Anioły umierają

kzarecka

2008-08-07

380arna_160Gdy czytałam zapowiedź "Żarny niebios", do głowy cisnął mi się utwór zatytułowany "Pierwsze wyjście z mroku" łódzkiej Comy ("Anioły śmierdzą potem, żrą kiełbasę, mają w dupie żywych"). Maja Lidia Kossakowska - z wykształcenia archeolog śródziemnomorski, z zawodu autorka fantastyki, dziennikarka telewizyjna i poetka - proponuje opowieść, w której nic, co anielskie, diabelnie nie jest nam obce. Przy okazji warto zwrócić większą uwagę na okładkę i ilustracje Grzegorza Krysińskiego




zorna1_420

O książce - Nic, co anielskie, diabelnie nie jest nam obce. Te żarna przemielą Waszą wiarę w zaświaty. Aniołowie paktują z diabłami. Grzeszą pychą. Piją, bywają w burdelach i kasynach. Knują, zabijają, umierają. Z niebiańskiej doskonałości pozostał im tylko doskonały wygląd. Stworzeni na obraz i podobieństwo człowieka, mają nasze słabości. Jak anioł ćpun uzależniony od trawki z Fatimy, anioł stróż czujący niechęć do człowieka, którym przyszło mu się opiekować czy anioł zagłady, który nieszczególnie lubi niszczyć.
Nie inaczej z mieszkańcami piekieł. I oni są do bólu… ludzcy. Nic dziwnego, skoro wyszliśmy spod ręki tego samego Boga.

zorna3_420

Fragment
Uliczka wybrukowana była kocimi łbami. W słabym świetle przedświtu migotały niewielkie, ciemne kałuże. Uwabriel przypadkiem wdepnął w jedną z nich i szybko cofnął nogę. Parmiel przełknął ślinę. Przyklęknął ostrożnie. Ciecz była gęsta, lepka i cuchnęła krwią. Podniósł wzrok na brata.
– Spadamy stąd, stary.
Twarz Uwabriela pokryła się bladością, ale anioł potrząsnął głową.
– Nie. Tam może być ktoś ranny.
– Oszalałeś?! To paskudna sprawa. Nie mam zamiaru się w to mieszać!
W oczach Uwabriela zalśniła niezłomność.
– A ja tak! W końcu jestem skrzydlatym, poddanym Jasności. Zachowam się jak anioł. A ty jak chcesz! Idę, Parmiel. Muszę sprawdzić, czy nie ma tam rannych potrzebujących pomocy.
– Czekaj! – jęknął Parmiel, ale brat wkroczył już w zaułek. Nie zostało mu nic innego, jak pójść za nim.
Za rogiem istotnie byli ranni, ale nic prócz cudu nie mogłoby im pomóc. Obaj leżeli w kałużach krwi, a obok, jak małe księżyce, lśniły dwa noże. Ciemnowłosy, barczysty Głębianin półsiedział oparty o mur. Głęboka czerwień barwiła mu ubranie, twarz i ręce. Przypatrywał się aniołom spod zmrużonych powiek, a wielki, pokraczny
pistolet w jego dłoni wlepiał w braci cyklopie ślepie. Pod murem, w zasięgu ręki Głębianina leżał elegancki, srebrzysty neseser.
Gdyby Parmiel ośmielił się poruszyć, skułby bratu gębę aż miło. A nie mówiłem! wył wewnętrzny głos w głowie.
Aniołowie stali bez ruchu ze ściśniętymi gardłami i pobladłymi twarzami, a ranny mierzył ich wzrokiem. Cisza się przedłużała. Uwabriel spróbował zrobić pół dyskretnego kroczka w tył.
– Ani drgnij! – wykrakał chrapliwie Głębianin.
Pistolet w jego ręce podskoczył lekko. Zabije nas, pomyślał z niedowierzaniem Parmiel. Zabije jak nic.

zorna2_420
Ilustracje - źródło: Fabryka.pl

Maja Lidia Kossakowska "Żarna niebios"; Wydawnictwo: Fabryka Słów; Format: 125 x 195 mm; Liczba stron: 512; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-7574-088-2

KaHa

Tagi: Maja Lidia Kossakowska, Żarna niebios, książka, fragment,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany