Ostatnie dni przed burzą (godzina pomsty wybija)
kzarecka
2008-07-29
O książce - Dni walczącej Stolicy to książka wyjątkowa – zapis sześćdziesięciu siedmiu audycji dokumentalnych poświęconych powstańczej Warszawie. Były one nadawane w programie III Polskiego Radia od 30 lipca do 4 października 1981 roku i odtworzone przez Rozgłośnię Polską Radia Wolna Europa w 1984 roku. Nowe wydanie zostało wzbogacone o wiele często nieznanych zdjęć – z zasobów Muzeum Powstania Warszawskiego – ukazujących życie powstańców i ludności cywilnej Warszawy od 31 lipca do 4 października 1944 roku.
Fragment
Poniedziałek, 31 lipca 1944
Ostatni dzień przed burzą
Sytuacja gospodarcza Warszawy jest prawie jak podczas oblężenia wobec całkowitego niemal odcięcia dowozu - donoszą meldunki do Dowództwa AK i kierownictwa cywilnego podziemia. Wzrastają ceny podstawowych artykułów żywnościowych. Jednocześnie rosną ceny walut na czarnym rynku. Słonina kosztuje 600 zł, masło - 500 zł, dolar papierowy 300-400 zł, dolar złoty 2000 zł. Część sklepów jest zamknięta.
Z więzienia na Pawiaku zwalniają Niemcy w tym dniu około 150 mężczyzn i około 50 kobiet. Są to głównie chorzy i matki z małymi dziećmi, ale ponadto lekarze i pielęgniarki: Anna Czuperska, Maria Kopeć, Felicjan Loth, Anna Sipowicz-Gościcka, Zygmunt Śliwicki. Wszyscy oni, przebywający w ciągu kilku lat na Pawiaku jako więźniowie funkcyjni, działali wraz z niektórymi innymi pracownikami sanitariatu oraz w ścisłym porozumieniu z niektórymi funkcjonariuszami polskiej straży więziennej jako zorganizowana komórka konspiracyjna. Świadczyli pomoc więźniom i przekazywali systematycznie wiadomości z więzienia na zewnątrz.
Równocześnie ponad 100 mężczyzn i kobiet - Żydów uwięzionych na Pawiaku - przeniesiono do pobliskiego obozu koncentracyjnego na ul. Gęsiej. 31 lipca przybył też do Warszawy gen. por. Reiner Stahel, mianowany bezpośrednio przez Hitlera dowódcą wojskowym garnizonu Warszawy z rozkazem obrony węzła warszawskiego wszystkimi dostępnymi siłami i środkami walki przed ewentualnym powstaniem. Stahel miał opinię dowódcy stanowczego i energicznego, który umie likwidować takie powstania. Przydzielono mu do dyspozycji wiele formacji.
W sumie siły niemieckie w Warszawie liczyły w tym dniu około 20 000 ludzi, może nieco mniej, z czego około 11 000 żołnierzy Wehrmachtu, reszta zaś była to zbieranina różnych oddziałów - Schutzpolizei, żandarmerii, SS, SA i formacji kolaboracyjnych różnych narodowości, a także oddziały straży kolejowej i zakładowej (Bahnschutzu i Werkschutzu). W dzienniku działań bojowych 9. armii zapisano 31 lipca:
Oddziały znajdujące się w rejonie Świdra zostają wycofane na zachodni brzeg Wisły. [...]
Planowane przez armię natarcie zgrupowania z dywizji pancernej "H(ermann) G(öring)" i zgrupowania 19. dywizji pancernej na Radzymin robi małe postępy.
Tego dnia przed południem codzienna odprawa Komendy Głównej AK przebiegła pod wrażeniem, że wejście Armii Czerwonej do Warszawy jest już bliskie, nie zapadła jednak żadna decyzja dotycząca rozpoczęcia akcji powstańczej. Nie przewidywano raczej jej rozpoczęcia w najbliższych kilkunastu godzinach. Następną odprawę sztabową wyznaczono w domu przy ul. Pańskiej na godz. 6 po południu.
Wydarzenia tych godzin popołudniowych tak oto utrwaliły się w pamięci dowódcy Armii Krajowej, gen. Tadeusza Komorowskiego-"Bora":
Wczesnym popołudniem komunikat niemiecki O.K.W (Oberkommando der Wehrmacht, Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu) powiadomił: "Dnia dzisiejszego Rosjanie rozpoczęli generalne natarcie na Warszawę od południowego wschodu". Komunikat sowiecki głosił pojmanie dowódcy 73. dywizji piechoty niemieckiej, stojącej na przyczółku. [...]
Tegoż dnia komendant Okręgu Warszawa-miasto, "Monter", oczekiwany był w kwaterze głównej o godzinie 6 po południu. Zjawił się niespodziewanie o 5-ej z wiadomością, że sowieckie oddziały pancerne wdarły się w przyczółek niemiecki, zdezorganizowały jego obronę i że Radość, Miłosna, Okuniew, Wołomin i Radzymin są już w rękach rosyjskich.
Po krótkiej naradzie uznałem, że nadszedł właściwy moment do rozpoczęcia walki o Warszawę. Rosyjskiego ataku na miasto można było oczekiwać z godziny na godzinę. Ze ocena ta była słuszna, potwierdziły to wydarzenia.
Nie przewidywaliśmy wprawdzie możliwości powstrzymania uderzenia rosyjskiego przez Niemców, ale z tą ewentualnością, jak się okazało, nie liczyli się i Rosjanie, których możliwości rozpoznania były niepomiernie większe. Chociaż wszystkie decyzje związane z planem "Burzy" należały do mnie, w tej wyjątkowej chwili, kiedy miał się rozstrzygnąć los stolicy, uzależniłem swą decyzję od zgody Delegata Rządu.
[...] Przedstawiłem mu krótko położenie na froncie niemiecko-sowieckim. Zdaniem moim walka, jeśli zaczniemy ją w tej chwili, uniemożliwi Niemcom wprowadzenie ewentualnych dalszych posiłków na bezpośrednie przedpole Warszawy i odetnie drogi zaopatrzenia ich wojsk, operujących na tym odcinku. Z drugiej strony, jeżeli Niemcy pod naporem Armii Czerwonej będą musieli cofnąć się na linię Wisły, czego każdej chwili można było oczekiwać, wtedy zagęszczenie ich sił w samym mieście uniemożliwi nam jakąkolwiek akcję. Sama stolica stanie się polem bitwy między Niemcami a Moskalami, która miasto obróci w gruzy. [...]
Moim zdaniem czas był właściwy do rozpoczęcia walki. Delegat Rządu, wysłuchawszy mnie, zadał jeszcze kilka pytań członkom mego sztabu, a uzupełniwszy sobie tym obraz sytuacji, zwrócił się do mnie i zdecydował następującymi słowy:
- "Dobrze, niech pan zaczyna".
W następstwie otrzymanego rozkazu płk "Monter" skierował do podległych sobie dowódców następujący rozkaz na piśmie:
Dn. 31 VII 1944, godz. 19.00. Alarm - do rąk własnych!
Nakazuję "W" dnia 1 VIII, godz. 17.00. Adres Miejsca) Postoju) Okręgu 35 72 26 62 85 (Jasna) 22 m. 20 czynny od godziny "W".
Stawić się na MP 1 godzinę przed "W". Otrzymanie rozkazu natychmiast kwitować.
(-) X
Rozkaz ten nie mógł dotrzeć tego samego dnia przed godziną policyjną do rąk wszystkich zainteresowanych. Spowodowana nim mobilizacja sił powstańczych dotyczyła 40 000-45 000 ludzi zorganizowanych w ośmiu obwodach podległych Komendzie Okręgu Warszawskiego AK oraz w różnych oddziałach wydzielonych. Te obwody to: Śródmieście pod dowództwem płk ,"Radwana"-(Franciszka) Edwarda Pfeiffera, Żoliborz pod dowództwem ppłk "Żywiciela"-Mieczysława Niedzielskiego, Wola - mjr "Waligóry"-Jana Tarnowskiego, Ochota – ppłk "Grzymały"-Mieczysława Sokołowskiego, Mokotów - ppłk. "Przegoni"-Aleksandra Hrynkiewicza, Praga ppłk "Andrzeja Bobera"-Antoniego Żurowskiego, powiat warszawski pod dowództwem mjr "Bronisława" - inż. (Kazimierza) Krzyżaka i Okęcie pod dowództwem mjr "Wysockiego"-Stanisława Babiarza. Oddziały wydzielone to przede wszystkim oddziały Kedywu i saperów Okręgu, oddziały zgrupowania ppłk. "Pawła"-Franciszka Rataja oraz oddziały Komendy Głównej AK pod dowództwem ppłk. "Radosława"-Jana Mazurkiewicza i pułku "Baszta" pod dowództwem ppłk. "Daniela"-Stanisława Kamińskiego.
Zapadła ostatnia noc przed Powstaniem. Noc ostatnia Warszawy okupowanej i noc ostatnia dla paru tysięcy ludzi, którzy następnego dnia po godzinie „W", tak z utęsknieniem wyczekiwanej przez młodzież, mieli utracić życie.
Naprzód, do boju, żołnierze
Polski Podziemnej. Za broń!
Boska potęga nas strzeże,
Woła do boju Was dzwon.
Nieujawnionym dotychczas nigdzie autorem słów hymnu Polski Podziemnej, napisanych w okresie okupacji i konspiracji, był wybitny uczony, żołnierz Armii Krajowej, Kazimierz Kumaniecki.
Godzina pomsty wybija
Za zbrodnie, mękę i krew,
Do broni! Jezus Maryja!
Żołnierski woła nas zew!
Do broni...
Zorza wolności się pali
Nad Polską idących lat.
Moc nasza przemoc powali,
Nowy dziś rodzi się świat.
Godzina pomsty wybija...
Władysław Bartoszewski "Dni walczącej Stolicy"; Wydawnictwo: Świat Książki; 145 x 205 mm; Liczba stron: 528; Okładka: twarda; ISBN: 978-83-247-1202-1
KaHa