Papieros - znak wolności?

kzarecka

2008-06-06

dziewczynka_ipapieros_160Być palaczem w dzisiejszych czasach to katorga. Raz - papierosy wciąż drożeją. Dwa - powstaje coraz więcej zakazów (a to nie można palić w miejscach publicznych, a to w biurze, a to w pubie). Trzy - rodzą się Dni Bez Papierosa, a na reklamach ludzie tłuką torebkami tytoń. Cztery - wszyscy wokół krzyczą, że to śmierć. Sporo w tym prawdy. Ci jednak, którzy palą i nie wyobrażają sobie życia bez dymka, pragną sprzeciwu. I podobnie jest w "Dziewczynce i papierosie". Złem i okrucieństwem jest tutaj... dziecko. Powieść jest propozycją od wielokrotnie nagradzanego autora. Benoît Duteurtre - oto jego personalia.



O książce - Niewinna, pełna naturalnego wdzięku dziewczynka i cuchnący, szkodliwy dla zdrowia papieros – czy może być większy kontrast? Ale tak przewrotny pisarz jak Benoît Duteurtre postrzega sprawy w zupełnie innym świetle. W jego powieści papieros jest znakiem wolności i ucieczki od obłędu codzienności, dziewczynka zaś uosabia zło, zakłamanie i okrucieństwo.
Zanim pewien pracownik Urzędu Miejskiego zostanie przyłapany przez pięciolatkę na gorącym uczynku — paleniu papierosa w miejscu, gdzie jest to zabronione — wydarzy się coś, co poruszy do żywego opinię publiczną. Oto skazaniec, zabójca policjanta, upomni się o swoje prawo do "ostatniego papierosa". Jak jednak pogodzić jego prośbę z przepisami rozporządzenia, które stanowczo zakazuje palenia na terenie zakładu karnego? Próby rozplątania tego węzła gordyjskiego doprowadzą do zupełnie nieoczekiwanych, dalekosiężnych skutków.
Snując dwa równolegle wątki — charyzmatycznego więźnia i urzędnika oskarżonego o "zbrodnię przeciw dzieciom" – autor powieści obnaża fałszywą moralność świata rządzonego już nie tylko, jak u Kafki, przez prawniczą biurokrację, lecz także przez media i terroryzm.

Fragment
Ostatnio jeszcze jedna rzecz mnie zdenerwowała. Brat Latify zaprosił nas na weekend do swojego domu na wsi.
Pochopnie przyjęliśmy tę miłą z pozoru propozycję, rezy­gnując z naszego samolubnie epikurejskiego stylu życia, aby poświęcić się dla rodziny. Poza tym kusiły nas oko­liczne wzgórza i stary malowniczy kanał. Wyobrażaliśmy sobie, jak po spacerze wśród winnic legniemy na łące w czułym uścisku, i ta wizja przysłoniła nam negatywne strony przedsięwzięcia. Mam na myśli bratanków Latify - troje obrzydliwych gówniarzy, którzy od urodzenia tyra­nizują swoich rodziców. Ale okazało się, że szwagrostwo wynaleźli jeszcze inny sposób, aby popsuć nam idyllę.
Przyjechaliśmy w piątek wieczorem. Ulokowano nas
w pokoju gościnnym pachnącym sosnowymi deskami, gdzie spędziliśmy cudowną noc. Nazajutrz, około dzie­wiątej rano, obudzona śpiewem ptaków Latifa zeszła na dół na kawę. Potem usadowiła się przed kominkiem, żeby zapalić papierosa. I wtedy wszystko się zaczęło. Słysząc trzask zapalniczki, szwagierka wychyliła się z kuchni i spokojnym głosem powiedziała:
- Przepraszam cię, moja droga, ale u nas się nie pali. To "się" wyraźnie dotyczyło także i gości. Powiedziała to zażenowanym, ale
niedopuszczającym dyskusji tonem.
Potem dorzuciła pojednawczo:

- Jeśli raz sobie odmówisz, to tylko ci wyjdzie na dobre. Wyraźnie miała jak najlepsze intencje, lecz zobaczywszy minę Latify, zaczęła się usprawiedliwiać:

- Wiesz, tu chodzi o zdrowie dzieci. Poza tym nie chcemy im dawać złego przykładu.

Latifa była wyraźnie wkurzona, ale nie chciała zadzie­
rać z rodziną. Samotnie dokończyła papierosa przed do­mem, trzęsąc się z zimna, a ja w tym czasie naigrywałem się ze szwagra:
- Najbardziej zażartymi przeciwnikami palenia są daw­
ni nałogowi palacze. Podobnie dzieje się z nawróconymi komunistami!
- Wcale nie! Wyobraź sobie, że dym naprawdę nam
przeszkadza! Bardzo mi przykro, ale to jedyny drobny za­kaz, który obowiązuje w naszym domu.
Ten ich drobny zakaz zatruł nam nastrój od samego ra­
na... Oczywiście powinienem wtedy przyznać szwagrowi rację. Zresztą ja w ogóle palę niewiele i nie było to dla mnie tragedią. Lecz zamiast machnąć na wszystko ręką, ze złośliwą satysfakcją obserwowałem ich sanitarne obse­sje. Okazało się, że ze szwagierką jest znacznie gorzej, niż przypuszczałem. Po obiedzie poszliśmy z Latifą do nasze­go pokoju. Przy otwartym na oścież oknie radio zagłusza­ło erotyczne odgłosy. Po seksie lubię sobie zapalić (to ste­reotyp męskiego zachowania zaczerpnięty z moich mło­dzieńczych lektur). Wszystko przewidziałem i chyłkiem zabrałem z dołu spodek na popiół. Stojąc w szlafroku, oparłem się na parapecie i wychyliłem przez okno, żeby nie nadymić w pokoju. W ogrodzie pojawił się najstarszy z rodzeństwa i obserwował, jak puszczam kółka z dymu. Pomachałem mu przyjaźnie ręką, lecz on poleciał zaraz do matki na skargę... W chwilę potem z kuchni dobiegł ostentacyjny kaszel, jakby przeszkadzał jej nasz dym. A przecież wedle praw fizyki nie mógł on opaść piętro ni­żej. To było raczej ostrzeżenie. Wystraszeni, siedzieliśmy cicho jak dwoje pasażerów na gapę. Po chwili szwagierka weszła na górę i wielokrotnie minęła drzwi naszego poko­ju, kaszląc jeszcze głośniej. W pół godziny później, kiedy dołączyliśmy do reszty wybierającego się na spacer towa­rzystwa, powiedziała oschle:
- Przecież was prosiłam, żeby nie palić w domu.

Dla większego efektu podstawiła nam pod nos spodek
z dwoma poczerniałymi, starannie rozgniecionymi niedo­pałkami i ze wstrętem dodała: "Co za ohyda!", po czym wyrzuciła je do śmieci. Dzieciaki spojrzały na nas i zaczę­ły wykrzykiwać:
- Papierosy to świństwo!

- Od papierosów dostaje się raka!

Benoît Duteurtre "Dziewczynka i papieros"; Wydawnictwo: Noir sur Blanc; Tłumaczenie: Anna Michalska; Format: 145 x 235 mm; Liczba stron: 152; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-7392-265-5


KaHa

Tagi: Benoit Duteurtre, Dziewczynka i papieros, książka, fragment, dzień bez papierosa,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany