Wyjątkowa

kzarecka

2009-02-11

kafka_zmartwychwsta322_160Tak, ta lalka jest wyjątkowa. Chodzi, mówi, pisze listy. A w każdym razie w to wierzy pewna mała dziewczynka. Świat, który buduje się w jej wyobraźni powstaje dzięki Franzowi. Czy to on w rzeczywistości pisze listy? Czy może jest tylko "przekaźnikiem", listonoszem? Jeśli chcecie się dowiedzieć, przecztajcie "Lalkę Kafki" autorstwa Gerda Schneidera. Niemiecki autor postanowił rozbudować mało znany epizod z życia Franza Kafki. I tak powstała książka, w której fikcja miesza się z faktami. Poniżej fragment powieści.




Przeźroczyście błękitne niebo rozciąga się nad Berlinem tej jesieni 1923 roku. Ciepło, jest bardzo ciepło jak na październik, dwadzieścia pięć stopni, a powietrze z południowego zachodu rześkie, niczym delikatna pieszczota jedwabnej chusty na twarzy. Ciemno odziany mężczyzna przechadza się po parku przy wieży ciśnień dzielnicy Steglitz. Śmiech, okrzyki dzieci. Chłopcy w krótkich spodenkach biegną za piłką, dwie dziewczynki grają na placu w klasy. Nakreśliły krawędzie pól do gry w twardym piasku; jedna rzuca płaskim kamieniem, a podskakuje i skacze ta druga. Obok inne dzieci rzucają ku sobie małe czerwone piłeczki do żonglowania. Z huśtawek dobiegają rozradowane piski, gdy starsi chłopcy bujają maluchy, które wzbijają się niebezpiecznie wysoko w górę i zdają się tam niemal zamierać w miejscu, by za chwilę z zawrotną szybkością pognać na powrót ku ziemi.

Nieopodal daje się słyszeć płacz dziecka. Na ławce, przy krzaku rododendrona o lśniących woskiem zielonych liściach, siedzi skulona mała dziewczynka. Gwałtowny szloch wstrząsa jej ciałkiem. Blond włosy splecione po bokach w dwa grube warkocze, które okalają jej twarz. Dziewczynka ma na sobie sprany, błękitny fartuch z białymi lamówkami i dużą naszytą kieszenią. Jej nóżki tkwią w grubych, wełnianych rajstopach.

Mężczyzna podchodzi niepewnie i staje przed ławką. Okrywa się ciaśniej czarnym płaszczem i spogląda badawczo na błękitne niebo, jak gdyby chciał wchłonąć całe ciepło popołudniowego słońca.

— Dlaczego płaczesz? — pyta.

Dziewczynka patrzy zaskoczona w górę, ale nie odpowiada. Mężczyzna kaszle krótko.

— Nie możesz mi powiedzieć, dlaczego płaczesz?

— Ach! — wyrzuca z siebie mała. Wykonuje ruch głową i zarzuca warkocze do tyłu. Łzy płyną po jej policzkach, usta drżą. Przygląda się podejrzliwie owemu wielkiemu mężczyźnie, który jest bardzo szczupły, nosi czarny płaszcz i czarny, okrągły kapelusz. Tak odziany, z prawie czarnymi oczyma i odstającymi uszami wygląda troszkę niczym smutny nietoperz. Do tego jest bardzo blady, wręcz żółtawy na twarzy. Dziewczynka spuszcza głowę i patrzy znów na ziemię. Aczkolwiek przestaje płakać. On wykonuje dłonią gest, jak gdyby chciał ją pogłaskać po włosach, jednak ostatecznie wkłada ręce do kieszeni płaszcza. Wiatr kołysze drzewami. Promień słońca pada na ziemię przed ławką.

— Czekasz na kogoś? Może na rodziców?

Dziewczynka spogląda na niego pytająco swymi ciemnobrązowymi oczyma.

— Nie, nie czekam na nikogo.

Ostrożnie, jak gdyby bał się przestraszyć dziecko, mężczyzna pochyla nieco do przodu wąskie ciało.

— Ależ co w takim razie się z tobą dzieje? Nie chcesz mi powiedzieć?

— Moja lalka! — szlocha dziewczynka, unosząc dłonie do oczu.

— Co z twoją lalką?

— Znikła! — W parku nastała cisza; piskliwi chłopcy z piłką się rozeszli. Również huśtawki stoją teraz puste, jak gdyby wszystko wokół wstrzymało oddech.

— Twoja lalka znikła?

Dziewczynka potakuje.

— Zgubiłaś ją?

— Tam ją posadziłam. — Dziewczynka wskazuje ławkę. Jak gdyby chciała na ten kawałek drewna zrzucić całą winę za zniknięcie lalki. Jej twarzyczka jest zrozpaczona.

— Co chwila wypadała z mojego fartucha podczas zabawy. Dlatego ją tam zostawiłam. — Energicznie macha ręką.

— Może ktoś ukradł.

Mężczyzna przysiada na drugim końcu ławki, na samym brzegu.

— Nie sądzę, żeby ktoś ukradł twoją lalkę.

— Ale przecież znikła!

— Jak ona się właściwie nazywa? — pyta przyjaźnie dorosły.

— Nazywa się… po prostu lalka… Grałam w piłkę. Powinna przecież na mnie czekać. I wtedy… — Płacze.

— A gdy wróciłaś, skończywszy grę, jej już nie było?

— Ktoś ją zabrał! Moją lalkę!

— Może jej poszukamy?

— Szukałam wszędzie!

— A jak ona wygląda, ta twoja lalka?

— Ma na sobie czerwoną sukienkę. I kozaki.

— A włosy?

— Całkiem długie. Takie… — Pokazuje ich długość aż do brzucha. — Blond, ze wstążką.

— A jak duża jest ta lalka?

Dziewczynka zawiesza dłoń nieco ponad ławką.

— Taka duża?

— Tak. Kiedy wracałam z placu zabaw zawsze patrzyła na mnie zielonym okiem.

— Ma tylko jedno oko?

— Ma drugie niebieskie. Ale zawsze mrugała do mnie właśnie tym zielonym.

— W takim razie widziałem twoją lalkę!

Dziewczynka unosi głowę i wpatruje się w wychudłą twarz mężczyzny z ostrym nosem. Uśmiecha się, a jego czarne oczy błyszczą.

— Szła naprzeciw mnie — mówi i pokazuje na wejście do parku po przeciwnej stronie.

— Nie kłamiesz? — pyta dziewczynka. Ciągle jeszcze pociąga nosem.

— No przecież mówię. Szła naprzeciw mnie w swojej czerwonej sukience.

— Ach, tak tylko mówisz. — Dziewczynka wstaje z ławki. Obraca się, żeby odejść. Wygląda na smutną.

— Zaczekaj — rzuca mężczyzna. Niebo jest wciąż wspaniale błękitne, a w powietrzu unosi się ostry aromat jesiennych palenisk.

Dziewczyna odeszła już kilka kroków. Przystaje nagle na trawie i obraca się.

— Lalka przecież nie umie chodzić! — mówi z triumfem.

Teraz go ma, oto dowód, że mężczyzna opowiada bzdury!

— Twoja potrafi. Jest z pewnością wyjątkowa.

Dziewczynka milczy, walczy ze sobą. Powinna natychmiast zniknąć czy zamienić jeszcze słowo z tym dziwacznym panem?

— Czy to rzeczywiście prawda? — Marszczy czoło, zastanawia się.

— Tak, oczywiście — odpowiada prędko dorosły.

— Minęła mnie. I powiedziała coś.

Dziewczynka potrząsa główką. Przeciera twarz rękawem fartucha.

— Przecież lalki nie mówią — stwierdza z rozczarowaniem.

— Wydaje mi się, że chciała napisać.

Dziewczynka obraca się ponownie, tym razem zdecydowana. Ma dosyć tej gry. Chce odejść.

— Nazywam się Franz! — woła za nią mężczyzna.

— A ja Lena. — Dziewczynka ostatecznie się oddala.

— Czy jutro też będziesz tutaj w parku, Leno...?

Gerd Schneider "Lalka Kafki"; Wydawnictwo: Nasza Księgarnia; Tłumaczenie: Inez Aleksandra Okulska; Format: 130 x 197 mm; Liczba stron: 192; Okładka: twarda; ISBN: 978-83-1011-620-8

Tagi: ,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany