Sabinki lepszego jutra

kzareckad

2008-04-08

porwaniesabinek_160Jacka Inglota znają, bądź chociaż kojarzą, przede wszystkim ci czytelnicy, którzy lubują się w tematyce fantasy. Autor publikował w czasopismach poświęconych temu gatunkowi. Wydał również książki "Inquisitor. Zemsta Azteków" i "Quietus" (nominowane do Nagrody im. Janusza Zajdla). Jacek Inglot ma na swoim koncie również zbiór "Bohaterowie do wynajęcia" (reklamowany swojego czasu zdaniem: - Dwanaście najbardziej zwariowanych opowiadań w histori SF!). 10 kwietnia pojawi się natomiast pierwsza powieść autora o tematyce współczesnej - "Porwanie sabinek". Opowieść o człowieku, który stracił wiarę w swoje ideały.


O książce - Dzisiaj - Wypalony facet, który przewozi na Zachód "sabinki", dziewczyny szukające lepszej pracy. Tylko nie mówi im, że trafią do burdelu. W latach dziewięćdziesiątych - Dziennikarz walczący o ideały Solidarności. W latach osiemdziesiątych - Student z opornikiem w klapie. Wierzy, że może coś zmienić, i działa w opozycji.
Opowieść o człowieku, który stracił wiarę w swoje ideały. O marzeniach, które okazały się złudzeniami. O ludziach, którzy zawiedli. O oszukiwaniu innych i siebie. I o miłości, która daje ostatnią szansę.

Fragment
Wszystko spieprzyłem. Wszystko, co tylko się dało. Dlatego nie chciałem tu być. Nie w tym miejscu, nie w tej historii, nie w tym czasie. Nie tym człowiekiem.
Światło rtęciowych lamp odbijało się w brudnych kałużach, rozjaśniając tęczowe esy-floresy unoszących się na wodzie plam ropy. Jacek się nie pokazywał, sukinsyn zostawił mnie, kiedy go najbardziej potrzebowałem. Stałem wciąż przyklejony do ściany tunelu i patrzyłem na nabrzeże – na placu panował całkowity spokój, w kontenerach paliło się jedno światło, w dyżurce Mustafy. Pewnie dalej siedział tam z Ramizem i chlali, bydlaki, dopalając się koksem. A jak będą mieli już dość, to ją wezmą... Lubili zaliczać panienki we dwóch. "Świeży towar najpierw dla mnie", mawiał Mustafa, a ten skurwiel Ramiz przytakiwał, śmiejąc się obleśnie i szczerząc te swoje poczerniałe od marychy pieńki. Kiedyś zbywałem to wzruszeniem ramion. Moja robota była skończona, koziołek szedł do puszki, ja inkasowałem szmal i myślałem tylko o tym, jak spędzić resztę wieczoru.
Pomacałem się po brzuchu – beretta tkwiła spokojnie za paskiem, tak jak pięć minut temu. Gdy skurwiele uznają, że mają już dosyć, dadzą cynk Eunuchowi, który przyprowadzi sabinkę. Nowe zawsze trzymali na końcu szeregu ustawionych nad brzegiem kanału kontenerów, w ostatnim pudełku. Spojrzałem tam, na szybkę małego okna obok drzwi i przez moment wydało mi się, że widzę przez ciemne szkło blady owal twarzy dziewczyny. Mrugnąłem gorączkowo i spojrzałem jeszcze raz – to było złudzenie, szyba pozostała czarna jak kanałowe ścieki. Dziewczyna pewnie spała; Eunuch często poił sabinki bromem lub innym ogłupiaczem rozpuszczonym w kawie albo coli, aby je wstępnie rozmiękczyć... Mustafa lubił uległe panienki, twardym dawał pokazowy wycisk, tak żeby inne widziały, co czeka te za bardzo rogate. Ale dziś wyraźnie chcieli się zabawić, a nie boksować.

Jacek Inglot "Porwanie sabinek"; Wydawnictwo: Otwarte; Format: 136 x 205 mm; Liczba stron: 256; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-7515-020-9

KaHa

Tagi: Jacek Inglot, Porwanie sabinek, książka, fragment, Quietus,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany