Dmuchawce, latawce

kzarecka

2008-09-25

dmuchawce_latawce_160Philip Wilson wychodzi z nową propozycją - tym razem szansę dostała debiutantka Wioletta Sobieraj. Autorka scenariuszy teatralnych i opowiadań postanowiła okiem satyryka przyjrzeć się współczesnej polskiej rzeczywistości i tak oto powstała powieść zatytułowana "Latawce". Humor, ironia, wartka akcja, a na koniec szansa na refleksję. Krzywe zwierciadło dopadło tu wielu. Sprawdźcie, kto się uchronił, a kto padł ofiarą pióra łódzkiej autorki.



O książce - Zuzanna, nauczycielka plastyki, przeżywa trudny okres. Bezrobotny mąż odchodzi nie wiadomo dokąd, córka wybiera spokojny kąt i dobre obiadki u babci, a na dodatek rozpoczyna się nowy rok szkolny. A w szkole kochane koleżanki, dyrektorka, uczniowie i ich rodzice dają jej do wiwatu. Ale Zuzanna się nie poddaje. Czynnie uczestniczy w życiu szkolnym. Oryginalnymi lekcjami stara się zyskać opinię twórczej nauczycielki i sympatię uczniów. Udziela się też społecznie po pracy i udaje jej się nawet złapać przestępcę na gorącym uczynku, dzięki czemu staje się popularną postacią telewizyjną.

Powieść jest napisana doskonałym żywym językiem. Z humorem i satyrycznym zacięciem autorka przedstawiła różne środowiska: nauczycieli, dziennikarzy, lekarzy, policjantów, urzędników i księży, a także przedstawicieli odmiennych płci: i homo-, i heteroseksualistów, i kobiety, i mężczyzn. Wszyscy często pełnią "dziejową" misję, "pusząc się" i tonąc po uszy w pozorach. Są też zwykli ludzie, którzy w tym schizofrenicznym świecie urastają do rangi bohaterów naszych czasów, bo nie ulec oficjalnie głoszonym, więc jedynie słusznym poglądom to wielka sztuka.

Fragment
Owszem, planować mogę, rozwinąć się mogę, byle nie nad miarę, żeby nazbyt z szeregu nie wystawać, bo takich, co się wyróżniają, nikt nie lubi, może poza uczniami, ale oni akurat w pracy nauczyciela liczą się najmniej. Im prędzej ambitne jednostki w tym zawodzie zdadzą sobie z tego sprawę, tym dla nich lepiej – nie wystawią się na ostracyzm ze strony czcigodnego ciała pedagogicznego, któremu psują dobre samopoczucie. A ja przecież niczego nikomu nie chciałam zepsuć. Myśl, że zostałabym czarną owcą w stadzie, i że coś mogłoby zakłócić mój święty spokój, była wystarczająco ohydna, żeby wywietrzały mi z głowy wszelkie pedagogiczne ekstrawagancje.
Więc przystąpiłam do najprostszych czynności, uważając, żeby od rana nic nie wymknęło się spod kontroli, i żebym wreszcie mogła udowodnić, przede wszystkim sobie, potęgę planowego działania. Usiadłam na łóżku: plecy proste, nogi razem, wcześniej metodycznie spuszczone na podłogę – do tej pory żadnych zakłóceń – i... wolno, łagodnie wodząc wzrokiem po pokoju, próbowałam zlokalizować parę wszędobylskich pantofli. Ale, niestety, najwyraźniej zdematerializowały się, właśnie wtedy, kiedy tak mi na nich zależało. Jednak nie mogłam z nich zrezygnować! To byłoby jak opuszczenie bieżni przed strzałem startowym.
– Śniadanie byś dziecku zrobiła, księżniczko – odezwał się uszczypliwie mąż, który chyba szóstym zmysłem wpadł na to, że już nie śpię.
Siedział przy stole w podkoszulku na ramiączka, tak jak go po raz ostatni widziałam wczoraj wieczorem (może w ogóle nie kładł się spać), i kleił kolejnego najwspanialszego latawca. Umrze tak nad tymi latawcami i może dopiero wtedy oderwie się od nich, jednak z żelazną konsekwencją realizowałam swój plan, który w kolejnym punkcie zakładał, że będę miła dla męża (tak jak dla reszty mieszkańców tego świata – bez wyjątków) i zignoruję każdą zaczepkę w jego głosie.
– Księżniczka zgubiła pantofelek! – odkrzyknęłam do niego filuternie. – Nie leży przypadkiem koło ciebie?
– Co się głupio pytasz, twoje kapcie pies zdążył opchnąć – odchylił się niebezpiecznie na krześle, żeby jego głos z całą pewnością do mnie dotarł, i krzyknął prosto w drzwi, dzielące sypialnię od pokoju dziennego: – Inaczej z głodu by zdechł, ruszysz się w końcu, czy nie?

Wioletta Sobieraj –Absolwentka polonistyki na Uniwersytecie Łódzkim, studiowała również filozofię. Specjalizowała się w międzywojennych czasopismach satyrycznych. Przez kilka lat prowadziła amatorski teatr "Zielono mi". Swoje wieloletnie doświadczenie w pracy w szkole wykorzystała do napisania debiutanckiej powieści, w której z właściwym sobie poczuciem humoru, obnaża pozorność tzw. autorytetów, funkcjonujących w życiu publicznym. Towarzyszy temu żywa i wartka akcja, pełna zaskakujących i zabawnych sytuacji, zaś główna bohaterka, realizująca mimochodem plan szybkiej kariery zawodowej, z pewnością skłoni do głębokich refleksji.

Wioletta Sobieraj "Latawce"; Wydawnictwo: Philip Wilson; Format: 135 x 205 mm; Liczba stron: 216; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-7236-241-4

KaHa

Tagi: Wioletta Sobieraj, Latawce, książka, satyra, fragment,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany