Klub Książki - nie dla wszystkich?

kzarecka

2007-12-21

klubksiazki_160Rozkosznie realistyczna opowieść o umiejętności korzystania z życia niezależnie od wieku, czyli "Nie, nie chcę się zapisać do Klubu Książki" Virginii Ironside jest w sprzedaży od kilku dni. Wydawnictwo twierdzi, że "Spotkanie zrzędliwej staruszki z Bridget Jones to wybuchowa mieszanka". I może rzeczywiście warto sprawdzić? Marie posuwa się w latach. Jest za młoda, żeby zafundowac sobie wannę dla niepełnosprawnych, ale nie za młoda, żeby lubić wygodne buty. Trochę dręczy ją jednak jedna kwestia - powinna zrezygnować z seksu czy nie?



O książce - "Wykluczone!" - mówi Marie Sharp, kiedy znajoma proponuje jej zapisanie się do klubu książki po skończeniu sześćdziesięciu lat. "Członkowie klubu książki muszą przebrnąć przez Mandolinę kapitana Corellego, Boga rzeczy małych albo [jęk] Księgarza z Kabulu. Przypuszczalnie uważają, że czytając i analizując książki, utrzymują umysł na chodzie. Ale tak naprawdę albo ktoś ma umysł na chodzie, albo nie. Dyskutowanie o wydźwięku i kontekście książek czy o czym oni tam rozmawiają w klubach książki nie poprawi osiągów mózgu, który wcześniej był zatarty. Po prostu nie chcę się zapisywać do klubu książki, żebym wciąż była młoda i pobudzona intelektualnie. Nie mam już ochoty być młoda i pobudzona intelektualnie. Tych seniorów, którzy w wieku osiemdziesięciu lat jadą na wyprawę rowerową do Mongolii albo w wieku dziewięćdziesięciu lat latają na paralotni, nie uważam za wspaniałe okazy starości, tylko za ludzi sfrustrowanych, którzy nie pogodzili się ze swoim wiekiem. Tacy ludzie są przeciwnikami operacji plastycznych twarzy, ale ich zachowanie jest nieustannym uganianiem się za utraconą młodością. Ja chcę zacząć robić rzeczy typowe dla ludzi starych, a nie młodych".

Fragment
Dobra. Zaczynam. Mniej więcej pięćdziesiąt lat za późno, ale lepiej późno niż wcale. Dziennik. Wiem, że dziś nie jest 1 stycznia, ani nawet 1 listopada, ale nigdy nie ma lepszego momentu niż ten tu i teraz. Czy nie mówimy sobie: "Szkoda, że nie zaczęłam prowadzić dziennika, kiedy miałam dwadzieścia lat". Albo trzydzieści. Albo czterdzieści. Ale w sześćdziesiątym roku życia (a dokładnie pięćdziesiątym dziewiątym - to znaczy, Boże, może rzeczywiście w sześćdziesiątym - przypomniałam sobie, że jakiś nudziarz tłumaczył mi ostatnio, że chociaż skończyłam pięćdziesiąt dziewięć lat, jestem w sześćdziesiątym roku życia, nic z tego nie zrozumiałam, ale w końcu ustąpiłam), nieważne, w którym roku życia, ale ja, Marie Sharp, emerytowana nauczycielka wychowania plastycznego, jeden syn, jeden kot i z przekonania zero mężczyzn po mniej więcej milionie nieudanych związków, jestem zdecydowana spróbować jeszcze raz. To znaczy z dziennikiem, nie z mężczyznami...

Virginia Ironside "Nie, nie chcę się zapisać do Klubu Książki"; Wydawnictwo: Zysk i S-ka; Tłumaczenie: Tomasz Bieroń; Format: 135 x 205 mm; Liczba stron: 268; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-7506-067-6


KaHa

Tagi: virginia ironside, nie chcę się zapisać do klubu książki, książka, fragment, klub książki, briget jones, wydawnictwo zysk,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany