Zagubieni

kzarecka

2008-10-09

zagubieni_160Wzruszająca, jedyna w swoim rodzaju powieść detektywistyczna, której akcja osadzona jest w kontekście historiii o zagadkowych interwencjach Boga w ludzkie losy i pogłębiona refleksją o nieuniknionej i niepojętej roli przypadku. Te słowa wypowiedział J.M. Coetzee. A dotyczą książki, o której u nas byłu już głośno w zeszłym roku. Jednak dopiero teraz czytelnicy będą mogli przeczytać ją w języku polskim. "Zagubieni. W poszukiwaniu sześciorga spośród sześciu milionów" trafiło na księgarskie półki. Czy będzie się sprzedawać tak dobrze jak w Stanach Zjednoczonych, Francji bądź innych krajach? Trudno orzec. Jedno jest pewne - Daniel Mendelsohn zachwycił już wielu krytyków, wielu członków najważniejszych nagród literackich i wielu czytelników.



Michael Chabon: - Trzymająca w napięciu historia detektywistyczna, poruszająca opowieść o duchach i mrocznych cudach – "Zagubieni" to powieść tak złożona i bogata jak przeszłość, którą pragnie oświetlić. Piękna i pięknie napisana książka.

Joyce Carol Oates: - Daniel Mendelsohn napisał niezwykle poruszającą opowieść o zagubionej rodzinnej przeszłości, opowieść przywodzącą na myśl przebogatą prozę Prousta i nieuchwytność pisarstwa W.G. Sebalda. Niebywałe osiągnięcie.

Garry Willis: - Mendelsohn, filolog klasyczny, tworzy w "Zagubionych" swą ‘Odyseję’ - olśniewającą opowieść o wędrowaniu przez rozrzucone zgliszcza do domu, którego już nie ma, a który jednak cudem udaje mu się na nowo odtworzyć w pamięci.

Jean Strouse: - "Zagubieni" to wzruszająca, pięknie napisana opowieść nie tylko o rodzinnej tragedii, ale także o naturze pamięci, historii, prawdy i samej starożytnej sztuce opowiadania.

Johnatan Safran Foer: - Epicka i osobista, refleksyjna i trzymająca w napięciu, tragiczna, ale i zabawna – "Zagubieni" to wspaniała książka.

Michał Sobelman: - Daniel Mendelsohn, filolog klasyczny, autor cenionych książek, podejmuje misję niemal niemożliwą do zrealizowania: postanawia odkryć, co stało się z jego rodziną podczas drugiej wojny światowej, jaki był los Szmila, najstarszego brata dziadka, jego żony i czterech córek - sześciu Żydów z sześciu miliona zamordowanych podczas Zagłady. Sześć milionów - to tylko przerażająca liczba, która nie pozwala uzmysłowić sobie ogromu całej tragedii. Inaczej jest z sześcioma konkretnymi osobami, mają one imiona i nazwiska, można ujrzeć je na fotografii.

Paweł Śpiewak: - Jest w tej pracy przekonanie, bardzo mi drogie i mam wrażenie, nader ważne: pamięć, żeby nie była tylko rytualnym, ba, nawet pięknym i szczerym gestem, musi uciec uogólnieniom, okolicznościowym formułom. Zagłada jest zbiorczym imieniem milionów pojedynczych cierpień i śmierci. Tylko wtedy, gdy zdołamy dotrzeć do pojedynczych losów i możemy zacząć rozumieć, co się stało i jakie wydarzenie ciąży na nas.

Fragment
Jeszcze lepiej utkwiły mi w pamięci imiona, których drugiego zestawu każde z nich używało, zwracając się do pozostałych. Myliło mnie to i dezorientowało, kiedy miałem sześć, siedem lat, ponieważ sądziłem, że imię (powiedzmy) mojej Nany to Gertruda, czasem Gerty, więc nie mogłem zrozumieć, dlaczego w tym doborowym towarzystwie na Florydzie, podczas dużych spotkań rodzinnych, które odbywały się czterdzieści lat po tym, jak władcza i robiąca wokół siebie mnóstwo zamieszania rodzina jej męża zeszła na ląd na Ellis Island, aby przedzierzgnąć się w Amerykanów (stale przy tym opowiadających o Europie) – dlaczego stawała się Gołdą. Nie mogłem także pojąć, dlaczego młodszy brat dziadka, nasz stryj Julius, ten, który najhojniej obdarowywał nas firmowymi ołówkami, który ożenił się nadzwyczaj późno i którego mój wyniosły, dobrze ubrany dziadek zawsze traktował z tego rodzaju pobłażliwością, jaką okazuje się niesfornym pieskom lub kotkom – nagle został Jidlem. (Musiało upłynąć wiele dziesiątek lat, zanim dowiedziałem się, że w jego akcie urodzenia widniało imię Juda Arje – "Lew Judy"). I kim właściwie była ta Neche – brzmiało to jak Neka – o której dziadek wspominał czasami jako o kochanej najmłodszej siostrze i która, o czym wiedziałem, w 1943 roku, mając trzydzieści pięć lat, umarła nagle po wylewie krwi do mózgu przy stole w Święto Dziękczynienia (tak mówił dziadek, wyjaśniając mi w ten sposób, dlaczego nie lubi tego święta). Kim była owa Neka, skoro wiedziałem albo sądziłem, iż wiem, że jego ukochaną młodszą siostrą była ciocia Jeanette? Jeden tylko dziadek, noszący imię Abraham, posiadał drugie imię, którego brzmienie miało sens – Aby. Ugruntowało to we mnie przeświadczenie, że jest osobą całkowicie rzeczywistą, kimś, komu można zaufać.
Wśród tych ludzi byli więc tacy, którzy płakali na mój widok. Wchodziłem do pokoju, a oni spoglądali na mnie i – przeważnie kobiety – przykładały obie powykręcane dłonie, pokryte pierścionkami i zgrubieniami, spuchniętymi i twardymi jak sęki na drzewach, a były to kostki ich palców – przykładały te dłonie do swych suchych policzków i mówiły scenicznym szeptem, na półoddechu: Oj, er zet ojs zejer ejnlich cu Szmil!
Ach, jaki on podobny do Szmila!
Następnie zaczynały płakać lub wykrzykiwać coś bezgłośnie i kołysać się to w tył, to w przód, ubrane w różowe swetry lub wiatrówki, które trzęsły się, luźne na ramionach, a potem następowało wiele szybkich serii w jidysz, z których w owym czasie byłem wyłączony.

Daniel Mendelsohn "Zagubieni. W poszukiwaniu sześciorga spośród sześciu milionów"; Wydawnictwo: Czarne; Tłumaczenie: Piotr Szymor; Liczba stron: 664; Okładka: twarda; ISBN: 978-83-7536-036-3

KaHa

Tagi: Daniel Mendelsohn, Zagubieni, W poszukiwaniu sześciorga spośród sześciu milionów, książka, fragment,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany