Inne drzewo - Urszula Ptak-Małysiak

kzarecka

2007-11-21

drzewo_160"Inne drzewo" to opowieść, która mieści się na niespełna osiemdziesięciu stronach. Mało, to prawda. Zwłaszcza, że na tych kilkudziesięciu stronicach rozgrywa się zdecydowanie większa część życia Córki. Skoro jest Córka, musi być i Matka. To do niej skierowane są listy, z których zbudowana jest książka. Dokładnie jest ich szesnaście i pisane były w wielu miejscach świata - Polska, Wielka Brytania, Włochy, Stany Zjednoczone. Jeden nadawca, jeden odbiorca, wiele doświadczeń, wiele emocji. Drzewo... Jedno? Dwa? A może las?




Co wzrusza? Przede wszystkim dwa zwrotu. Proste. Niosące jednak bardzo wiele emocji. Są to: zaczynające każdy list "Kochana Mamo" i kończące "Kochająca Ula". W pierwszym liście czytamy: - Byłyśmy obok siebie jak dwa drzewa, nie obce ale inne. Kiedyś przeczytałam taki wiersz: "Ja jestem inne drzewo, musisz zrozumieć szerokolistny, że jestem inne drzewo, nie obce ale inne". Zawsze czułam się przy Tobie, jak inne drzewo. Zaległo to we mnie i pewnie na długo pozostanie. Przeczytałam te zdania i wydawało mi się, że będę poznawać historię nienajlepszych relacji między Córką a Matką. Nie mówię, że toksycznych, ale z pewnością nieperfekcyjnych. Myliłam się. Między Matką i Córką nigdy nie było konfliktu. Była droga. Było kilometrowe oddalenie. Faktyczne oddalenie między osobami, nie między ich sercami. Kochana... Kochająca...

Poznajemy młodą dziewczynę. Studentkę, która wchodzi w dorosłe życie. Która się usamodzielnia. Która podejmuje wyzwania. Która podróżuje. Z czasem dziewczyna przeradza się w kobietę. Dojrzałą, pracującą, odnoszącą sukcesu w świecie biznesu. Wreszcie zmienia się i kobieta. Przybiera dodatkową rolę - żony i matki. Dopiero wtedy zaczyna rozumieć obawy i strach własnej. Bo czy na pewno wszystko jest dobrze? Czy pociechy są najedzone? Czy z radością będą wspominać swoje dzieciństwo? Czy powiedzą jej kiedyś, że była dobrą matką?

"Inne drzewo" nie tylko wzrusza, ale i uczy. Wraz z Córką podróżujemy i poznajemy niezwykłe miejsca. Jesteśmy w Dolinie Pięciu Stawów, Krakowie, Londynie, Marsylii, Seattle, Reno, San Jose. Wraz z nią zwiedzamy urokliwe miejsca. Wraz z nią współczujemy Indianom zamkniętym w rezerwatach. Wraz z nią pielgrzymujemy na grób papieża. Wraz z nią się dziwimy, wzruszamy i cieszymy. Jest też kilka wątków, które wywołują na naszej twarzy uśmiech. Choćby aligator - Chciałam go pogłaskać i powiedziałam o tym głośno, koleżanka zaś popatrzyła na mnie z politowaniem i spytała uszczypliwie, czy mi ręce przeszkadzają? Odpowiedziałam, że nie, ale on tak pociesznie wyglądał, z tymi małymi łapkami. Zabawnie też wypada historia uświęconego tradycją zwyczaju z Orleanu (kobieta, na której szyję spadnie rzucony przez stojącego na balkonie mężczyznę sznur korali, powinna podnieść bluzkę i pokazać biust; dodać, że Córce "coś" spadło, a następnie rozległ się okrzyk: "Show me, show me!!!"?). Jest też "wpadka roku", kiedy bohaterka na spotkaniu z dyrekcją polskiego oddziału Coca-Coli podała do picia Pepsi. Są też opowiastki dla zainteresowanych światem Microsoftu i Billa Gatesa.

Dom i śmierć. Niezwykle ważne. Zastanawiam się, jak to jest z tym domem. Wiem, że nie budynek go tworzy, tylko ludzie, bo nie wracamy do murów i ścian, ale do ludzi, do ich rąk, żeby przytuliły na dzień dobry, do ich oczu, żeby ujrzeć w nich ulgę, że już wróciłam. Wraca się tam, gdzie ktoś czeka. We wszystkie inne miejsca po prostu się przyjeżdża. Domem Córki był dom Matki. Niestety ta pierwsza zbyt szybko z rodzinnego gniazda wyfrunęła. Pozostała Matka. Czekała. Tęskniła. Córka zrozumiała to dopiero wtedy, kiedy sama stworzyła nowy dom i stała się mamą. To wtedy zrozumiała uczucia Matki i jej niechęć do podróży ukochanej pociechy. Zrozumiała, że ma dziecko, syna, który rozpoczął właśnie drogę. Drogę od niej do świata.
We wszystkie inne miejsca po prostu się przyjeżdża. Są jednak podróże życia i śmierci. Gdy przekroczy się granicę z szyldem "Śmierć", już się nie powróci. Pozostanie tęsknota. I nieodwracalne. Matka umarła. Córce pozostał tylko jeden dom.Ten z dzieciństwa odszedł wraz z Matką.

Książkę rozpoczyna motto - słowa Gałczyńskiego: "Wolno dojrzewa człowiek/Wiele mu trzeba męstwa/Aby się nie dać wiatrowi/I rosnąć w górę i w głąb...". Czy córka dojrzeje? Czy zrozumie siebie? Czy zrozumie tak do końca Matkę? Czy przestanie czuć się innym drzewem? Czy może tak naprawdę nie jest to możliwe?

Urszula Ptak-Małysiak powiedziała, że każda osoba opisana i wspomniana w listach ma swój pierwowzór. Niektóre zdarzenia są częścią jej życia, inne zaobserwowała. Była również we wszystkich miejscach, które w książce poznajemy. Nic a nic nie zostało wymyślone...
Może dlatego czytając "Inne drzewo", ma się wrażenie, że tuż obok siedzi autorka? Siedzi by triumfalnie zielenią zaszumieć.

Urszula Ptak-Małysiak "Inne drzewo"; Wydawnictwo: New Technology Association; Format: 140 x 210 mm; Liczba stron: 78; Okładka: twarda; ISBN: 978-83-92-5405-02-2

KaHa

Tagi: urszula ptak-małysiak, inne drzewo, książka, recenzja, autorka, listy, matka-córka, Microsoft, Bill Gates, Gałczyński,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany