Młodociana wersja Szwejka

kzarecka

2008-05-13

kinoszpak_160Każdy z nas miał swoją klasę, swoje liceum, swoje kino. Swoją niepowtarzalną młodość. Tęsknimy do nich, choć w gruncie rzeczy nie bardzo wiemy, do czego. Te trzy zdania coś w sobie mają. Te trzy zdania sprawiły, że zaczęłam szukać na temat książki "Kino Szpak" więcej informacji. Te trzy zdania są zapowiedzią podróży sentymentalnej. Te trzy zdania mówią o najpiękniejszych czasach i najpiękniejszej tęsknocie. Książka Marka Ławrynowicza ukazała się z ważnego powodu. Jakiego? Cytując: - Jej bohaterowie mają rzeczywiste pierwowzory. Jeden z nich, Zientek, jest dziś poważnie chory. Zysk z książki zostanie przeznaczony właśnie dla niego.



O książce - Opowieść o minionym czasie, szkolnych przyjaźniach, pierwszych miłościach, bójkach na przerwach, wagarach, młodości, zaufaniu i zagubieniu. Jest podróżą sentymentalną dojrzałego mężczyzny do szkolnych przygód z podwarszawskiej Falenicy. To pełen ciepła i nostalgii zbiór historii o potędze przyjaźni. Powieść klamrowo zamyka współczesna wędrówka dwu przyjaciół zatartymi śladami młodości sprzed trzydziestu paru lat. Autor opisuje świat wspomnień taki, jakim był. Trochę śmieszny, a trochę groźny. Podszyty absurdem. Zniewolony. Zaczarowany przez pamięć, która wszystko zmienia na lepsze. Kino "Szpak" już nie istnieje. Ale przewracając kartki książki, można jeszcze obejrzeć jakiś zapomniany, wyblakły, nieznośnie wzruszający film.

Przemysław Czapliński: - "Kino Szpak" to książka niejednokrotnie cierpka, ironiczna, zjadliwa, zasadniczo jednak dowcipnie-smutna, oparta na łagodnych sprzecznościach: na sentymentalnej rozkoszy, urokliwym smutku. Jej forma opiera się na komicznej heroizacji doświadczeń zwyczajnych. Śmieszność tym razem uzyskał autor dzięki skonstruowaniu młodocianej wersji Szwejka - bohatera, który opanował sztukę ocalania normalności: to ona pomaga mu wypracować dystans wobec państwa, ratuje go przed indoktrynacją ideologiczną. Bohater jest na permenentnych wagarach, które okazują się prawdziwą szkołą życia.

Fragment
Chciałbyś wiedzieć, Józefie, co było wtedy dla mnie najważniejsze? Grypa. Oczywiście nie każda grypa, jaka mi się wtedy przytrafiała, ale jedna jedyna, wyjątkowa, początkowo najnudniejsza pod słońcem, choć siedzieli przy mnie Borówa, Ziantek i Poldek, próbując dostarczyć mi rozrywki.
Im bardziej jej dostarczali, tym bardziej byłem znudzony. W końcu zrozumieli to chyba i poszli sobie. Wtedy przyszedł Szpunt.
- Kupiłem sobie narty - powiedział.
- Po co ci narty? Przecież jest wiosna.
- Właśnie dlatego. Narty zawsze kupuje się wiosną.
- Upadłeś na głowę?
- W mojej rodzinie wszyscy tak robią - rzekł Szpunt. - Kupują wiosną narty, kładą je na strychu i codziennie chodzą oglądać.
- Po co?
- Przyjemnie wiedzieć, że ma się narty na strychu.
Nigdy nie miałem nart na strychu, więc nie umiałem podzielić jego radości. Poszedł sobie, bardzo rozczarowany.
Wtedy przyszedł Poldek.
- Wiesz - powiedział. - Podobno Ewka się do ciebie wybiera.
Zgłupiałem.
- Jaka Ewka?
- Guz.
- A dlaczego się wybiera?
- Bo masz grypę.
I poszedł sobie.
Ewka Guz, mój drogi Józefie, uchodziła za osobę średnią. Nieduża, wszędzie obiecująco pozaokrąglana, można nawet powiedzieć, w pewnym nadmiarze. Do tego miała naprawdę piękny, szeroki uśmiech, śmiała się głośno, nieco gardłowo. Było w śmiechu Ewki coś wielce obiecującego, ale chyba nie umieliśmy tego do końca odczytać. Zresztą nikt nie interesował się Ewką aż tak bardzo.
Mieszkała najdalej ze wszystkich, jeszcze za Poldkiem i za kościołem, w rzadkim lasku, gdzie oprócz jej domu nie było innych. Nigdy tamtędy nie chodziliśmy, więc nie było okazji krzyknąć "Cześć, Ewka!" albo wpaść na chwilę bez powodu. Ona też nigdzie nie chodziła, bo w gruncie rzeczy była nieśmiała.
Teraz postanowiła przyjść do mnie z powodu grypy. Niesamowite!

Marek Ławrynowicz "Kino Szpak"; Wydawnictwo: Jirafa Roja; Foramt: 130 x 200 mm; Liczba stron: 156; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-611-5402-0

KaHa

Tagi: Marek Ławrynowicz, Kino Szpak, książka, fragment,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany