A jakbym Ciebie tak zamordowała?

kzarecka

2008-03-08

ja_01Jest 8 marca. Przypominam. Przypominam tym wszystkim, których nie znam. Przypominam również wszystkim tym, których znam. Kobietom - by wiedziały, że mają święto (nie dopuszczajcie do uszu sformułowanych przez mężczyzn wieści typu: - Każdego dnia jest Dzień Kobiet!; rzeczywiście tak jest?; jeśli tak, to proszę w komentarzach poniżej pisać: - Ja tak mam! Ja tak mam!; głosów męskich nie liczymy!). Mężczyznom - by wiedzieli, że kobiety mają święto. I sobie - bym wiedziała, że mam święto! Zwłaszcza sobie - bom próżna!



NWŚ podesłał mi pewien link. Ja owy link kliknęłam i moim oczom ukazał się artykuł. Pana, który owy artykuł napisał, jeśli bym mogła - wyświęciłabym. Cóż za talent! Cóż za właściwe spojrzenie na świat! Cóż za urok! Cóż za... Ochy, achy, echy! Same, same - dla tego Pana! Pan ma imię. Sprecyzuję więc: - Panie Bartoszu, Bóg zapłać za dobre słowo! Pan Bartosz zacytował Ignacego (ubóstwiam te imię!) Kraciskiego. Ja zacytuję za cytującym Panem Bartoszem: - Mimo, że tak wielkie płci naszej zalety, my rządzim światem, a nami kobiety. Och! Ach! Ech!

Dlaczego spora część mężczyzn (dzięki Bogu, Trójcy Przenaświętszej - W Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego... chyba się powtarzam... - i wszystkim świętym NIE WSZYSCY przedstawiciele płci wcale nie brzydkiej!) uważa te święto za zbędne?
Wyobraźmy sobie sytuację. Dla porządku nazwijmy ją sytuacją numer jeden. Siedzę sobie (ja - bom próżna, przypominam) w pracy. Podchodzi do mnie kolega i daje kwiatka. Jam szczęśliwa. Oj, pod niebiosa. On szczęśliwy, że jam szczęśliwa. I wszyscy się radujemy. I Słońce świeci. I och, ach, ech!

Sytuacja numer dwa - wychodzę z pracy. Idę. Zatrzymuję się (powiedzmy, że jest przejście dla pieszych; światło czerwone). Obok mnie staje pan. Myśli sobie: - A dam babie kwiatek, niech się cieszy. I zza pazuchy wyciąga roślinkę. Ja się cieszę. On się cieszy (choć wiedział, że tak będzie). Ja mówię: - Och, nie trzeba. On: - Ależ trzeba, ależ proszę! Euforia szaleje. I Słońce świeci. I och, ach, ech!

Sytuacja numer trzy - przychodzi do mnie brat. Uśmiecha się i mówi: - Do czego to doszło, żebym ja tyle kilometrów jechał? Żebym ja Tobie kwiaty na łące zrywał? (no dobrze, przesadzam; na łąkę by nie poszedł) Żebym klimatyzację w aucie włączał, żeby czasem kwiaty nie padły? Co za czasy? Co za czasy? Daje mi te kwiaty. Ja przykładam je do twarzy (jak na filmach romantycznych; dość typowa scena). Wącham. Uśmiecham się. Raduję. I on widząc mą radość, również decyduje się na uśmiech. Macha ręką i mówi: - A niech tam! I się radujemy. I Słońce świeci. I och, ach, ech!

Sytuacja numer cztery. Dryn, dryn (telefon). Patrzę. MMS (ach ta technika!). Od brata (a co? zaszalejmy - mam dwóch). Piękny kwiat (gerber) i piosenka (jaka? hm... "Facet to świnia"? zbyt brutalne - pozdrowienia dla sąsiadki, fanki utworu, już go prawie na pamięć znam, dzięki nie posiadaniu ścian dźwiękoszczelnych; może Jan Kiepura? "Brunetki, blondynki - ja wszystkie was dziewczynki całooooować chcę" - o! może ta). I cieszę się. I krew mi w żyłach szybciej płynie. I drugi brat się ze mną cieszy. I Słońce świeci. I och, ach, ech.

Sytuacja numer pięć. Otwieram skrzynkę pocztową (ponownie - ach ta technika). A tam wiadomość. Od kogo? Nie znam. Anonim! (a co? jak szaleć, to szaleć; więcej mężczyzn może mnie otaczać). A tam "wariacja". A tam życzenia. I... Tak, tak! I radość! I szczęście! I uśmiech! I Słońce! I och, ach, ech.

Sytuacja numer sześć. Wraca ON. Patrzy na mnie i pyta się: - Coś taka uradowana? Szukam wzrokiem tego kwiatka. Szukam. Szukam. Szukam. I nic. I mówię: - A nic. Dobry dzień miałam. I Słońce zaszło.

Sytuacje od jeden do pięć - Panie pobłogosław te chwile! Sytuacja numer sześć? Oby nigdy mnie nie spotkała (raz spotkała; drugiego razu nie wytrzymam; zabiję, ukatrupię, gołymi rękoma unicestwię natychmiast!). Ilu mężczyzn "nie uważa" Dnia Kobiet? Jeden na sześciu? Czy ktoś to kiedykolwiek obliczył?

Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, iż jest sobota. I że sytuacja z kwiatkiem w pracy jest niemożliwa. Ale, ale... Ale może przyjdzie więcej mężczyzn? Może tych kwiatów wiele nazbieram? Może otaczają mnie tylko mężczyźni "uważający"? Przecież facet to nie świnia. Facet, to ktoś niezwykły. Facet, to ktoś wyjątkowy. Facet, to ktoś, kto sprawia, że płeć żeńska może być rozanielona. Facet, to ktoś, kto pamięta. Facet, to ktoś, kto jest.
Nie da się bez mężczyzn żyć. Ale, ale... Jak kwiatka nie dostanę choćby jednego, choćby nawet elektronicznego, to jakem próżna, tak i wściekła będę!!! I zabiję, ukatrupię, wypatroszę!!! Święto mam! No!


gerbery_160
KaHa

Wszystkiego dobrego Wam, kobietom!

Tagi: dzień kobiet, felieton, gerber, mms,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany