OMG...LOL...HARRY POTTER

gwkaminski

2007-07-18

a968574e7e9b3f87(Dla tych, którzy nie rozeznają się szczególnie w internetowej nowomowie, skrót „OMG” oznacza „Oh My God”, czyli w wolnym tłumaczeniu „O Boże”, „LOL”, zaś „Laughing Out Loud”, czyli na podobnej zasadzie „Zaśmiewa się do Rozpuku”. Oba, jakże skomplikowane terminy padają najczęściej z ust, a raczej klawiatury, wszelakiej maści, zachodnich, nastoletnich i nie tylko, forumowiczów, ircowiczów, itd. itd.)

Przy jakże cudownej okazji, jaką jest zbliżający się 21 lipca, czyli, wedle statystyk, najhuczniejsze, jak dotąd święto narodowe Potteromaniaków, zapragnąłem dokonać radosno-tfurczego podsumowania wszystkiego, co nam dał prymus z Hogwartu. Już na samym początku mej szlachetnej misji okazało się, że:

Ot zagrzęźli my, a czort karty rozdaje...

932113f3e2ec83f0

I to nie byle jakie. Jak donosi New York Times (www.nytimes.com ), siódma i ostatnia część przygód Harry’ego Pottera (przypomnijmy tytuł, którego oficjalne obwieszczenie stało się zalążkiem niejednego artykułu w niejednej gazecie – Harry Potter and Deathly Hallows) prawdopodobnie trafiła, poprzez Internet, do rąk niezidentyfikowanych dotąd czytelników jeszcze przed planowaną premierą. Zacznijmy jednak od początku...

Na początku, bowiem, był kamień filozoficzny, jednakże nikomu, począwszy od średniowiecza (a może i antyku) nie udało się opracować jego receptury, gdyż według starodawnych podań, spoczywa on, bezpiecznie schowany, w komnacie tajemnic. Okazało się jednak, że w komnacie wcale nie było żadnych skrzętnie skrywanych sekretów, służyła ona zaś jedynie za lochy. Dla więźnia Azkabanu. W trakcie wywiadu, jakiego udzielił nam on na wyłączność, dowiedzieliśmy się, że ze względu na niepospolity apetyt i długie samotne godziny, zdarzało mu się zaglądnąć do kieliszka. Nie byle jakiego jednak. Czara Ognia, której zawartością Azkabański „zek” obficie zakrapiał każdy dzień pozbawienia wolności stała się dla niego zbawieniem. Paliła lepiej niż prawdziwa łącka śliwowica i, co najważniejsze, okazała się nie mieć dna. Szczęście więźnia nie trwało długo, gdyż jego, jakże boskim, artefaktem zainteresował się Zakon Feniksa. Rada Zakonu wysłała na wyprawę do komnaty tajemnic swego najbezwzględniejszego i przy tym najskuteczniejszego inkwizytora. Był nim Książe Półkrwi, któremu powierzona misja mogła utorować drogę prosto do fotela prezydenckiego...

No, więc, co nam dał Harry Potter?

Po pierwsze – Primo! Mimo faktu, że nie przepadam za literaturą młodzieżową, w której nałogowo zaczytują się ludzie dorośli i poważni, muszę oficjalnie podziękować J. K. Rowling za to, iż za sprawą jej radosnej twórczości sięgnął zenitu współczynnik czytelnictwa, nie tylko na Świecie, ale i w Polsce (tym kraju w centrum Europy, gdzie połowie obywateli zdarza się przeczytać jedną książkę w roku). Wystarczy tu przytoczyć choćby zawrotną ilość zamówień na 1,3 miliona egzemplarzy, jaką w swym rejestrze ma Barnes&Noble, jedna z największych (ale przecież nie jedyna) w USA sieć księgarska. Jedynym ALE jest tutaj zaistniała jednocześnie banalizacja literatury pięknej. Okazało się, bowiem, że zdecydowanie lepiej wchodzą nam bajeczki dla grzecznych dzieci, niż książki, poruszające nieco poważniejsze i znacznie bardziej ponadczasowe problemy.

Po drugie – Primo! Dzięki J. K. Rowling i jej nieprzyzwoitym wręcz pociągu do magicznych rekwizytów (typu różdżki, kapelusze), a także alchemii i wszelakiej maści guseł, a także za sprawą amerykańskiej interwencji w Iraku, złoty medal USA pokazał swą ciemną stronę, skrywaną pod płaszczem liberalnego stylu życia. Według zaniepokojonych rodziców z Ameryki Północnej, bowiem, przygody Harry’ego Pottera w propagowaniu satanizmu są gorsze, niźli Anton Szandor La Vey. Ten drugi przecież od razu nazwał swoje dzieło „Biblia Szatana” tak, by niewinne dziatki nie chwytały za nie nieświadomie. Rowling poszła krok naprzód i, jak twierdzą specjaliści, posiadający jedyny klucz do odczytania Biblii, a mianowicie pastorowie z www.landoverbaptist.org , ich „Święte Oczy” nie widziały jeszcze tak „Oczywistej Herezji”, jaką jest oczywiście „Harry Potter i Czara Ognia”. Nieco lżejszą opcją jest tutaj książka autorstwa Connie Neal, zatytułowana „What’s a Christian to Do with Harry Potter?” (w wolnym tłumaczeniu – Co ma począć Chrześcijanin z Harry’m Potterem?), tłumacząca i wyjaśniająca, w jaki sposób, za namową samego Szatana, zbłąkanym owieczkom – patrz autorom książek i filmów – udaje się zupełnie nieświadomie i niechcący propagować w swych (niewątpliwie godnych uwagi) dziełach praktyki okultystyczne, powtarzane później przez dzieci w domach, piwnicach, a nawet na planie „Blair Witch Project”. Książki Rowling, nadziane praktykami okultystycznymi i tajemnymi gusłami, niczym dobra kasza skwarkami, sprawiły, że, jak pokazały Statystyki ALA (American Library Association), tylko od 2000 do 2005 roku pojawiło się ponad 3000 wniosków o usunięcie Harry'ego Pottera z bibliotek ze względu na "nieodpowiednią i niewłaściwą dla młodych czytelników treść". W ramach dwóch pojektów - Challenged Books i Banned Books Week - ALA prowadzi rejestr książek, których obecność w bibliotekach wzbudza protesty (w pierwszym przypadku), lub też nacisk jest na tyle silny, iż pozycja zostaje usunięta (w przypadku drugim), inaczej mówiąc "zbanowana". Słynna seria o młodym czarodzieju z Hogwarth zajmowała swego czasu pierwsze miejsce na liście Challenged Books jako wzbudzająca największe kontrowersje wśród użytkowników bibliotek w Stanach Zjednoczonych. W świetle tak globalnej i otwartej krytyki pozostaje jedynie zapytać, co na temat Harry’ego ma do powiedzenia Minister Roman Giertych...

Po trzecie – Primo! Siódma część, a mianowicie „Harry Potter and Deathly Hallows” to prawdziwe mistrzostwo suspensu, przy którym powieści Agathy Christie prezentują się mniej więcej podobnie, jak Reksio przy Szariku. Jako że najlepiej sprzedaje się śmierć, ktoś musiał umrzeć. J. K. Rowling jednak stwierdziła, że trupy muszą być dwa i nie wyklucza, że jedną z nich będzie sam Harry. Nic tak nie pobudza ciekawości, jak ewentualność zgonu Harry’ego, który gdyby istniał i dysponował apetytem seksualnym byka rozpłodowego, mógłby przy odrobinie szczęścia zaludnić swymi nieślubnymi potomkami połowę globu. Ciekawe, co powiedziałaby Connie Neal (ta od Chrześcijan i Pottera), gdyby się okazało, że w co drugim domu na jej osiedlu urodził się uroczy bobasek z błyskawicą na czole, zaś wszyscy oni, gdy dorosną, zechcą dostać na komunię magiczną różdżkę, co zaowocuje wycięciem wszystkich drzew w Parku Yellowstone...? Wolę nie myśleć, wracając jednak do Harry’ego – pic na wodę, fotomontaż. Otóż po tym, jak buchalterzy zbili kasę na zakładach, (oczywiście o to, kto umrze) jakiś wstrętny złodziej sfotografował ostatnie kilka stron rzekomo prawdziwego egzemplarza siódmej części i wrzucił je, ot tak, na Internet. I to nie jeden, było ich wielu. Jak obwieszcza New York Times, pierwsi byli Władcy Torrentów z Pirate Bay i MediaFire. Obrazki od nich przedstawiały siódmą część na tle dywanu i dwie ręce rasy białej buszujące między stronicami zakazanego owocu. Literki były niewyraźne, ale niejeden czytelnik wprawionym okiem mógł odczytać tajemnicze zakończenie... Po prekursorach przyszedł czas na naśladowców. Pierwszym z nich był jeden z użytkowników Gaia Online (www.gaiaonline.com ) ze swoją wersją egzemplarza i zakończenia, następnym odwiedzający stronę Digg (www.digg.com ). Proszę mi wybaczyć prędkość komentatora sportowego, chcę jedynie zaznaczyć ilość przecieków, ich wiarygodności nie może potwierdzić nawet New York Times, gdyż wszelkie ślady po nich zaginęły. Ostatnie wymienione w artykule z NYT zdjęcia ukazały się na stronce hostującej fotografie – Flickr (www.flickr.com ). Po żadnej z nich jednak nie ma na szczęście ni śladu, zniecierpliwieni czytelnicy zaś czekają z utęsknieniem na noc z soboty na niedzielę, ostrząc noże i polerując pałki, którymi utorują sobie drogę do stołu z egzemplarzami „Harry Potter and Deathly Hallows”.

Z mojej strony mogę dodać tylko tyle, że również z niecierpliwieniem wyczekuję tej chwili. Chwili, będącej początkiem końca Harry’ego Pottera.

Gabriel Wiktor Kamiński

Tagi: ,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany