Więzy

kzarecka

2008-10-01

wi281zy_160Sporo dziś o książkach, które występują na arenie literackiej nie w pojedynkę. Warto jednak wspominać o kontynuacjach, gdy chodzi o tak poczytne i popularne publikacje. Tym razem będzie o dziele autorki o personaliach Tanya Huff (pracowała kiedyś w najstarszej na świecie księgarni sciene-fiction; w tym czasie napisała siedem powieści i kilka opowiadań - wszystkie niemal natychmiast zostały wydane). Jej "krwisty cykl" stał się inspiracją dla producentów. I tak powstał serial telewizyjny "Więzy krwi" (w Polsce tez już znany). Dziś o drugim tomie serii Huff. Tytuł - "Ślady krwi".



O książce - Ona ma 32 lata. On – 450. Ona pracować może tylko za dnia, on po zapadnięciu zmroku. Dla niego wilkołactwo to taka sama norma jak wampiryzm. Ona dochodzi do wniosku, że skoro współpracowała z Radą Miejską Toronto, dogada się i z wilkołakami. W przypadku tych ostatnich, dogryzanie sobie czy powarkiwanie przynajmniej coś znaczy…
Na początku były dwa ciała, dwa różne miejsca zbrodni, ale ta sama przyczyna zgonu. Prywatna detektyw Vicki Nelson wiedziała, że nie będzie to łatwa sprawa. Świadczyły o tym nie tylko znalezione przy zwłokach srebrne kule. Przemiana, jaką przeszła na jej oczach siostrzenica ofiar potwierdziła, że Vicki wytropić musi zabójcę opętanego zamiarem wybicia co do nogi watahy kanadyjskich łaków.

A jako że Vicki, na wsparcie jego nieumarłej wysokości Henry’ego Fitzroy’a - bękarta Henryka VIII i eksksięcia Richmond - liczyć może tylko nocą, zaczyna wkrótce żałować, że podjęła się sprawy. Na dzikich terenach Ontario nie tylko wilkołaki znalazły się na celowniku myśliwego…

Fragment
– Za wcześnie, Vicki. Straciłaś dużo krwi.
Czuła rumieniec na twarzy. Nie przyszło jej do głowy, że on nie będzie chciał... Przecież ku temu zmierzali, prawda?
– W szpitalu większość oddali mi z powrotem. Henry, nic mi nie jest. Naprawdę.
– Wierzę ci. – Uśmiechnął się, a ona odkryła, że powietrze na korytarzu już jej nie wystarczy.
Miał czterysta pięćdziesiąt lat, żeby ćwiczyć ten uśmiech, przypomniała sobie. Oddychaj, kobieto.
– Musimy być bardzo ostrożni – ciągnął, delikatnie kładąc dłonie na jej ramionach. – Nie chcę cię skrzywdzić.
Ta rozmowa tak bardzo przypominała dialog z marnej opery mydlanej, że Vicki aż się uśmiechnęła.
– Tylko pamiętaj, że ja nie mam kilkuset lat czasu – powiedziała, sięgając po klucze do mieszkania. – Spróbuję cię nie popędzać.
To było prawie cztery miesiące temu, gdy po raz pierwszy, odkąd wypisano ją ze szpitala, wyszli razem. I jeszcze "tego" nie zrobili. Vicki starała się być cierpliwa, ale zdarzały się takie chwile, zwłaszcza wtedy, kiedy siedział blisko niej, że miała ochotę podciąć mu nogi i powalić na podłogę. Z wysiłkiem skupiła się na sprawach służbowych.
Wszyscy najwyraźniej czekali, aż coś powie, więc postarała się przyjąć wyraz twarzy pod tytułem "policjant twoim najlepszym przyjacielem" i zwróciła się do Rose.
– W czym mogę wam pomóc?
Rose znowu spojrzała na Henry’ego. Chociaż Vicki nie dostrzegła odpowiedzi wampira, wyglądało na to, że uspokoił młodą kobietę, bo ta wzięła głęboki oddech, przeczesała drżącymi palcami włosy z tyłu głowy i odparła:
– W ciągu ostatnich dwóch miesięcy zastrzelono dwóch członków naszej rodziny. – Musiała przerwać, żeby przemóc rozpacz i mówić dalej. – Potrzebujemy pani pomocy, pani Nelson, by znaleźć zabójcę.
Morderstwo. Cóż, to była sprawa poważniejsza, niż Vicki się spodziewała. Co więcej, podwójne morderstwo. Poprawiła okulary i tonem złagodzonym przez współczucie zapytała:
– Czy policja znalazła jakieś ślady?
– Właściwie nic nie wiedzą.
– Co znaczy "właściwie nic nie wiedzą"? – Vicki mogła wymienić kilka wyjaśnień, ale żadne do niej nie przemawiało.
– Po prostu jej pokaż, Rose – powiedział cicho Henr y.
Vicki odwróciła się w jego stronę. Jej widzenie obwodowe było zbyt marne, żeby mogła sobie pozwolić na luksus zerkania kątem oka. Wyraz twarzy wampira pasował do tonu głosu. Cokolwiek Rose miała pokazać, było ważne. Bardziej niż trochę zaniepokojona, odwróciła się z powrotem do dziewczyny.
Rose, która czekała, aż Vicki na nią spojrzy, wysunęła stopy z sandałów i podniosła się. Sztorm, obwąchawszy szybko jej buty, stanął obok. W jednej chwili ściągnęła z siebie sukienkę, przez ułamek sekundy była naga, a potem w miejscu jasnowłosej dziewczyny i wielkiego rudego psa pojawił się rudowłosy mężczyzna i wielki biały pies.
Mężczyzna bardzo przypominał dziewczynę. Mieli takie same wysoko zarysowane kości policzkowe, duże oczy, spiczaste podbródki. "I te same gibkie ciała tancerza", zauważyła Vicki, szybko oceniwszy to, co ich w oczywisty sposób od siebie różniło.
– Wilkołaki – usłyszała własny głos i zdziwiła się, jak bardzo jest opanowana. "Prawdopodobnie zgubny wpływ Henry’ego. Tak się kończy przestawanie z wampirem... Już on mi za to zapłaci".

Tanya Huff "Ślady krwi"; Wydawnictwo: Fabryka Słów; Format: 125 x 205 mm; Liczba stron: 408; Okłądka: miękka; ISBN: 978-83-7574-060-8

KaHa

Tagi: Tanya Huff, Ślady krwi, ksiązka, fragment, serial, więzy krwi,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany