Co radzą eksperci Onetu w domu naszych marzeń

kzarecka

2008-01-21

domnaszychmarzen_160Moje relacje z Teściową są książkowe, więc jej relegacja z listy gości zawsze jest niespodzianką miłą i wartą owacji na stojąco. To fragmencik książki, którą Zysk wypuści za kilka dni. "Dom naszych marzeń" (z innym domem - "Dom nad rozlewiskiem", wydawnictwo "poszalało": dodruki, świetna sprzedaż, autorka uwielbiana przez tłumy; osoba, która zdecydowała o druku Małgorzaty Kalicińskiej powinna w firmie dostać podwyżkę i awans) Elizy Sarnaciej-Mahoney to opowieść o tym, że wcześniej czy później życie płata figla każdemu z nas.




O książce - Wcześniej czy później życie płata figla każdemu z nas i w najmniej odpowiednim momencie strąca nam z nosa kolorowe szkła, pokazując czarno na białym, czego w tym życiu zabrakło, a co gorsza – czego będzie brakować nadal, jeżeli nie wprowadzimy zmian.
Soczewki trzydziestokilkuletniej bohaterki "Domu Naszych Marzeń" roztrzaskują się z hukiem o posadzkę autobusu, w którym przypadkowy młody człowiek ustępuje jej miejsca. I wychodzi na to, że Daria jest posiadaczką nie tylko dwójki energochłonnych dzieciaków, zmarszczek oraz nieestetycznych oponek na brzuchu, ale też matki z ostrym bzikiem, teściowej o wspólnym rodowodzie z kobrą, ojca, który nie powinien był umierać, a nade wszystko męża spędzającego więcej czasu w biurze niż w domu z marzeń, choć jeszcze niedawno budował go własnymi rękami. Jesienna aura i choroba przyjaciółki nie sprzyjają walce z emocjonalnym niżem, z kolei zmiana pracy i nowe znajomości wywracają poukładany do tej pory świat Darii do góry nogami.
Chyba że założenie, iż świat można z góry poukładać, a życie przeżyć z planem w ręku, od początku było... błędne?

Fragment
Struchlałam. Mąż wrócił dziś do domu przede mną, nastawił pranie i odrobił z Anią lekcje. W momencie gdy weszłam do gabinetu rozmawiał, co prawda, z kimś przez telefon, ale natychmiast skończył i podążył za mną partycypować we wspólnej kolacji.
- Nie musisz pracować? – zdziwiłam się.
- Ach, praca – westchnął – Ta się nigdy nie kończy. Ale nie przesadzajmy.
Bez przesady przez następne dwie godziny czułam, że moc rozrosła się we mnie tak, iż czarodziejski proszek niemal zaczął buzować mi w żyłach.
A potem, bez przesady, wszystko nagle runęło. Całkiem jak za dotknięciem innej czarodziejskiej różdżki, takiej, przez którą świat kończy się film, książka, i ciastka w pudełku. Zostało mi do kontemplacji puste, tekturowe dno.
Chwilę po tym, jak Mąż skończył mi wręczać bransoletkę lucky charms zadzwonił telefon. On poleciał odbierać, ja czułam się taką władczynią świata, że podniosłam drugą słuchawkę. Stojąc na wierzchołku góry usłyszałam, jak z przepaści pod nogami, niczym trująca para, wydobył się aksamitny głos: "Już myślałam, że cię nie będzie", powiedział głos, na co Mój Mąż słodko odrzekł, "Mówiłem, że będę to jestem."
Odłożyłam słuchawkę. Nie wiem, czy na tekturowym dnie zostały choćby okruszki. Więc to jest tak, że im większa moc, tym silniejszy ... cios? Im wyżej się stoi, tym szybciej się spada?
Paciorki w bransoletce od Męża mają kształty białych aniołków i złotych trąbek. Jak on to sobie pięknie wymyślił! Aniołki po to, bym nie zapominała, że w życiu mam być przede wszystkim grzeczna, a trąbki, żeby mi obwieściły po jerychońsku jaka jestem głupia gęś!
Pogawędka z aksamitnym głosem trwała dobrych pięć minut, gdyż stałam przed zamkniętymi drzwiami gabinetu i, choć nie podsłuchiwałam, policzyłam. Po rozmowie zaś, z ładnie zaróżowionymi z emocji policzkami Mąż wypadł do kuchni zrobić kawę i resztę wieczoru spędził przed pecetem.
- Sorry, jednak muszę popracować – rozłożył przede mną bezradnie ręce i w przelocie pocałował mnie w moje martwe usta. Wcale nie zauważył, że nie było w nich kropli krwi.
Według ekspertów z Onetu, gdy w naszym życiu pojawia się ta trzecia, zakochani, z tym, że już nie w nas, panowie charakteryzują się tym, iż:
- sprzątają, opiekują się dziećmi i robią nam prezenty na każdym kroku (z poczucia winy)
- ciągle są w pracy, nawet gdy są w domu (dla lepszego kamuflażu)
- rozmawiają przez telefon przez zamknięte drzwi (wiadomo)
- bez ponaglania idą do fryzjera i sami sobie kupują nową wodę toaletową (przypominają sobie, że atrakcyjność to coś, o co się dba)
Mój Mąż był dzisiaj u fryzjera. I szczerze się ucieszył, gdy dałam mu w prezencie nową wodę toaletową.
Moja pszczoła powinna z miejsca zdechnąć.
Idę spać, a ona, jak taka głupia gęś, to niech dalej żyje.

Eliza Sarnacka-Mahoney "Dom naszych marzeń"; Wydawnictwo: Zysk; Format: 125 x 195 mm; Liczba stron: 254; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-7506-164-2

KaHa

Tagi: Eliza Sarnacka-Mahoney, Dom naszych marzeń, książka, fragment, dom nad rozlewiskiem, małgorzata kalicińska, wydawnictwo zysk, autorka,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany