Ten jeden raz i... za dużo o jeden
kzarecka
2008-10-31
O książce - Próżno tu szukać kolumbijskich karteli czy spektakularnych akcji palenia skonfiskowanych worków białego proszku. To opowieść o młodych, łatwowiernych Polakach, którzy - skuszeni obietnicą łatwego zarobku - zdecydowali się na przywiezienie kokainy z Ekwadoru do Europy. O tych, dla których "ten jeden raz" nie zakończył się dużymi pieniędzmi, lecz aresztowaniem na lotnisku i wyrokiem skazującym na kilkuletni pobyt w piekle ekwadorskich więzień. To także opowieść o niezwykłej, żmudnej i pięknej pracy Autora, który wszelkimi dostępnymi sposobami, pokonując liczne bariery biurokratyczne wyciąga tych chłopaków ze wspomnianego piekła i umożliwia im powrót do Polski. Więźniowie to książka o strachu i przemocy, ale też o dobroci i nadziei.
Martyna Wojciechowska: - Tomek Morawski jest jedną z najbardziej barwnych postaci, jakie poznałam w swoim życiu. Hedonista, ale jednocześnie człowiek "do rany przyłóż". Jego determinacja w pomaganiu, upór i pasja od lat są jedyną nadzieją więźniów osadzonych w ekwadorskich więzieniach. Był świadkiem wielu potworności w tych okratowanych, zapomnianych przez Boga miejscach, a teraz dał temu świadectwo na kartach książki, którą trzymacie w rękach. Mocne, przerażające, ale z pewnością warte przeczytania. Choć trudno uwierzyć, że opisane historie wydarzyły się naprawdę...
Wojciech Cejrowski: - Tomka poznałem, gdy mnie deportowano z Kolumbii do Ekwadoru - nie miałem właściwej wizy, więc wydalono mnie do najbliższego kraju, do którego wizy mieć nie musiałem. Nie zamierzałem korzystać z pomocy polskiego konsulatu, ale... jakoś tak był po drodze, zupełnie przypadkiem 200 metrów od mojego hotelu, więc zaszedłem z ciekawości. I odkryłem człowieka-skarb! Z Tomkiem Morawskim przyjaźnię się od lat, a dodatkowo kupiliśmy teraz razem kawał dżungli i będziemy sąsiadami "przez płot". Z tym, że żadnego płotu nie będzie.
Robert Makłowicz: - Gdyby cała polska dyplomacja działała tak, jak Konsul Honorowy Rzeczypospolitej Polskiej w Ekwadorze, Tomasz Morawski, bylibyśmy najlepiej chronionymi obywatelami na świecie. Gdyby wszyscy ludzie tak pomagali innym, jak czyni to Tomek, świat byłby wyraźnie lepszy. Jestem dumny, że mogę nazywać go swym przyjacielem.
Fragment
Wydaje mi się, że została zatrzymana lawina aresztowań Polaków. Od prawie roku nie wpadł nikt. I jak wiadro zimnej wody na głowę dostaję wiadomość, że mam jechać do Interpolu. Zatrzymano tam Polaka. Połknął kapsułki wyraźnie widoczne na zdjęciu rentgenowskim. Ale nikt nie wie, ile. I nikt nie może się z nim dogadać. Dwadzieścia parę lat. Nie zna poza polskim żadnego języka. Nigdy wcześniej nie był poza Europą. Paszport dziewiczo czysty, tylko jeden stempel graniczny. Idę do aresztu. Wychodzi młody blondynek. Pod płaszczykiem pewności siebie czai się strach. Pytam, po co przyjechał. Ile kapsułek połknął? Nie wie, ale dużo. Czy zdaje sobie sprawę, że jak chociaż jedna pęknie, to umrze? Cisza. (...) Nakarmiony filmami o rozprawach sądowych chłopiec myśli, że jak będzie szedł w zaparte, to może go wypuszczą. A tutaj ma to dokładnie odwrotny skutek. Trudno o bardziej przekonujący dowód niż kilogram kokainy w żołądku. I trudno jest przekonać kogokolwiek, że jak się połyka te kapsułki, to się nie wie, że coś jest nie tak!!!
Tomasz Morawski "Więźniowie. Ekwador, kokaina i..."; Wydawnictwo: Zysk i S-ka; Format: 145 x 205 mm; Liczba stron: 132; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-7506-270-0
KaHa