Elektryczne perły w stylu retro

kzarecka

2007-12-19

lewandowski_160Nadkomisarz Jerzy Drwęcki powróci do nas w styczniu. Trzeba przyznać, że pojawia się i rozwiązuje zagmatwane sprawy dość regularnie. W styczniu 2007 tropił szaleńca, który przestrajał ludzkie umysły ("Magnetyzer"), w maju musiał chronić Piłsudskiego ("Bogini z Labradoru"), a teraz, gdy wreszcie ma czas na urlop i wyjeżdża z Warszawy do Poznania, też nie będzie miał łatwo. Pojawia się bowiem morderca doskonały. A tak pokrótce - Konrad T. Lewandowski napisał kolejny kryminał z serii o Drwęckim - "Elektryczne perły".



O książce - Pierwsza połowa 1929 r. W związku z odbywającą się w Poznaniu Powszechną Wystawą Krajową podsumowującą dorobek i potencjalne możliwości odrodzonej Rzeczpospolitej miasto na kilka miesięcy staje się stolicą Polski. Drwęcki tak planuje urlop, by zwiedzić PWK razem z żoną. Nie przypuszcza, że trafi do Poznania znacznie szybciej, w dodatku na o wiele dłużej, niż zamierzał. Okazuje się, że rutynowa sprawa, którą z nudów odebrał podwładnemu, ma drugie, niezwykle grząskie dno. Błyskotliwa kariera Drwęckiego zawisła na włosku. Nawet zaprzyjaźniony pułkownik Wieniawa-Długoszowski nie jest w stanie pomóc. Na domiar złego wychodzi na jaw mroczna tajemnica sprzed 30 lat dotycząca kręgu krakowskich przyjaciół Stanisława Przybyszewskiego. Tadeusz Boy-Żeleński, chociaż cała Polska z zachwytem lub oburzeniem nuci jego Słówka, ma coraz mniej powodów do śmiechu.

Fragment

Obeszli wysoki na ponad trzy metry, rozedrgany, stalowy prostopadłościan i znaleźli się na miejscu zdarzenia. Ze szczeliny w ścianie, oparte na masywnych słupkach porcelanowych izolatorów, wychodziły trzy równoległe szyny, zasilające transformator. Mniej więcej metr nad podłogą tworzyły one coś na kształt kołyski, lub raczej rusztu, na którym dopalały się zniekształcone ludzkie zwłoki. Właściwie był to już tylko powykręcany, rozżarzony szkielet, pokryty gdzieniegdzie fragmentami zwęglonego ciała. Między żebrami strzelały od czasu do czasu drobne błękitne wyładowania i pryskały siwe obłoczki dymu.

– Dlaczego nie wyłączyliście prądu?! – zdenerwował się Drwęcki.

– Rozłącznik się zaciął, panie nadkomisarzu – Bilecki nerwowo poluzował krawat. – Proszę się nie zbliżać! – gwałtownie chwycił za rękaw nadkomisarza, który zrobił krok w stronę ciała. – Tu są trzy fazy po trzynaście tysięcy wolt każda! Prąd razi przez powietrze! Dlatego dotąd nie dało się go stamtąd ściągnąć. Nie mogłem narażać ludzi.

– Trzeba było to jakoś zewrzeć albo uziemić... – Jerzy posłusznie wycofał się na bezpieczną odległość.

– Uchowaj Boże! – zawołał inżynier. – To prąd zmienny trójfazowy!

– Co z tego?

– Jeśli tutaj dojdzie do zwarcia, nastąpi cofnięcie mocy do elektrowni. Prądnica zacznie pracować jak silnik i zablokuje turbinę. Skutkiem tego będzie gwałtowny wzrost ciśnienia pary w kotle. Mogłoby dojść do wybuchu i byłyby dalsze ofiary... Elektrownię na Powiślu już zawiadomiliśmy, ale minie trochę czasu, zanim odstawią cały blok energetyczny. To nie światło w pokoju, żeby ot, tak sobie pstryknąć i wyłączyć, a temu biedakowi w niczym już nie pomożemy. Musimy czekać.

– Ile?

– Myślę, że jeszcze kilka minut. Proszę o cierpliwość.

– Wiecie chociaż, kto to był?

– Niejaki Wacław Czerwoncki. Kiedy go znaleźliśmy, dało się jeszcze rozpoznać twarz.

– I długo go tak smażycie?

– No, nie wiem... – zmieszał się inżynier. – Ciało odkryliśmy jakieś pół godziny temu. Wcześniej mogło tu leżeć kwadrans albo dwa... Znaczy, razem będzie godzina...

– Pięknie! Pracował tu, na podstacji?

– Tak, ale tylko przy prostownikach. W sali transformatora nie miał nic do roboty, nie jego rewir. Nie wiem, czemu tu przyszedł. Musiał wejść na pomost techniczny, ten na szczycie transformatora – pokazał Bilecki – i stamtąd spaść na szyny zasilające uzwojenia pierwotne. Pewnie się poślizgnął, na obudowie zawsze jest trochę oleju...

– Ja myślę, panie nadkomisarzu, że jego ktoś zepchnął – wtrącił przodownik Kiełcewicz.

Konrad T. Lewandowski "Elektryczne perły"; Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie; Format: 125 x 195 mm; Liczba stron: 320; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-2458-593-9

KaHa

Tagi: konrad lewandowski, elektryczne perły, magnetyzer, bogini z labradoru, jerzy drwęcki, książka, seria, wydawnictwo dolnośląskie, fragment,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany