Niegrzeczna dziewczynka byłego mimowolnego skandalisty

kzarecka

2007-09-26

dziewczynka_160Tylko ten, kto poświęci się literaturze jak ktoś, kto poświęca się religii – twierdzi Mario Vargas Llosama szansę naprawdę stać się pisarzem i stworzyć dzieło, które go przerośnie. Radę chyba należy wziąć do serca, bo Llosa uważany jest za jednego z najwybitniejszych współczesnych pisarzy. Teraz możemy poznać kolejne jego dzieło - "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki".



O książce - Życie Ricarda wyglądałoby zupełnie inaczej, gdyby jako nastolatek nie poznał niegrzecznej dziewczynki. Od pierwszego spotkania przez niemal pięćdziesiąt lat ukochana będzie bez uprzedzenia pojawiać się i równie niespodziewanie znikać z jego życia. Każdy jej powrót – w Limie, Paryżu, Londynie, Tokio i Madrycie – zbiegnie się z odsłoną kolejnej sceny w dziejach najnowszej historii świata. Femme fatale jak tajemniczy demiurg decyduje o życiu Ricarda, jest wszystkimi kobietami na raz, pozostając jednocześnie tylko niegrzeczną dziewczynką.

Julio Ortega "El País": - Być może dla uczczenia swoich siedemdziesiątych urodzin Mario Vargas Llosa ofiarowuje nam tę powieść (najzabawniejszą, najbardziej namiętną i wzruszającą ze wszystkich, jakie napisał), stanowiącą udany wkład w tradycję powieściową.

Javier Goñi "La Clave": - Szaleństwa niegrzecznej dziewczynki zanurzają się – bez nostalgii, ale za to z narracyjnym impetem, który utrzymuje się przez cały czas i godzien jest podziwu – w przeszłości, w tych trudnych i szczęśliwych czasach, kiedy Paryż był – dla Latynosa – mimo wszystko nieustającą zabawą; i jest to festiwal miłości szalonej (…). Vargas Llosa napisał powieść stanowiącą czystą radość dla zmysłów, powieść optymistyczną, pełną światła i radości życia.

Mario Vargas Llosa o swojej najnowszej książce: - To studium miłości odciętej od całej mitologii romantycznej (…) Mieści się w niej wiele, wszystko co jest związane z naturą człowieka: instynkt, seks, namiętność, także ta duchowa, fantazmaty, które kształtują nasze relacje, czynią nas lepszymi czy gorszymi ludźmi.

Fragment
Lily tańczyła w pysznym rytmie i z wielką gracją, uśmiechając się i nucąc słowa piosenki, podnosząc ręce, pokazując kolana i poruszając brzuchem i biodrami w taki sposób, że całe jej dziewczęce ciałko, modelowane co do jednej krągłości przez spódniczki i bluzki, jakie nosiła, zdawało się skręcać, wibrować i uczestniczyć w tańcu od stóp do głów. Ten, kto tańczył z nią mambo, zawsze bardzo się męczył, bo jak nadążyć, nie zaplątując się w ten diabelski wir skaczących nóg i rączek? Niemożliwe! Człowiek zostawał w tyle od pierwszych taktów, z pełną świadomością, że oczy wszystkich par są utkwione w Lily i że wszyscy śledzą jej mambowe wyczyny. "Co za dziewczynka! – oburzała się moja ciotka Alberta. – Tańczy jak Tongolele, ta rumbera z meksykańskiego filmu". "No dobrze, nie zapominajmy, że pochodzi z Chile – wtórowała sama sobie. – Cnota nie jest mocną stroną kobiet z tego kraju".
Ja zakochałem się w Lily po uszy, co jest najbardziej romantyczną formą zakochania się – mówiło się też "zabujać się na całego" – i owego pamiętnego lata poprosiłem ją o chodzenie trzy razy. Pierwszy raz w ostatnim rzędzie Ricardo Palma, tego kina w Parque Central w Miraflores, na poranku niedzielnym, a ona powiedziała mi, że nie, że jest jeszcze za młoda, żeby mieć chłopaka. Drugi raz na lodowisku, które otwarto właśnie tamtego lata pod Parque Salazar – tym razem powiedziała mi, że nie, że musi się zastanowić, bo chociaż ja się jej troszkę podobam, rodzice prosili ją, żeby nie miała chłopaka do czasu, gdy ukończy czwartą klasę, a jest dopiero w trzeciej. I ostatni raz, na krótko przed tym całym zamętem, w cukierni Cream Rica przy alei Larco, kiedy piliśmy waniliowy milkshake, i oczywiście znowu powiedziała, że nie, po co ma mi mówić, że tak, skoro i tak jest, jakbyśmy chodzili ze sobą. Czy nie robią z nas zawsze pary u Marty, kiedy bawimy się w dorosłych? Czy nie siadamy razem na plaży w Miraflores? Czy nie tańczy ze mną częściej niż z kimkolwiek innym na fiestach? To po co ma mi oficjalnie mówić, że tak, skoro całe Miraflores już myśli, że chodzimy ze sobą? Ze swoją buzią modelki, ciemnymi, szelmowskimi oczami i usteczkami o pełnych wargach, Lily była ucieleśnieniem kobiecej kokieterii.

Mario Vargas Llosa "Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki"; Wydawnictwo: Znak; Tłumaczenie: Marzena Chrobak; Format: 140 x 205 mm; Liczba stron: 384; Okładka: twarda; ISBN: 978-83-240-0871-1

KaHa



Tagi: Mario Vargas Llosa, Szelmostwa niegrzecznej dziewczynki, książka, książki, znak, powieść, skandalista, El Pais, La Clave, Julio Ortega,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany