Ustrój poza wszelkimi klasyfikacjami

kzarecka

2008-03-18

ustrojswiata2_160Historia kipiąca od intryg, przygód i idei to...? To "Ustrój świata". Jest już w sprzedaży zakończenie "Cyklu Barokowego" Neala Stephensona. Jak reklamuje go wydawnictwo? Proszę bardzo: - Niewiarygodnie pomysłowy i błyskotliwe obmyślany "Ustrój świata" to ostatni tom niezwykle ambitnej i wciągającej sagi Stephensona. "Cykl barokowy" - pełen niezapomnianych postaci, żyjących w czasach geniuszu, odkryć i przemian - jest dziełem wspaniałym i niepowtarzalnym.



O książce - Jest rok 1714. Daniel Waterhouse wrócił do Anglii, gdzie pomaga Isaacowi Newtonowi wytropić grupę tajemniczych złoczyńców, usiłujących zlikwidować naturalistów. Podczas gdy Daniel i Newton spiskują w najlepsze, nasila się walka o angielską koronę: kto przejmie władzę, gdy niedomagająca królowa umrze? Tlący się od dawna spór Newtona z Gottfriedem Wilhelmem Leibnizem dobiega końca, a jego konsekwencje mogą być katastrofalne.

Cykl Barokowy wymyka się wszelkim klasyfikacjom. Trudno określić jego przynależność gatunkową, wskazać poprzedników czy nadać mu etykietkę – poza etykietką powieści absolutnie genial-nej. Stephenson ma niepowtarzalny dar: skomplikowane idee przedstawia w sposób zarazem pro-sty, zabawny, rozczulający i przyprawiający o dreszcze. Cykl Barokowy Neala Stephensona jest unikalną w literaturze próbą opisu momentu narodzin racjonalnego świata cywilizacji Zachodu, tak ambitną i o tak epickim rozmachu. Akcja trylogii rozgrywa się na przestrzeni 60 lat (1655-1714) nie-mal na całym globie. Angażuje dwory królewskie, myślicieli i filozofów, wynalazców i pisarzy, postaci historyczne i fikcyjne.

Fragment
– Cześć, mamusiu. Witaj, siostrzyczko – przywitał elektorkę Hanoweru i królową Prus. Po czym zapytał: – Czy to nie smutne, natknąć się na wrak gondoli tatki akurat tutaj, w morzu kwiatów?
– Uroda kwiatów rozkwita i przemija – odparła Zofia. – Czy to znaczy, że kiedy opadną ich płatki, powinnam kazać zaorać ogród?
Nastąpiła pełna ukrytych znaczeń cisza. Gdyby to był Wersal, i gdyby Jerzy Ludwik należał do ludzi, którzy przejmują się takimi rzeczami, słowa Zofii kwalifikowałyby się do kategorii "strzał ostrzegawczy w rękę" – rana nie była śmiertelna, ale wystarczyła, by uczynić oponenta hors de combat. Znajdowali się jednak na rodzinnym podwórku Jerzego Ludwika, który w dodatku nie przejmował się byle czym – nawet jeśli to byle co zauważył. Zofia dokonała paraleli między zwiędłymi kwiatami i próchniejącą gondolą. Jerzy Ludwik miał kłopoty z rozumieniem takich środków stylistycznych, tak jak niektórzy mężczyźni mają kłopot z widzeniem barwy zielonej. Miał również vis inertiae wozu z amunicją, przez co zatrzymanie go – w tych rzadkich i wyjątkowych sytuacjach, kiedy już ruszył z miejsca – wymagało czegoś więcej niż strzału ostrzegawczego. Kto jak kto, ale Zofia z pewnością o tym wiedziała. Po co więc zadała sobie ten trud? Otóż, odwołując się do kwiatów, posłużyła się tajemnym językiem, którego jej syn nie potrafił rozszyfrować. Może elektorka po prostu myślała na głos, a może jej słowa były w rzeczywistości skierowanego do kogo innego. Po latach Karolina zrozumiała, że to ona była adresatką stwierdzenia Zofii. Elektorka próbowała ją nauczyć, jak być królową – albo przynajmniej jak być matką.
Jeden z kompanów Jerzego Ludwika wykoncypował co nieco z jej słów i wysforował się naprzód. Kierujących nim motywów można się było tylko domyślać. Może chciał okazać swoją lojalność i przyjąć na pierś następny strzał Zofii. Może liczył na to, że wytrąci Jerzego Ludwika z obranego kursu. A może chciał się popisać przed Karoliną, wówczas jeszcze wolną i niezaręczoną. W każdym razie ukłonił się w pas, popisując się piórami u kapelusza.
– Jeżeli taka jest wola Waszej Wysokości, można nakazać ogrodnikowi oberwanie martwych kwiatów – powiedział po francusku, dziwnie zniekształcając dźwięki. – Ogród prezentowałby się wówczas przyjemniej.
Był to Harold Braithwaite, który mniej więcej w tym okresie zaczął bywać regularnym gościem w Herrenhausen: uciekał z Londynu przed prześladowaniami i zaskarbiał sobie łaski hanowerskich władców. W bitwie pod Blenheim zrobił coś niezbyt rozsądnego, ale miał fart, został więc hrabią albo kimś w tym rodzaju.
– Za słabo mówię po angielsku, by zrozumieć pańską francuszczyznę – odparła Zofia. – Przypuszczam jednak, że udzielił mi pan rady, jak mam zarządzać swoim ogrodem. Proszę zatem przyjąć do wiadomości, że uwielbiam mój ogród taki, jakim jest; zachwycają mnie nie tylko jego żywe części, lecz także martwe. Nie chcę, by stanowił odbicie życia wiecznego i doskonałego. Owszem, taki ogród kiedyś istniał, tak przynajmniej uczy nas Biblia, ale jego kres nastał, gdy pewien wąż zsunął się z drzewa.
Przy tych słowach zmierzyła interlokutora wzrokiem od stóp do głów. Braithwaite, czerwony jak burak, cofnął się.

Neal Stephenson "Ustrój świata tom 2"; Wydawnictwo: Mag; Tłumaczenie: Wojciech Szypuła; Format: 135 x 205 mm; Liczba stron: 352; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-7480-058-7

KaHa

Tagi: Neal Stephenson, Ustrój świata, tom 2, książka, fragment, cykl barokowy,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany