Moje prawdziwe ja

kzarecka

2008-07-01

twarzpodmaska_160Następna książka Agnieszki Głowackiej trafiła do księgarń (po debiutanckiej "Dżungli nienawiści" i "Dmuchawcach"). "Twarz pod maską" to opowieść o ludziach - zupełnie innych, a jednocześnie bardzo podobnych. Mimo wszystko łączy ich tylko jedno - dziecko. Gdy zagraża mu niebezpieczeństwo, spostrzegają, czym do tej pory było ich życie. Czy zdołają się zmienić? I ile, będą w stanie poświęcić?



O książce - Dzieje dwojga Polaków, Pawła i Joanny. On - biedny i lekko podchodzący do życia syn chłopa, alkoholika ze wsi we wschodniej Polsce. Ona - dobrze ułożona córka wysokiej rangi notabla ze społecznych wyżyn, zagorzałego komunisty. Łączy ich tylko jedna wspólna cecha - obydwoje dorastają bez rodzicielskiej miłości.
Poprzez konflikty z prawem, kradzieże, współpracę z mafią, prostytucję i narkotyki dochodzą własnymi siłami - choć każde z osobna - do dorosłego, ustabilizowanego i bezpiecznego życia, tylko z pozoru legalnego. Nieufni i zamknięci w sobie bohaterowie są przepełnieni wrogością wobec świata. Kiedy ich dziecku zagraża śmiertelne niebezpieczeństwo dostrzegają, jak płytkie i egoistyczne było dotąd ich życie.
Czy Joanna dorosła na tyle, by zaufać drugiej osobie i powierzyć jej w opiekę swoją córkę? Czy poczucie odpowiedzialności, od którego Paweł uciekał przez wiele lat, jest w nim na tyle silne, że zdoła zrzucić pancerz obojętności? Nawet jeśli, straci przez to dorobek całego życia i pozwoli się zamknąć w więzieniu?

Fragment
Sebastiano Coredo długo budował swój prestiż, jakim darzyły go rządy państw i głowy międzynarodowych korporacji. Nie chciał, by cokolwiek plamiło nazwisko Coredo, nazwisko stworzone przez niego samego, reprezentujące świat, który wypracował wokół siebie najpierw drobnymi kradzieżami, potem oszustwami na wielką skalę, na koniec ciężką pracą. Bo, że nadchodził jego koniec, nie miał co do tego najmniejszych wątpliwości.
Nie miał po co żyć. Nie było sensu gromadzić dalej wielkiej fortuny, jaka wyrosła z kilku milionów złotych skradzionych perfidnie polskim bankom do niebotycznego bogactwa, co do którego finansiści przewidywali, że w przyszłym roku uplasuje swego właściciela na liście stu najbogatszych ludzi świata publikowanej przez Forbesa. Sebastiano Coredo miał trzydzieści osiem lat i nie zamierzał już przeżyć ani jednego roku dłużej. Miał dość. Wraz z Melanie odeszła od niego cała chęć życia. Coredo znał siebie bardzo dobrze. Wiedział, że nie cofnie się z raz podjętej decyzji i wcale nie było mu z tego powodu smutno.
Owszem, mężczyzna odczuwał smutek, ale był to smutek zgoła innego rodzaju. Nie czuł go jako Sebastiano Coredo, ale jako Paweł Sebastian Kordecki, syn rolnika ze wsi Sośnica. Jak potoczyłoby się jego życie, gdyby został w kraju i żył jako praworządny obywatel? Kto wie, może jego rodzice żyliby do dziś. Pomagałby im, zająłby się rodzeństwem... Teraz nie miał pojęcia, dokąd trafiły jego siostry po adopcji, jeśli w ogóle udało im się przeżyć to bagno rodzinnego domu.
Czuł pustkę i jakiś przemożny żal za tym, czego nie przeżył tu, wśród najbliższych, gdy jeszcze mógł przeżyć przy nich cokolwiek.
Czego się spodziewał przyjeżdżając tutaj? Rozgrzeszenia? Odpokutowania win za to, że nigdy tak naprawdę nie obchodziły go losy swojej rodziny? A gdy wreszcie sam założył rodzinę i jakaś niewytłumaczalna siła kazała najdroższej Melanie uciec od niego na koniec wszechświata, zostawiając go samego, zapragnął w swej pustce przynależeć do kogoś tak silnie, jak pies opuszczony nagle przez właściciela. Zapragnął przynależeć do tych zbutwiałych ścian, do grożącego zawaleniem dachu, do tej ziemi pod stopami, po której biegali niegdyś z rodzeństwem, z Helenką...
Przed oczami stanęła mu inna dziewczynka, również mniej więcej siedmioletnia. Ania. Coredo poznał ją, jako córkę prostytutki, którą sam potrącił śmiertelnie wracając samochodem z jakiegoś służbowego spotkania. Prostytutka była pijana i nie wiadomo kiedy wtoczyła się pod koła rozpędzonego auta. Nie było kiedy hamować. Coredo nie czuł się winny, był trzeźwy, prowadził prawidłowo. Jednak od tamtej pory bał się siadać za kierownicą, kupił więc limuzynę i zatrudnił Maxa Perero jako kierowcę. Nigdy też nie przyszłoby mu do głowy, by pójść na pogrzeb tamtej prostytutki, gdyby nie anonim, jaki otrzymał w przeddzień pogrzebu.
Państwo Coredo opiekowali się Anią od ponad roku, począwszy od tamtego dnia, starając się o umieszczenie małej w jakimś przyzwoitym domu dziecka bądź w rodzinie zastępczej, a im więcej czasu dziewczynka spędzała w rezydencji Coredów, tym dla Sebastiano coraz trudniej było przyjmować bez przygnębienia fakt, że niedługo pożegna się z małą na zawsze. I chyba dlatego coraz bardziej rygorystyczne wymagania stawiał potencjalnym rodzinom starającym się o przygarnięcie Ani. Aż wreszcie trafiła się przyzwoita rodzina z Niemiec, co do której Sebastiano miał pewność, że dziecku będzie tam jak u Boga za piecem. Nie zdążył powiedzieć o tym Melanie...
A przecież anonim nie mówił prawdy. Coredo nie znał i nigdy wcześniej nie widział potrąconej przez swój samochód prostytutki. Nie mógł być ojcem jej dziecka. Nawet jeśli nie cierpiałby na bezpłodność.

Agnieszka Głowacka "Twarz pod maską"; Wydawnictwo: Branta; Format: 130 x 200 mm; Liczba stron: 424; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-60186-79-4

KaHa

Tagi: Agnieszka Głowacka, Twarz pod maską, książka, fragment,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany