Niech ścianka was zatrzyma

kzarecka

2008-12-05

niech_347cianka_was_zatrzyma_160"Ścianka działowa" to pierwszy tom serii przewrotnych kryminałów psychologicznych, z ekscentryczną detektywką, bezdzietną Matką Polką o pseudonimie operacyjnym Brzytwa - napisała, specjalnie dla was, jakieś pięć tygodni temu Iza Sowa. A dziś macie możliwość przeczytania dwóch fragmentów ze wspomnianej książki. Co może wywrócić życie do góry nogami? Drobiazgi. I te fragmenciki są właśnie jak owe drobiazgi. Wiele wam nie powiedzą, ale mogą wystarczyć, by zamieszać w waszych głowach na tyle, by rzucić wszystko i biec do księgarni po opowieść o Dionizym i Brzytwie.



Brzytwa wkroczyła do gabinetu wielkości Tanzanii, stanęła przed biurkiem u stóp jeziora Wiktorii, ukłoniwszy się niczym cyrkowy kucyk. Bwana Kubwa omiótł wzrokiem jej blade rzepki kolanowe, wspiął się wyżej, nieznacznie oblizując spuchnięte wargi, zmarszczył brwi w poszukiwaniu piersi. Wreszcie ogłosił werdykt: wydajność owszem, cała reszta nie.
– Ma pani problem z integracją – oznajmił, zaglądając do tajnych dokumentów. – Tak zadecydował audyt wewnętrzny.
– Trudno, żebym bawiła się z grupą, wiedząc, że wśród nas są szpicle.
– Innym się jednak udaje.
– Chciałeś chyba powiedzieć, że inni lepiej udają – odparowała, natychmiast prosząc o definicję integracji. – Dwa, trzy zdania z jakiegoś obowiązującego obecnie podręcznika.
– Tego pani nie zdradzę.
– Z pustego i Salomon nie naleje, co?
– Proszę uważniej dobierać słowa! I co to za mówienie per ty?
– Skończyłam z "panowaniem" po otrzymaniu świa­dectwa dojrzałości.
– Ale jakieś formy należałoby...
– Trzymam je w kuchennej szufladzie. I wyciągam tylko na święta. No dobra. – Zerknęła na swój elektroniczny zabytkowy zegarek z Węgier. – Ponieważ czas nas obojga jest bardzo cenny, wróćmy do konkretów. Chciałabym usłyszeć, gdzie popełniłam błąd. Chyba że tego też nie wiesz.
– Wiem wszystko – zapewnił, zapuszczając żurawia do notatek. – I zaraz przedstawię wyczerpujące dane. Proszę: jedenasty lipca. Odmówiła pani poczęstunku zaoferowanego przez kolegę z pokoju 108.
– Bo nie jadam pasztetów z cieląt. Coś jeszcze?
– Nie wychodzi pani na przerwę razem z resztą...
– Palaczy? Wystarczy mi wawelski smog i bździuchy puszczane przez kadrową.
– Ale najważniejszy tkwi w pani postawie – wymownie spojrzał na jej żebra. – Otóż członkowie audytu zgodnie oświadczyli, że nie zaobserwowano gotowości do obrony totemów grupowych.
– Ty to rozumiesz, ale tak szczerze, z ręką na wacku?
– Wacku?
– No wiesz, serce jest stanowczo przereklamowane. A taki wacek, zwany rogalem nie oszukuje. Podobno.
– To już gruba przesada!
– Jednak? A to łobuz! – Brzytwa nie kryła oburzenia. – Więc dobrze, zapomnijmy o rogalach. Ciekawa jestem, czy dałbyś radę przełożyć ten donos na żywy język polski.
– Proszę bardzo – huknął wyprowadzony z równowagi. – Już przekładam na pani prymitywny żargon. Otóż, grupa szpiclów uważa, że gdyby zaszła taka potrzeba, nie dałaby pani nikomu w ryja. Zadowolona?


– Więc dałam, prosto w trzecie oko – podsumowała opowieść, przysiadając na konarze niczym kapucynka czubata. – Zanim gościa oświeciło, wyszłam na świeże powietrze. I tak mi zostało.



*****

A ja lubię swój pokój z widokiem na krzak bzu – usłyszeli nagle zza ściany. – Od trzydziestu lat daje mi złudzenie, że czas stoi w miejscu, a świat nie pędzi ku gorszemu, jak przekonują w tefałenie.
– Każdy potrzebuje bajek, inaczej zwariowalibyśmy z bólu.
– Kto to? – zainteresował się Fiotroń.
– Beret, sąsiad i anioł stróż, zza ściany. Żeśmy się już poznali.
– Oczywiście. Bardzo mi miło.
– Mi... również – odwzajemnił się Beret, z pewną niechęcią, natychmiast wracając do autoprezentacji. – A poza tym jestem wielbicielem krzaków bzu, policjantem i porannym budzikiem kochanej Matki Polki.
– Dodam, budzikiem niezwykle skutecznym. Pięć po ósmej zapodaje trzy te same piosenki Gorillaz albo Manu Chao. Na cały regulator.
– I ty nie reagujesz?
– Jak to, nie? Wstaję w połowie drugiego kawałka.
– Przedtem rzucając laczkiem o naszą ścianę – wyjawił Beret, rozgoryczony.
– Oburzające!
– No właśnie! – skwapliwie zgodził się Beret.
– Dlaczego? – zainteresowała się Polka.
– Przecież ktoś ci narzuca swoją muzykę.
– Ja bardzo lubię Gorillaz.
– Ale wpełza w twoją przestrzeń, budząc cię wedle swojego widzimisię.
– A ty zawsze śpisz do woli? Bez budzików i takich tam przeszkadzajek?
– Oczywiście, że nie! Wstaję do pracy, na ósmą, ale to zupełnie co innego.
– Więc o twoim śnie decyduje szef. A o moim sąsiad. I to jedyna różnica.
– Mój szef ma większe prawo, żeby mnie budzić.
– Ciekawe, czemu – zainteresował się Beret.
– Choćby dlatego, że jest moim pracodawcą.
– No i?
– I płaci mi za to – wypalił Fiotroń. – W dodatku niemało.
– Więc o twoim życiu decydują ci, którzy płacą. To sporo wyjaśnia. Herbatki?
Nachmurzony odmówił, prosząc, by skupili się na celu wizyty.
Podkoszulek, wyszperany w lumpeksie, przykurzone tenisówki i dżinsowa mini bezlitośnie odsłaniająca posiniaczone na kolanach, krzywe nogi. Nigdy by nie podejrzewał, że pod takim przebraniem kryje się wyrafinowana łowczyni metek. Oczywiście zawsze można się pomylić. Wśród jego znajomych, na przykład, jest paru, którzy sprawiają wrażenie zblazowanych abnegatów. Ale wystarczy dobrze im się przyjrzeć, by się przekonać, że spodnie zaprojektowano na katamaranie u wielkiego Giorgio, wymięty kaszkiet uszył Paul Smith, a bluzę porwał nożem sam mistrz Yamamoto. Dla pewności poddał ubiór Brzytwy ponownej ocenie. Nie, to jednak nie ten przypadek, stwierdził, dostrzegając na spódnicy napis: "Chanele", a zamiast charakterystycznego znaczka, dwa wyszyte złotą nitką rogaliki. Karl Lagerfeld dostałby apopleksji.
– Nie tylko Karl. – Wskazała palcem ogromne plastikowe okulary. – Calvin Klein również. A tu, proszę: Diorr. Christianowi jest już chyba wszystko jedno. A zobacz, co zrobili z Niną Ricci. Nena Rici, perełka! – zachwycała się Brzytwa. – Biorę, będzie mi pasowała do torby od Gusaciego i butów od Pravdy.
Fiotroń nie krył oburzenia.
– Kupujesz podróbki, robione taśmowo w Chinach.
– Podobnie jak oryginały. – Wskazała palcem plastikowe koszmary. – Będą za trzydzieści? Świetnie! Płacę!
– Ale przecież to okradanie!
– Kogo? Ludzi, którzy wzbogacili się, łupiąc najsłabszych? – parsknęła, kładąc trzy banknoty na kolebiącym się turystycznym stoliku. – Podam ci przykład. Wyobraź sobie chińską fabrykę produkującą buty sportowe dla amerykańskiego koncernu. Wiesz, ile lat musieliby pracować jej robotnicy, żeby zarobić tyle co prezes firmy w jeden, powtarzam, jeden marny roczek? Jakieś propozycje? Słucham?
– Nie będę strzelał.
– I słusznie, bo nawet byś nie trafił w pobliże tarczy, mój drogi. Cztery i pół tysiąca lat. A wiesz, jaki procent zysku firmy Nike jest przeznaczany na wypłaty dla indonezyjskich robotników? No zgadnij. Dziesięć, piętnaście? A może siedem? – Fiotroń potrząsnął głową – Trzy! Raz, dwa, trzy. Reszta idzie na pensje zarządu, kontrakty reklamowe Tigera Woodsa i wypasione klipy. Podobnie jest z innymi kolosami szyjącymi markowe badziewie.
– Niemożliwe – wypalił Fiotroń, uświadamiając sobie, że tej wiosny sponsorował klip Adidasa. Świadomość, że przyczynił się do nakręcenia reklamy na najwyższym światowym poziomie, jakoś nie poprawiła mu humoru.
– Też tak sądziłam, dopóki Beret nie ściągnął mi danych z sieci. Trzy procent stary, ani ciut więcej. Podać ci inne przykłady legalnego złodziejstwa?
Podniósł dłoń na znak, że tyle mu wystarczy.
– Nie musisz od razu kupować podróbek – odezwał się po chwili, patrząc z wyrzutem na okulary.
– Kupuję tylko to, czego nie da się zrobić samemu. Resztę szyje mi chrzestna, ozdabiając odpowiednim znakiem firmowym. Ostatnio machnęła nam obojgu takie kurtki, że koniec świata. Gdyby zobaczyła je Donatella Versace, przestałaby się uśmiechać po raz pierwszy od czasów wojny w Wietnamie.
– Ale to strasznie...
– Obciachowe? Zaręczam ci, że moja kurtka jest mniej tandetna niż produkcje Donatelli.


Izabela Sowa "Ścianka działowa"; Wydawnictwo: Nowy Świat; Format: 125 x 195 mm; Liczba stron: 240; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-7386-315-6


Sowa wywraca życie do góry nogami - więcej o "Ściance działowej"



Tagi: Izabela Sowa, Ścianka działowa, książka, Iza Sowa,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany