I to wiadomość, która cieszy. Zwłaszcza, iż wydawca zpowiada, że "Przebudzenie" (taki tytuł ma książka) ma najbardziej przerażające zakończenie, jakie kiedykolwiek wyszło spod pióra tego genialnego pisarza. I jak tu się nie cieszyć? I jak tu nie czekać? Zwłaszcza, że sam King mówi: "To kwintesencja horroru. Przygotujcie się... na najlepsze!".
czytaj więcej...
Radość wypełnia fanów Marka Krajewskiego, gdyż jeszcze tylko miesiąc czekania i będzie można zanurzyć się w zbrodniczy Wrocław. Wydawca twierdzi, że miasto w tej książce to brama do piekła. I tak, jeśli przez nią przejdziecie, nie będzie już odwrotu. Powiem jedno - kto Krajewskiego czytał, nóg za pas nie weźmie (w sensie - pójdzie krok w krok z bohaterem jego powieści, gdyż kocha, wielbi każde słowo). "Władca liczb" nikogo nie powinien zawieść. A na marginesie - taka okładka wołałaby czytelnika bez względu na to, kim jest autor. Wraz z nazwiskiem Krajewski - woła. Bez obaw... przekraczam bramę.
czytaj więcej...