To nie jest świat dla starych ludzi?

kzarecka

2008-01-04

jaJakiś czas temu przeczytałam na Interii bardzo ciekawy artykuł dotyczący słów wypowiedzianych przez najstarszą osobę w gronie, które może pochwalić się Literacką Nagrodą Nobla. Ową najstarszą osobą jest oczywiście Doris Lessing. A słowa najstarszej osoby dotyczyły Sieci. Cytuję: - Internet uwiódł całe pokolenie swoją bezideowością, miałkością i pustką. I teraz pytanie - Brytyjka ma rację czy nie? Czy najstarsza osoba (i nie mam tu konkretnie na myśli Lessing) "nie trawi" młodego Internetu tylko i wyłącznie dlatego, że cechuje go młodość i innowacyjność, czy może wiek nie ma tu najmniejszego znaczenia?


Ludzie w pewnym wieku patrzą na komputer jak na prawdziwą siłę nieczystą. Przeraża ich. Nie można jednak generalizować. Są przecież i ludzie, którzy w wieku 30 lat nie potrafią wysłać mejla (ba! nawet wejść na skrzynkę pocztową), i ludzie, którzy komputer z podłączeniem do Sieci mają w małym paluszku, a na karku ponad 60 lat. Jednych po prostu to pociąga, drugich nie. Jedni traktują to jak wybawienie, inni jako ścieżkę prowadzącą wprost do piekła. Jedni chylą głowy w uznaniu, inni wieszają na tym psy.

Noblistka postanowiła wieszać psy. Jej zdaniem powstał świat, w którym ludzie nie wiedzą niczego i nie znają się na niczym. I tu złapalam się za głowę. Co może być dalej w tak zapowiadającym się artykule? Czy za moment dowiem się, że moja wielogodzinna praca nie jest warta ani poświęconego czasu, ani sił, ani starań, ani ciągłego rozwoju? Padło jednak zdanie, które poinformowało mnie, że Sieć wciągnęła całkiem rozsądne osoby, które same przyznają, że potrafią spędzić cały dzień, nie robiąc niczego poza blogowaniem. Wreszcie zrozumiałam. Doris Lessing wyciągnęła broń i wymierzyła w "uproszczających sobie życie" oraz "nadwornych komentatorów".
Wspomniała również swoją wizytę w Zimbabwe, gdzie ludzie uczyli się czytać z etykiet na słoikach po dżemie. I na drugiej szali wagi przytoczyła przykład londyńskich nauczycieli narzekających na słabe czytelnictwo wśród uczniów. Nieco drastyczne porównanie. Natychmiast przypomniała mi się historia - wiele lat temu dostałm od chrzestnej paczkę na Mikołaja. A w niej Snickers (wujek pracował na Zachodzie). Bożesz Ty mój, cóż to była za radość! Kolorowy, piękny papierek. W środku czekoladowy baton. Z orzechami! Tym jednym batonem dzieliłam się z braćmi. A dziś? Snickersów w sklepach jak rudych psów, a ja ich nie kupuję i nie jadam. Nie mam, broń Boże, zamiaru bronić tutaj uczniów, którzy nie czytają, korzystają ze streszczeń itd. Nie. Tylko, dlaczego tak drastyczne porównanie?

Dalej - Lessing twierdzi, że jest niewiele powodów, dla których Internet w obecnej postaci należałoby uznać za zjawisko pożyteczne. Dlaczego? Primo - materiały mają wątpliwą wartość. Tu mogę zrozumieć noblistkę. Wielu uważa na przykład Wikipedię za worek, do którego można wrzucić wszystko. Secundo - Internet jako pole prezentowania różnych poglądów także się nie sprawdza. I tu też taki plus minus. Jakże przyjemne jest to, że ludzie potrafią dyskutować, wymieniać się informacjami, zastanawiać nad poprawą, nad ulepszeniem, że sobie pomagają, że się wspierają, że budzi się w nich odwaga przedstawienia jakiegoś pomysłu. Jednak jakże okrutne jest to, że ludzie wykorzystują możliwość anonimowości i piszą, co im ślina na język przyniesie. Padają wulgaryzmy (dodam - nieuzasadnione; co innego, gdy podkreśla się pewien stan emocjonalny i krzyczy: "Kurwa, jak boli!", co innego, gdy przeinacza się i rzuca: "Ty kurwo!"), ludzie obrzucają się błotem, nie potrafią podjąć dyskusji, spłycają tematy. Krzyczą i są głusi na argumenty. Krzyczą, choć nie mają wiele do powiedzenia.

Czy Doris Lessing ma rację czy nie, osądźcie sami. Jedno jest pewne - wiek nie jest najważniejszy. Mogłaby mieć osiemnaście lat, siedzieć każdego dnia w Internecie i sądzić tak samo. Lessing ma 88 lat, nie mam pojęcia, czy siedzi przed komputerem, ale wiem, co o nim sądzi. Wy już też. Nikomu nie można odmawiać prawa do zabrania glosu. Głos ten jednak ma prowadzić do dyskusji, a nie ją kończyć, mówić: - Nie, koniec, kropka! Ale dlaczego, wytłumacz. - Bo kurwa nie!

Żyjemy w XXI wieku. Czy to świat dla młodszych i starszych? Chcę wierzyć, że tak.

KaHa

P.S. 5 stycznia Monika Sawicka - autorka książek: "Kruchość porcelany", "Serwantka", "Mimo wszystko" i "Demi-Sec", skończy 36 lat. Monika Sawicka, która mówi: - Rodzimy się i starzejemy już od pierwszej sekundy pierwszego naszego krzyku na tym świecie., skończy 36 lat. 36 lat... Dla jednych to wiele, dla drugich prawie nic. Dla jednych to młodość, dla drugich przedsmak starości, dla trzecich starość. Moniko - pamiętaj, że kobiety są najpiękniejsze dopiero po 30-tce. Wszystkiego dobrego!

Tagi: doris lessing, literacki nobel, nobel, literacka nagroda nobla, interia, internet, sieć, zagrożenie, monika sawicka, kruchość porcelany demi-sec, serwantka, mimo wszystko, książka, autorka,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany