Zieleń przeciwwagą błękitu - pościg za "Synem Mansona"

kzarecka

2007-07-11

laleczka_160Najlepszy na świecie autor thrillerów psychologicznych, jak nazwał Jeffery'ego Deavera "The Times", napisał kolejną powieść i ponownie nie zawiódł oczekiwań. Na samych pochwałach nie można skończyć, cicho więc dodam, że "Śpiąca laleczka" (o niej mowa) nie jest tak dobra, jak poprzednie dziecko autora - "Zegarmistrz". Tam było więcej zaskoczeń, tu mniej. Tam było więcej potencjalnych zakończeń, tu mniej. Z drugiej strony powinnam jednak bronić Deavera – tam wprowadził wątek kinezyki i agentki Kathryn Dance (powiało cudownym zapachem świeżości!), tu rozwinął ten wątek (Kathryn stała się bohaterką pierwszej powieści w nowej serii thrillerów; "Zegarmistrz" być może był ostatnią książką z serii – Lincoln Rhyme i Amelia Sachs; może więc autor w kolejnych odsłonach zaskoczy bardziej).

Pięć dni – tyle potrzebowała agentka Biura Śledczego Kaliforni, aby "wstępnie" zamknąć sprawę pogoni za zbiegłym z więzienia Danielem Pellem. Deaver potrzebował natomiast jeszcze jednego dnia, aby fabuła się wypełniła. Razem sześć dni. Sześć dni, w czasie których śledzimy działania CBI i FBI. Zbieg, Pell został skazany na dożywocie za wymordowanie rodziny zamożnego biznesmena. Odsiedział osiem lat, złożył apelację (została odrzucona), usiekł. Prosty schemat thrillerów. Postać i jej psychika już jednak nie takie proste. Harlan Coben powiedział o Deaverze, że jest mistrzem w sztuce kreowania skomplikowanych zbrodni. To prawda. Jest również mistrzem tworzenia genialnych intelektualistów – zarówno tych stojących po stronie dobra i tych, których noga umiłowała sobie stronę zła. Tym razem stworzył dwie niezwykle silne jednostki – Pella, który błękitem swoich oczu uwodził ludzi, a następnie odpowiednimi technikami werbował ich do swojej Rodziny (tworzył wokół siebie oddaną i poddaną mu grupę ludzi, która mimo organizacji i działań bardziej powinna przypominać sektę, to jednak z założenia miała być rodziną z jej głową – panem i władcą), oraz Dance, która zielenią swoich oczu przenikała duszę i ciała ludzi, a następnie odpowiednimi technikami doprowadzała ich do pożegnania kłamstwa i powitanie prawdy. Kto wygra? Zło czy dobro? Błękit czy zieleń? "Ojciec" czy matka? Fałsz czy pprawda?

Gdy przeczytałam "Zegarmistrza" i poznałam Kathryn Dance, cieszyła mnie świadomość tego, że w kolejnej powieści to ona odegra główną rolę. Kiedy przeczytałam "Śpiącą laleczkę" ucieszyłam się, że Deaver nie uśmiercił Rhyme i Sachs (którzy, co by nie robić, jakby nie patrzeć i jakby nie myśleć, i tak kojarzą mi się z adaptacją "Kolekcjonera kości", Denzelem Washingtonem i Angeliną Jolie) – Dance dzwoni do kryminalistyka z Nowego Jorku i jego partnerki po poradę (bardzo miły i sympatycznie wciągnięty wątek). Ciekawie przedstawiona jest również prośba o eutanzję jednego z policjantów, który spotkał na swoje drodze Pella – Zabijcie mnie... Chłopak umiera. Ktoś mu pomógł. Kto? Ja mam swoje przypuszczenia. Obstawałabym przy tym, że "mój typ" jest na sto procent sprawcą. Deaver jednak tego nie wyjaśnia. I w tym też tkwi jego geniusz – pozwala czytelnikowi choć przez moment być detektywem.

Zakończenie... Że tak to określę "deaverowskie". Nie wszystko zostaje do końca wyjaśnione, nie wszytko się kończy. Gdy wydaje nam się, że z pewnością będzie TAK, nagle się okazuje, że jest NIE TAK. A przypuszczenia? Wreszcie udało mi się przewidzieć ruch Deavera i uważam to za osobisty sukces. Zwłaszcza, że dość szybko przyjęłam możliwość takiego rozwiązania. Choćby wziąć najbliższego z brzegu i najświeższego (przed "Śpiącą laleczką", rzecz jasna) "Zegarmistrza" - szlag człowieka na miejscu może trafić. Już się wszystko wyjaśnia, już się wie i nagle... trach! wszystko od początku. Czytając najnowszą publikację, po głowie pałęta się wiele przypuszczań. Jedno z nich jest słuszne. I kiedy okazuje się, że rzeczywiście TAK jest TAK, człowiek czuje wewnętrzną ulgę.

A dlaczego taki tytuł? Śpiącą laleczką nazywana jest córka biznesmena – jedyna ocalała z mordu przeprowadzonego przez Pella. To także tytuł książki, którą chce napisać o ofiarach mordercy Morton Walker. Można podejść do tego w dwojaki sposób – albo to nic nie znaczący szczegół, albo sedno całej historii. W każdym razie "Śpiąca laleczka" w wykonaniu Deavera to kolejny w dorobku autora thriller godny polecenia. Thriller, który ma ponad czterysta stron szybkiej akcji, jej wiele zwrotów, genialnych sylwetek postaci. I skoro początek serii o Rhyme i Sachs został zekranizowany, to może seria z Dance też ma na to szansę? Osobiście jestem jak najbardziej za. Kogo chcielibyście widzieć w rolach głównych?

Jeffery Deaver "Śpiąca laleczka"; Wydawnictwo: Prószyński i S-ka; Tłumaczenie: Łukasz Praski; Format: 145 x 205; Liczba stron: 456; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-7469-525-1

Katarzyna Zarecka

Tagi: ,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany