Varga o nagrobku z lastryko, tequili, śmiertelności, Karolinie i...

kzarecka

2007-11-19

varga_160Muniek Staszczyk - znany, kochany i uwielbiany wokalista T.Love, powiedział o Krzysztofie Vardze: - Krzysiek skończył z literackim rokendrolem, który zresztą zawsze mi się u niego podobał. Tak jak dawniej - zanurzony w Warszawie, w ludzkich historiach i trochę w punku - teraz staje się megadojrzałym pisarzem. Szacun po trzykroć. Krzysztof Varga... Napisał między innymi: "Chłopaki nie płaczą", "Śmiertelność", "Tequilę", "Karolinę", "Bildungsroman", "Nagrobek z lastryko". I pewnie gdzieś o tym poopowiada. Tylko gdzie?



O spotkaniach - Tylko gdzie? Hm... Zainteresowani najbliżej będą mieć do Jasła. Dlaczego najbliżej i akurat tam? Otóż dlatego, że 21 listopada odbędzie się w Miejskiej Bibliotece Publicznej (ul. Kołłątaja 1) spotkania autorskie Krzysztofa Vargi. Godzina 11.00. Jeśli komuś pasuje i ma blisko - Jasło czeka. Varga czeka. Jeśli czasu brak lub kilometrów do miejscowości zbyt wiele... poinformujemy o jakimś innym spotkaniu autora.

Poniżej krótki fragment "Nagrobka z lastryko" - książki, która ujrzała światło dzienne osiem miesięcy temu.

Mieszkam w domu obok knajpy, w której można nielegalnie dostać kartoflany bimber i arabskie papierosy, rzeczy co najmniej przydane, a jeśli chodzi o papierosy - niezbędne. Pierwszy raz w życiu mieszkam koło knajpy i zupełnie nie mam ochoty do niej chodzić, może dlatego, że muszę. Przykrość polega na tym, że papierosy w knajpie nie tylko są nielegalne, ale i zabójczo drogie. Knajpa też jest nielegalna i wchodzi się do niej przez pralnię na rogu Zakopiańskiej, mówiąc: "Chciałbym odebrać futro ze sztucznych nutrii". Oni odpowiadają: "Ależ pan oddawał futro ze sztucznych tchórzy", na co trzeba rzec: "Ach, pomyliłem się, to było futro ze sztucznych norek". W każdym razie takie kretyńskie hasło obowiązywało tydzień temu i jeśli właściciele tej pralnianej knajpy, do której nikt nie przynosi ubrań, pościeli, ręczników ani firanek, jeśli oni nie są skrajnymi idiotami, to hasło powinno dziś brzmieć inaczej. "Gdzie mógłbym kupić tabletki na strach?" - pyta konspiracyjnie klient, "A czy boi się pan śmierci?" - pada zwrotne pytanie. "Nie, ja boję się życia" - odpowiadam i wpuszczają mnie dalej, tam gdzie w ciemnościach rozświetlonych czarnymi żarówkami siedzą ludzie, przyciągnięci tu przez strach za włosy, za nogi, za serce; palą papierosy, zapijając bimbrem, a potem piją bimber, zagryzając tytoniowym dymem. Nigdy nie widziałem, żeby ktokolwiek przynosił tu coś do prania, nawet pieniądze, więc chciałbym zobaczyć kogoś, kto w ogóle ma jakieś futro, z czegokolwiek. Kto dźwiga na plecach coś ciężkiego, co nie jest ciągłym lękiem, niepewnością bądź tylko zupełną rezygnacją.
Kłopot w tym, że nie wiem, co zrobię, jeśli rzeczywiście zmienią hasło, a papierosy się skończą. Na dobrą sprawę nie mam nic lepszego do roboty niż palenie. Spokojne zajęcie, które - póki co - bezboleśnie zabija czas. W pewnym momencie zabijanie czasu będzie bardziej boleć, ciało zacznie chudnąć, tłuszcz i mięśnie zamieniać się w tkanki bólu. A przecież jedyne, co jeszcze da się zabić, to czas. Wszystko inne już zostało zabite. Nigdy nie miałem okazji spróbować tych wszystkich zabitych rzeczy. Został mi tylko czas, mogę obżerać się nim do przesytu, jeść go na śniadanie łyżkami jak zupę mleczną, kroić wielkie krwiste steki czasu na obiad, napychać się sandwiczami czasu na kolację i spać potem przez długie, ciężkie godziny, aż kolejny poranek nie postawi mnie przed wyborem, w jakiej formie czas będzie dziś moim posiłkiem.
Czas nie smakuje, ale syci, a to najważniejsze. Miliardy ludzi sprzed lat marzyły o czasie. Wciąż głodni czasu, przejedzeni niedoczasem, zapychali się fast foodami wolnych chwil łapanych w biegu, między jednym zajęciem a drugim. Aby w przyszłości mieć więcej czasu, w teraźniejszości więcej pracowali. Starali się lepiej zarabiać, aby kiedyś móc wydawać pieniądze na mający nadejść czas wolny. Wyczekiwana paruzja czasu jednak nigdy nie następowała. Ponieważ nauczyli się, że wszystko jest do kupienia, sądzili, że czas także sprzedaje się w ładnych pudełkach i pakuje do firmowych toreb, papierowych, bo ekologicznych i eleganckich jednocześnie. Jestem ziszczeniem ich marzeń o wolnym czasie, choć nie mogli wiedzieć, że te marzenia zrealizują się jako nudny horror.
Ja o czasie nie marzyłem, ale mam go w nadmiarze. Nic nie musiałem robić, żeby go dostać. Jakbym dostał w mordę - za darmo i bez pytania, czy chcę. Ale nie chcę w mordę, dlatego wypowiadam po raz kolejny idiotyczną formułę "Chciałbym odebrać futro ze sztucznych nutrii" i przepłacam za trzy paczki arabskich papierosów, zamiast iść na bazar pięć przecznic stąd i kupić taniej, ale z narażeniem życia. Wolę zabijać czas, niż zostać zabitym, całkiem prosty wybór. Życie postawiło mnie przed prostymi wyborami, chyba powinienem się cieszyć.

KaHa

Tagi: krzysztof varga, książka, książki, nagrobek z lastryko, chłopaki nie płaczą, muniek staszczyk, t love, karolina, teguila, spotkanie autorskie,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany