Pilipiuk Travel zaprasza na jelenia

kzarecka

2008-09-05

pilipiuk_travel_zaprasza_na_jelenia_160Lubię informacje od Fabryki Słów. Wydawnictwo zapowiada swoje książki na tyle interesująco, że aż nie chce się robić nic innego, niż szybka ucieczka od komputera i jeszcze szybszy bieg w stronę księgarni. Do tego, gdy padają personalia: Andrzej Pilipiuk, pragnie się spotkać na swojej drodze prawdziwego miłośnika prozy autora. Z pewnością by drżał. Drżał, gdyż właśnie pojawiła się najnowsza część "Oka Jelenia". "Drewniana Twierdza" - taki tytuł nosi książka, to wciąż i wciąż doskonały Pilipiuk. Cóż więcej można powiedzieć? Nowy cykl zaczyna się jak u Hitchcocka. W dodatku nie od trzęsiania, lecz od całkowitej zagłady ziemi. A potem... napięcie wciąż rośnie. Teraz mamy trzecią część. Wychodzi na to, że napięcie nas zabije.


O książce - Zaprawdę powiadam ci, przeczytasz szybciej niż myślisz. Na początek nokaut. W kosmosie 3. "Oka" nie ma zmiłuj. Ucieczka do przeszłości to obóz przetrwania dla Marka, Staszka i Heleny. W XVI- wiecznej Norwegi krzyżują się bowiem drogi i interesy istot z różnych czasów, stron świata i wszechświata. Jest śmiertelnie niebezpiecznie. Zawsze pod górę. Czasem cuchnie. Zawsze pachnie wolnością, przygodą i wędrówką. Nie polecamy tej książki jeśli masz coś pilnego. Bo nie odłożysz szaleńczej misji. Nie porzucisz zacnej kompanii, w której ludziom honoru tak blisko do typów spod ciemnej gwiazdy, co i ratować, i torturować potrafią. "Okiem jelenia" spojrzysz na świat z perspektywy tych co przed nami i tych, którzy właśnie… nadchodzą.
Zapinamy pasy. Biuro Podróży Pilipiuk Travel zaprasza na trzecią wyprawę w czasie i przestrzeni. W programie: survival na lądzie i morzu, akcja do utraty tchu.

pilipiuk1_420

Fragment
Wiatr ustał. Śnieg padał cicho i miękko, pokrywając tropik namiotu coraz grubszą warstwą. Staszek zadrżał z zimna. Świece, choć grube, nie dawały dużo ciepła, zresztą już dogasały. Korciło go, by zapalić jeszcze kilka, ale wiedział, że trzeba oszczędzać. I tak zużyli znacznie więcej, niż się spodziewał. Hela leżała półprzytomna, miała wysoką gorączkę. Chłopak zagryzł wargi.
Uświerknie mi tu, pomyślał. Musi się rozgrzać...
Narzucił na towarzyszkę swój śpiwór. Hm, a gdyby tak... Czytał kiedyś jakąś książkę o kowalach. Do przekuwania miękkiego żelaza używali ognia z kory brzozowej. Ona coś tam zawiera, nie pamiętał co, jakąś łatwo palną substancję. W każdym razie grzeje jak diabli. A gdyby zamiast świec spalić trochę zwitków? Wzuł buty i założył kurtkę.
Dotknął ramienia dziewczyny. Uchyliła powieki i popatrzyła na niego prawie zupełnie przytomnie.
– Wyjdę na zewnątrz, poszukam kory na opał – powiedział.
– Dobry pomysł – wymamrotała.
– Śpij spokojnie, nic ci nie grozi, a ja niedługo wrócę.
W pobliżu nie widziałem brzóz, zejdę kawałek w dół doliny.
– Bądź ostrożny... – Przymknęła oczy.
Ostatnia świeca zaskwierczała i zgasła. Staszek wyszedł ostrożnie na zewnątrz namiotu, zawahał się. Z nieba sypał śnieg. Ciemność wydawała mu się obca i groźna. Zimowy las dla mieszczucha był przerażający... Zasypie ślady. Zabłądzę i zamarznę, przemknęła mu przez głowę trwożna myśl.
Zaraz jednak się opanował. Dość tego! Nie ma się czego bać. Namiot stoi pomiędzy czterema niewysokimi, ale rozłożystymi świerkami. To ostatnie drzewa tej części doliny. Trzeba iść wzdłuż zagajnika. Nawet w gęstej zadymce i po ciemku nie zgubi drogi. Las to tylko las. Wampiry i duchy nie istnieją. Ludzi nie było tu od miesięcy, może od lat.
Poszedł. Wszystkie mijane drzewa okazywały się iglaste. Szukał brzozy... Bał się przemoczyć buty, całe szczęście spory odcinek szedł pomiędzy drzewami. Na ściółce nie leżało wiele śniegu... Czuł liźnięcia mrozu na twarzy, ale nie obchodziło go to. Wydelikatniałem, żyjąc w mieście, myślał. A przecież nasi przodkowie nie z takimi problemami borykali się co dzień. Jestem zdrowy i mam łeb na karku. Poradzę sobie, tak jak Marek. Zresztą nie ma innego wyjścia.
Po lewej otworzyła się rozległa przestrzeń wolna od drzew. Polana? Raczej górska łąka.
– Co za dzicz – mruknął. – Ani stogów siana, ani przytulnej bacówki, gdzie można siąść pod dachem i przeczekać złą pogodę przy ciepłym piecu. Herbaty "z prundem" też jeszcze w te strony nie dowieźli... – ironizował gorzko.
Wyobraził sobie drewniane ściany, ogień pełgający na kominku, kubek herbaty z odrobiną rumu, owcze skóry na oparciu drewnianej ławy. Żal złapał go za gardło, w oczach poczuł łzy. A potem nagle wzbudził w sobie nowe siły. Otrząsnął się. Dość tego mazgajstwa, rozkazał sobie. Za pięć lat wybudujemy z Helą własną bacówkę. Będzie herbata, kominek i skóry. Rum sprowadzimy z Karaibów. Albo sam zrobię coś podobnego w smaku.

pilipiuk2
Ilustracje - Rafał Szłapa; źródło: Fabryka.pl

Andrzej Pilipiuk "Oko jelenia. Drewniana Twierdza"; Wydawnictwo: Fabryka Słów; Format: 125 x 195 mm; Liczba stron: 384; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-7574-084-4

KaHa

Tagi: Andrzej Pilipiuk, Oko jelenia, Drewniana Twierdza, fragment, książka,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany