Zapiski ze złego roku - J.M. Coetzee

aostaszewska

2008-12-22

zapiski_ze_z322ego_roku_coetzee_160Z auważyłam, że ostatnio dość często denerwuję się z powodu książek. A właściwie z powodu autorów książek. Denerwuję się, bo – mówiąc wprost - nie są mną, idą własną drogą, inną od tej, którą ja obrałabym na ich miejscu. Są nieugięci wobec moich życzeń. Ostatnio wyjątkowo nieczuły na moje literackie fantazje jest John Maxwell Coetzee.




Mam problem z Coetzee. Czytając jego książki, ogarnia mnie wrażenie, że wchodzę w świat jednocześnie bliski i bardzo odległy. Bliski intelektualnie. Z drugiej strony, jego świat bywa też obcy – nie ze względu na poruszaną problematykę, lecz ze względu na bohaterów i cechy, w jakie autor wyposaża postaci. Dlaczego akurat są tacy? – zawsze mnie zastanawia.

Najbardziej denerwują mnie kobiety u Coetzeego. Obecny jest w nich jakiś brak, niedobór czegoś. Są to kobiety albo wzbudzające politowanie, albo zimne i wyrachowane, albo pozbawione intelektualnego polotu, wewnętrznej głębi lub wrażliwości. W "Zapiskach ze złego roku" też jest kobieta i nieszczególnie przypadła mi do gustu.

Anya – bo tak ma na imię bohaterka - jest jawnym przeciwieństwem męskiego narratora i być może z tego właśnie powodu, tak bardzo absorbuje pisarza. On jest stary, ona – młoda i atrakcyjna, on jest wybitnym, cenionym na świecie pisarzem i intelektualistą, ona – trzpiotką i kokietką, właściwie bez większych ambicji. Ten dualizm bywa męczący, zwłaszcza, że pokazuje kobietę w dość seksistowskim świetle. I mnie to mierzi, choć rozumiem przesłanie Coetzeego.

Struktura "Zapisków ze złego roku" przedstawia się nader oryginalnie. Mamy tu kilka opowieści w jednej, dzieło na trzy różne głosy: podstawowy tekst stanowią rozważania - starzejącego się pisarza - o moralności, polityce i politykach, niesprawiedliwości, wojnie w Iraku, zarzynaniu zwierząt i ptasiej grypie, ciele, skrusze, muzyce etc. Obok tych, raczej poważnych, refleksji równolegle narrator (o inicjałach JC) prowadzi swoisty pamiętnik, zapis jego spotkań z młodą Anyą. Żeby było ciekawiej, Coetzee również wspomnianej Anyi udzielił głosu. Dziewczyna przepisuje rozważania pisarza i jednocześnie snuje własną narrację, narzeka między innymi na nudę, jaka wyziera z – nieciekawych jej zdaniem - tekstów Señora C. Niewybrednym językiem wspomina też o swoim związku z Alanem, który notabene również dostał małą, ale ważną arię do wyśpiewania. Mamy zatem dzieło o strukturze bogatej i gęstej.

Zamierzenie Coetzeego odbieram tak: pokazać różne, możliwe współcześnie style doświadczania świata, których - choć dzień w dzień natrafiają na siebie - nijak nie można dopasować. Pomiędzy ludźmi panuje ogromna przepaść: mentalna, świadomościowa, ekonomiczna etc. Coetzee ujawnia te szczeliny. Nie wydaje się przy tym wcale neutralny. Zdecydowanie opowiada się za tym, co zdaje się, że już przemija. Po to właśnie czyni te rozważania o demokracji, wstydzie, terroryzmie, rywalizacji czy autorytecie. Mówi "nie" podporządkowaniu własnego życia regułom wolnego rynku. Wierny cnotom platońskim, mówi "tak" miłości, nawet, jeśli naraża nas na śmieszność. I ta śmieszność też występuje w "Zapiskach". I boli.

W "Zapiskach ze złego roku" Coetzee kieruje uwagę na starzejącego się pisarza, którego nie tylko pociąga seksapil Anyi, ale wręcz opanowuje nim. Sprawia, że bliski jest szaleństwu. To z kolei czyni go śmiesznym, zarówno w jego własnym mniemaniu, jak i w oczach dziewczyny, a zwłaszcza jej partnera Alana. I tu pojawia się moment, by postawić pytanie: ile Coetzeego w Señorze C?

Ciągle mam wrażenie, że Coetzee pisze przede wszystkim o sobie i dla siebie, a pisząc, przygląda się sobie i jakby zupełnie przy okazji pozwala też spojrzeć innym. Szczególnie tekst O życiu pisarza wydaje się znamienny - nieudawane wyznanie człowieka zmęczonego życiem wybitnej znakomitości (a co to w ogóle znaczy wybitna znakomitość? - pyta), ale ostatecznie pogodzonego z losem i własną śmiesznością.

Z każdą kolejną książką Coetzeego mój gust literacki nabiera jakiegoś wyraźniejszego kształtu, mam wrażenie, że potrafię lepiej wyartykułować, co mnie denerwuje w jego pisarstwie i – co równie ważne – dlaczego, mimo wszystko, dalej sięgam i czytam jego powieści i eseje. Dochodzę do wniosku, że im bliżej poznaje się czyjeś życie, to tym samym wzrasta poczucie lojalności, współczucia wobec tej osoby. Wtedy nie można już odejść, ot tak, po prostu. Zatem: zostaję.

John Maxwell Coetzee "Zapiski ze złego roku"; Wydawnictwo: Znak; Tłumaczenie: Michał Kłobukowski; Format: 160 x 235 mm; Liczba stron: 272; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-240-1040-0

Aneta Ostaszewska

Tagi: Coetzee, Zapiski ze złego roku, książka,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany