Podzieleni Indianie, czyli fragment "Otwartej rany Ameryki"

kzarecka

2007-11-02

ranaameryki_160Najnowsza książka Aleksandry Ziółkowskiej-Boehm pojawi się w księgarniach dopiero pod koniec przyszłego tygodnia. Jednak specjalnie dla was prezentujemy dużo wcześniej fragment "Otwartej rany Ameryki". Ta fascynująca książka opisująca historię i bogatą kulturę rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej na tle ich sytuacji w dzisiejszym społeczeństwie amerykańskim, to z pewnością lektura godna polecenia. Poniżej między innymi o indiańskim pow-wow.





Sami Indianie po niemal dwóch wiekach dominacji białych, widząc ich zainteresowanie swymi wierzeniami, odbierają je jako jeszcze jedną chęć zagarnięcia ich własności, w podobny sposób, jak to zrobiono z ich terytorium. Tłumaczą, że biali, którzy szczerze poszukują czegoś głębszego w życiu, jednocześnie ignorują problemy, przed którymi społeczność indiańska obecnie stoi: wysokie bezrobocie, alkoholizm i objawy dyskryminacji. Ci biali, którzy naprawdę są zainteresowani wierzeniami Indian, powinni zacząć od starań, by im pomóc ekonomicznie, zapewnić świadczenia lekarskie i możliwość kształcenia.

Według legendy Indian z plemienia Lakota, Wielki Duch żyje w wyrzeźbionym drewnie tradycyjnego indiańskiego fletu. Odkąd Indianie Lakota usłyszeli wiatr grający piękną melodię płynącą z pierwszego fletu wiele lat temu, ich potomkowie wierzą, że to Wielki Duch przemawia do nich poprzez muzykę. William Gutierrez mówi, że za każdym razem, gdy gra na wyrzeźbionym własnoręcznie flecie, czuje obecność Wielkiego Ducha. Gutierrez jest Indianinem z plemienia Nawaho i z południowego Ute, urodził się w stanie Nowy Meksyk. Byliśmy z Normanem na jego koncercie w Dallas w 1993 roku, gdzie grał na czwartym dorocznym American Indian Art Festival & Market. Na tym festiwalu wystąpiło ponad 150 Indian z całej Ameryki Północnej, pokazywali swoje ręczne wyroby jubilerskie, rysunki i obrazy, rzeźby. Można było zamówić indiańskie potrawy. William Gutierrez grał melodie wielu plemion, mówił, że jeżdżąc po kraju, poznał wiele legend plemiennych i ma je
w sobie, gdy gra.
- Zamykam oczy i pozwalam grać memu sercu. Co w nim jest, wychodzi na zewnątrz przez moją muzykę.
Flety wyrabia się z drewna red cedar. Każdy z tych instrumentów ma inne brzmienie, wydobywa z siebie inny dźwięk. Gutierrez uważa flet za podarunek Wielkiego Ducha:
- Nigdy nie zapominam zapytać go o pozwolenie i podziękować, gdy skończę. Gram przynajmniej jedną melodię dziennie.

We wrześniu 1995 roku byłam w stanie Delaware na wielkim pow-wow. Przybyli na nie Indianie z plemienia Nanticoke. Charlie Clark, syn wodza plemienia i organizator występów wyraził nadzieję, że te pokazy tańców i zwyczajów pozwolą na większe zrozumienie Indian i ich kultury.
W modlitwie poprosił o pracę dla każdego, niezależnie od koloru skóry. Trzyletni biały chłopiec powiedział, że chce być Indianinem, bo lubi ich kolory ubrań, które przypominają mu... koguty.
Ale pow-wow jest organizowane nie tylko po to, aby ludzi z zewnątrz zapoznać z kulturą indiańską. Jest także okazją do zaciśnięcia więzów między Indianami z różnych plemion. Około 45 plemion z całego kraju wysłało swoje reprezentacje na pow-wow. Pokazują i wystawiają na sprzedaż swe wyroby: od koców po łapacze snów.

Patrzyłam na twarze wymalowane w białe i czerwone pasy. Najpierw rozległy się wolne, ale rytmiczne odgłosy bębna. Potem włączały się kolejne bębny. Wreszcie na arenę wyszli tancerze reprezentujący ponad 50 plemion, jeden po drugim. Poprosiłam starszego Indianina obok, by mi objaśnił podstawowe tańce prezentowane na pow-wow. Powiedział, że tańce zawsze były częścią tradycji Indian i że każdy ma swą nazwę: Fancy Dance, Jingle Dance, Grass Dance, Women's Traditional Dance, Fancy Shawl Dance, Men's Traditional Dance, Warrior Dance, Flag Bearers, Royalty, Straight Dance. Powiedział mi także, że pow-wow jest sposobem, aby spotkać się w tańcu, odnowić starą znajomość. I że właśnie dlatego tak usilnie wypatruje wśród zgromadzonych kogoś, kogo zna ze swej młodości.

Według wierzeń Indian życie jest nieustannym procesem zdobywania wiedzy o sobie samym. Gromadzi się ją poprzez stawianie czoła pojawiającym się problemom, poprzez starania o ład wewnętrzny i harmonię z otaczającą przyrodą. To przyroda dostarcza przykładów, jak żyć uczciwie i w zgodzie z innymi.

Aleksandra Ziółkowska-Boehm "Otwarta rana Ameryki"; Wydawnictwo: Debit; Format: 170 x 240; Liczba stron: 271; Okładka: twarda; Zdjęcia: kolorowe; ISBN: 978-83-7167-556-0

Tagi: aleksandra ziółkowska-boehm, otwarta rana ameryki, fragment otwartej rany ameryki, książka, pow-wow, indianie, American Indian Art Festival & Market,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany