Z klimatem Twin Peaks

kzarecka

2008-09-17

z_klimatem_twin_peaks_160Oczywiście każdy fan "Miasteczka Twin Peaks" rozpoznałby elektryzującą muzykę z czołówki (autor: Angelo Badalamenti). Twin Peaks... Niby spokój, a pod płaszczem rozszalałe wichury. Jeśli komuś przypadł do gustu serial, może pokusi się i o przeczytanie "Nie oglądaj się" Karin Fossum. Marcin Dorociński powiedział o powieści: - To porażająco prosta historia. Najstraszniejsze jest to, iż coś takiego może zdarzyć się wszędzie, nie tylko na dalekiej północy. Książka Karin Fossum atmosferą przypomina mi trochę "Miasteczko Twin Peaks". Ta opowieść naprawdę wciąga. Mnie ta rekomendacja przekonuje.


O książce - W małym, cichym norweskim miasteczku, w którym wszyscy znają sekrety swoich sąsiadów, ginie kilkuletnia dziewczynka. Dzień później policja znajduje zwłoki młodej dziewczyny, Annie. Do obydwu spraw zostają wyznaczeni doświadczony inspektor Konrad Sejer i jego energiczny pomocnik Jakub Skarre. Czeka ich niezwykle trudne zadanie. Muszą rozszyfrować skomplikowane relacje między Annie a jej rodziną i znajomymi. Tylko w ten sposób poznają tajemnicę, którą znała ofiara, i przy okazji odkryją coś więcej niż tylko ślad zabójcy...

Świat w powieściach Fossum to złożony mechanizm, w którym każdy element jest połączony z resztą. To, co dzieje się na powierzchni, zawsze ma swoją przyczynę w głębi.

Fragment
Ragnhild ostrożnie otworzyła drzwi i wyjrzała na zewnątrz. Na drodze panował spokój i nawet wiatr, który przez całą noc szumiał między zabudowaniami, wreszcie ucichł. Odwróciła się i wyprowadziła wózek dla lalek.
– Nic jeszcze nie jadłyśmy – poskarżyła się Marthe, która pomagała jej go popychać.
– Muszę iść do domu. Jedziemy na zakupy – odpowiedziała Ragnhild.
– Mam przyjść później?
– Możesz, jeśli chcesz. Kiedy wrócimy ze sklepu.
Gdy doszła do żwirowej ścieżki, popchnęła wózek w stronę bramy frontowej.
– Do zobaczenia, Ragnhild!
Drzwi zamknęły się za nią z głośnym zgrzytem drewna i metalu. Dziewczynka nie radziła sobie zbyt dobrze z bramą, a do tego starała się zachować czujność. W każdej chwili mógł pojawić się pies Marthe, który bacznie obserwował ją spod ogrodowego stołu. Kiedy upewniła się, że brama jest już dobrze zamknięta, ruszyła na drugą stronę ulicy w kierunku garaży. Mogła oczywiście wybrać skrót między budynkami, ale już dawno przekonała się, że przejście tamtędy z wózkiem nie było łatwe. Kiedy przechodziła, jeden z sąsiadów zamykał właśnie drzwi od garażu. Uśmiechnął się do niej i nieco niezdarnie zapiął płaszcz jedną ręką. Duże czarne volvo stało na podjeździe i mruczało cicho.
– Witaj, Ragnhild, chyba dość wcześnie wstałaś? Marthe jeszcze się nie obudziła?
– Dzisiaj u niej spałam – odpowiedziała. – Na materacu na podłodze.
– Rozumiem.
Zamknął drzwi od garażu i spojrzał na zegarek, było sześć minut po ósmej. Chwilę później odjechał.
Ragnhild popychała wózek obiema rękami. Kiedy zaczęła schodzić ostro opadającą drogą, musiała go mocno trzymać, żeby nie wyślizgnął się z rąk. Jej lalka o takim samym co ona imieniu, czyli Elise – bo nazywała się Ragnhild Elise – zsunęła się na sam przód wózka. Nie wyglądało to zbyt ładnie, więc jedną ręką położyła lalkę na miejscu, wyrównała kocyk i znowu skupiła się na drodze. Miała na sobie tenisówki – jeden but był czerwony z zielonymi sznurówkami, drugi zielony z czerwonymi i tak właśnie miało być.
Buty pasowały do zielonej kurtki i czerwonego dresu z obrazkiem lwa Simby. Niezbyt długie, cienkie, jasne włosy związane miała elastyczną opaską ozdobioną kolorowym, plastikowym owocem. Tworzyły małą palemkę na czubku głowy dziewczynki. Ragnhild miała sześć i pół roku, ale była bardzo niska jak na swój wiek. Póki się nie odezwała, nikt nie wierzył, że chodzi już do szkoły.
Na wzniesieniu nie spotkała nikogo, ale kiedy doszła do skrzyżowania, usłyszała samochód. Zatrzymała się i przesunęła na bok, czekając, aż odrapana furgonetka przejedzie przez próg spowalniający. Kierowca zwolnił, kiedy tylko dziewczynka w czerwonym ubraniu weszła w jego pole widzenia. Ragnhild chciała przejść na drugą stronę ulicy. Tam był chodnik, a jej mama powtarzała, żeby zawsze chodziła po chodniku. Czekała, aż furgonetka ją minie, ale zamiast tego samochód zatrzymał się. Kierowca opuścił szybę.
– Przechodź. Ja poczekam – powiedział.
Zawahała się przez chwilę, ale potem przeszła przez ulicę i odwróciła się, żeby wciągnąć wózek na chodnik. Furgonetka podjechała kawałek, by za moment znowu się zatrzymać. Szyba po drugiej stronie samochodu była opuszczona. Ale śmieszne oczy, pomyślała dziewczynka, duże i okrągłe jak piłka. Szeroko rozstawione i bardzo, bardzo jasne, prawie przezroczyste, jak cienki lód. Kierowca miał małe usta z pełnymi wargami wysuniętymi jak rybi pyszczek. Patrzył na nią.
– Wybierasz się do Skiferbakken z tym wózkiem?
Kiwnęła głową. – Mieszkam w Granittveien.
– To będzie ci strasznie ciężko. Co tam masz?
– Elise – odpowiedziała, podnosząc lalkę.
– Świetnie. – Uśmiechnął się do niej szeroko i podrapał się w głowę.

Karin Fossum "Nie oglądaj się"; Wydawnictwo: Znak; Tłumaczenie: Ewa Bolińska; Format: 126 x 205 mm; Liczba stron: 264; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-240-1025-7

KaHa

Tagi: Karin Fossum, Nie oglądaj się, fragment, książka, twin peaks,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany