Idealna pułapka?
kzarecka
2008-09-26
O książce - Młoda kobieta, którą policja znajduje błąkającą się po cmentarzu w Los Angeles, nie pamięta, jak się nazywa. Dopiero kiedy zgłasza się po nią mąż, Cassie Barrett dowiaduje się ze zdumieniem, że jest uznanym antropologiem i żoną Aleksa Riversa, jednego z najpopularniejszych hollywoodzkich gwiazdorów.
Pamięć wraca stopniowo: szalony romans w Tanzanii, ważne odkrycie naukowe, którego tam dokonała, baśniowy ślub z Aleksem. Cassie nie może się jednak odnaleźć w swoim luksusowym życiu i na pozór doskonałym małżeństwie. Kiedy znajduje w łazience test ciążowy z pozytywnym wynikiem, nagle wracają do niej ponure wspomnienia o przemocy i bólu. Rozdarta między strachem a przywiązaniem spróbuje uciec przed swoją przeszłością i mężem.
Fragment
Ciągle omijała październik. Lekarz z izby przyjęć kazał jej wymienić nazwy miesięcy w odwrotnej kolejności, ale z listopada przeskakiwała do września. Spojrzała na niego zarumieniona.
– Przepraszam – powiedziała. – Proszę mi pozwolić jeszcze raz spróbować.
Will, który siedział po drugiej stronie pokoju i obserwował całą scenę od dziesięciu minut, nie wytrzymał.
– Chryste – odezwał się, podchodząc do biurka. – Ja czuję się doskonale, a nie byłbym w stanie dobrze tego zrobić. – Spojrzał gniewnie na lekarza. Przywiózł kobietę na izbę przyjęć, ponieważ tego wymagała procedura policyjna, w każdym razie procedura obowiązująca w Dakocie Południowej, ale teraz zaczynał mieć wątpliwości. O ile mógł się zorientować, te głupie testy jeszcze bardziej ją oszołomiły.
– W ciągu ostatnich kilku godzin co najmniej dwa razy straciła przytomność – rzucił lekarz obojętnie. Podsunął kobiecie pióro. – Co to jest?
Przewróciła oczami. Już odpowiedziała na pytania, gdzie się znajduje, jaki jest dzisiaj dzień, kto jest prezydentem. Liczyła do przodu i do tyłu co trzy oraz nauczyła się na pamięć krótkiej listy owoców i warzyw.
– To jest pióro.
– A to?
– Zakrętka pióra. – Spojrzała z uśmiechem na Willa. – A może krowa? – Kiedy lekarz spojrzał na nią pytająco, roześmiała się.– To taki żarcik.
– Widzi pan? – odezwał się Will. – Żartuje. Nic jej nie jest.– Z niepokojem skrzyżował ręce na piersiach. Szpitale denerwowały go od czasu, gdy jako dziewięciolatek patrzył na umierającego w szpitalnym łóżku ojca. Przez trzy dni od wypadku samochodowego, w czasie których zdążyli pogrzebać matkę, Will razem z dziadkiem czekał, aż ojciec odzyska przytomność. Godzinami wpatrywał się w bezwładną brunatną dłoń, kontrastującą z białą pościelą, białymi światłami i białymi ścianami; wiedział, że to tylko kwestia czasu i ojciec odejdzie tam, gdzie jego miejsce.
– Dobrze. – Na dźwięk głosu lekarza Jane i Will się wyprostowali. – Wygląda na to, że doznała pani lekkiego wstrząsu mózgu, ale pani stan się poprawia. Możliwe, że najpierw odzyska pani pamięć długoterminową, dopiero później powrócą wspomnienia z ostatnich dni. Niewykluczone, że tych kilku minut tuż przed ciosem i po nim nigdy sobie pani nie przypomni. – Lekarz zwrócił się do Willa. – A pan to...
– Funkcjonariusz William Latający Koń, policja Los Angeles.
Lekarz pokiwał głową.
– Niech pan powie osobie, która po nią przyjedzie, że pacjentka przez noc musi pozostać pod obserwacją. Trzeba budzić ją co kilka godzin i sprawdzać stan przytomności, wie pan, pytać, kim jest, jak się czuje i tak dalej.
– Zaraz – odezwała się Jane. – Ile minie czasu, nim sobie przypomnę, kim jestem?
Lekarz uśmiechnął się po raz pierwszy w ciągu godziny, którą z nimi spędził.
– Nie potrafię pani odpowiedzieć. To może być kilka godzin albo kilka tygodni. Jestem jednak pewien, że mąż czeka na panią w mieście. – Wsunął pióro do kieszeni marynarki i poklepał Jane po ramieniu. – Przekaże pani wszystkie brakujące szczegóły.
Lekarz otworzył drzwi gabinetu i wyszedł, powiewając połami białego fartucha.
– Mąż? – powtórzyła Jane. Wpatrywała się w swoją lewą dłoń, na której w neonowym świetle połyskiwały brylanty na prostej obrączce. Uniosła wzrok na Willa. – Jak mogłam tego nie zauważyć?
Will wzruszył ramionami. Sam też nie zauważył obrączki.
– Pamiętasz go?
Jane zamknęła oczy, usiłując przypomnieć sobie twarz, gest, tembr głosu. Pokręciła głową.
– Nie czuję się mężatką.
Will wybuchnął śmiechem.
– Cóż, połowa żon w Ameryce pewnie zabiłaby za taki cios w głowę. – Przepuścił ją w drzwiach. – Chodźmy.
Jodi Picoult "Jak z obrazka"; Wydawnictwo: Prószyński i S-ka; Tłumaczenie: Alina Siewior-Kuś; Format: 146 x 225 mm; Liczba stron: 360; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-7469-859-7
KaHa