Nie kastruj kota

kzarecka

2008-05-30

wszyscymezczyxnimojegokota_160Karolina Macios napisała swoją debiutancką książkę. A jej pierwsi czytelnicy już marzą - oby nie ostatnią. Z czym mamy do czynienia? Ze współczesną komedią. Jeśli masz dość mdłych powieści o łzawych romansach i dziewicach po czterdziestce, to witamy w klubie! I najważniejsze - tytuł: "Wszyscy mężczyźni mojego kota". Chcecie więcej? Proszę bardzo. W rozwinięciu. Jeszcze wiecej? Zapraszam do najbliższej księgarni.



O książce - Ada ma 32 lata, albo 33, albo... A zresztą, która kobieta po osiemnastce zwraca uwagę na takie błahostki? Wiadomo na pewno, że ma kota, który nie może jej wybaczyć tego, że niegdyś go wykastrowała, kot zaś ma uczulenie na mężczyzn. Nie da się też ukryć, że Ada zwymiotowała na szefa, kiedy ten wyrzucał ją z pracy, no i trafiają jej się sami wybrakowani faceci. Nic dziwnego: w dzisiejszym świecie trudno znaleźć interesującego mężczyznę, który byłby hetero, a przy okazji jeszcze należał do zagrożonego wyginięciem gatunku singli.

"Wszyscy mężczyźni mojego kota" to przezabawna powieść o młodych ludziach, którzy w nietypowy sposób próbują zrobić coś ze swoim życiem. Nie jest to łatwe, szczególnie w "Krakówku - imprezowej stolicy Polski", gdzie wszystkie drogi prowadzą od knajpy do knajpy (z przerwą na zapiekankę), a ciężki kac utrudnia zrozumienie bełkotu szefa.

Fragment
Poczułam na ramieniu czyjąś dłoń. Drgnęłam przestraszona. Wciąż nie mogę się przyzwyczaić do tego, że w cywilizowanych miejscach, gdzie głośna muzyka zakłóca normalne komunikowanie się, podobne gesty są jedynym sposobem na zwrócenie czyjejś uwagi.
- Cześć, kochanie! Co tu robisz sama? Taki miły sobotni wieczór, tak dobrze zapowiadająca się noc, całe życie przed tobą, a ty siedzisz sama przy barze?
Znowu to samo. Wystarczy, że kobieta przysiądzie choć na chwilę, nawet nie zdąży wyjąć papierosów z torebki, a już...
- Po pierwsze, nie jestem sama, po drugie, to nie twój interes, co tu robię sama, po trzecie, to właśnie przestał być miły wieczór, po czwarte, noc również nie będzie miła, po piąte, być może po wyjściu z tej knajpy potrąci mnie samochód i zginę na miejscu albo po tygodniu odłączą mnie od aparatury podtrzymującej życie.
Nie byłam miła, ale kto powiedział, że mam być miła dla lesbijek?
- OK, rozumiem, nie jesteś w nastroju, wycofuję się, ale... Szkoda. - Uśmiechnęła się do mnie czarująco, chociaż dłoń na moim ramieniu przytrzymała nieco dłużej, niż powinna. Rozejrzała się po zadymionej sali zapewne w poszukiwaniu samotnej, atrakcyjnej... Hola, popadam w schematy, w zupełności wystarczy, że samotnej. To zazwyczaj wystarcza. Gdyby tylko faceci byli choć w połowie tak mili i komunikatywni jak lesbijki... Nie wiem, czy życie stałoby się prostsze, ale przynajmniej bardziej przyjazne samotnym, atrakcyjnym (nie mogę się powstrzymać) trzydziestoparolatkom.
Na szczęście zjawiła się Anka. A raczej wbiegła, spóźniona jak zwykle, zdyszana jak zwykle, nokautując już od drzwi wszystkich stających jej na drodze zbyt kanciastą torebką, jak zwykle zresztą.
- Zanim powiesz, że jak zwykle się spóźniłam, zanim powiesz cokolwiek, muszę zamówić sobie drinka, więc siedź tu dalej i milcz, dopóki nie wrócę. - I zanurkowała za ladę w poszukiwaniu barmanki. Zapaliłam więc spokojnie papierosa, wyłączyłam telefon, na wypadek gdyby komuś w redakcji przyszło do głowy dzwonić do mnie po godzinach mojej pracy, i położyłam torbę pod nogami. Zbyt dobrze już znam knajpy w tym mieście i ich stałych bywalców, żeby nie zabezpieczać toreb i kieszeni przed nagłym a niespodziewanym opustoszeniem. Znana mi doskonale facjata gwałtownie skręciła na mój widok i pospiesznie opuściła lokal. To mój były sąsiad z epoki kiedy mieszkałam jeszcze na placu Wolnica, znany już chyba niemal wszystkim, przynajmniej oprócz turystów, eksplorator knajp i zdobywca zawartości cudzych kieszeni, rzadziej co prawda torebek, ale... A nuż się przekwalifikował? Wolałam nie ryzykować. Cóż, najwyraźniej on też. Nasze ostatnie spotkanie nie było dla niego szczególnie radosne. Późnym wieczorem w Singerze, no dobrze, był to raczej wczesny ranek, ale nie czepiajmy się szczegółów, gdzie uskuteczniałam ze znajomymi znieczulanie na rzeczywistość, próbował zwędzić mi aparat. Znieczulenie na świat przeszło mi momentalnie, kiedy tylko ujrzałam futerał dziwnie poruszający się na krześle. Zajrzałam znienacka pod stół, a raczej pod maszynę do szycia służącą za stół, i ujrzałam wlepione w siebie oczy sąsiada, który jakby od niechcenia, klęcząc sobie w cieniu krzesła, niewinnie przyciągał do siebie mój aparat. Jestem naprawdę spokojną osobą i rzadko się denerwuję, ale tym razem nie skończyło się na groźnym pokiwaniu palcem. To był mój aparat fotograficzny! Może i niewart fortuny, ale zawsze to moje narzędzie pracy. Cóż, sąsiad skończył z podbitym okiem, na szczęście barman był tak miły, że poświadczył policjantom, że gość zupełnie sam wpadł na moją podręczną damską torebkę, w której zupełnie przypadkiem miałam ciężki i niezniszczalny obiektyw. Niestety, zaraz potem grzecznie wyprosił nas z knajpy. Więcej tam nie pójdę. Mam traumatyczne przeżycia.

Karolina Macios "Wszyscy mężczyźni mojego kota"; Wydawnictwo: Znak; Format: 136 x 205 mm; Liczba stron: 208; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-240-0995-4

KaHa

Tagi: Karolina Macios, Wszyscy mężczyźni mojego kota, książka, fragment, komedia,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany