Potwór i panna - Julian Rebes

dkoziarski

2009-08-27

potwr_i_panna_160Z okładki książki dowiadujemy się, że jej autor postanowił ukryć się pod wymyślonym nazwiskiem, oddając głos stworzonym przez siebie bohaterom. Trochę szkoda, bo zważywszy, że „Potwór i panna” to rzecz nieszablonowa, wieloznaczna, wielopłaszczyznowa i po prostu znakomita literacko, nie wiadomo teraz, komu gratulować tego udanego twórczego eksperymentu.




"Potwór i panna" ma dziwaczną konstrukcję, która stanowi tak o sile tej książki, jak i – nie da się ukryć - utrudnia czytelnikowi jej odbiór. Historia miesza się tutaj ze współczesnością a epicki rozmach z eksperymentalnym podejściem do literatury, co znajduje również odzwierciedlenie w warstwie językowej. W tekst wpleciono mnóstwo dygresji i zaskakujących cytatów (pojawiają się m.in. fragmenty podręczników motywacyjnych i prawoznawczych albo - dla odmiany jakościowej - wypiski z „Kalendarza Przyjaciółki” czy poradników typu "Jak być piękną na co dzień"). I tak na przykład fragmentom opisującym okrucieństwo ("Teraz demonstrował jej działanie niezwyciężonemu wodzowi o zgorzkniałej minie oraz trzem nierozumiejącym jeszcze niczego mężczyznom. Przymocowywał jej ostrza i wiertła do kończyn, oczu, uszu, końcówkę z pilnikami zamocował do zębów, przebity haczykiem język naciągnął i włożył między magiel (…)") towarzyszą opisy ze "Wskazówek do ćwiczeń prosektoryjnych".

Próba streszczenia tej książki jest równie trudna jak definiowanie jej gatunku. Tak jak fabuła nie ogranicza Rebesa, tak też nie daje on poskromić się ramom gatunkowym, świadomie igrając z czytelnikiem. Swoboda, z jaką autor przekracza kolejne epoki historyczne i językowe konwencje, błyskotliwość towarzysząca tej pysznej zabawie w literaturę i brak podatności na grzech manieryzmu, sugerują jednoznacznie, że Julian Rebes debiutantem bynajmniej nie jest. Czytelnik, który da się porwać pisarzowi, będzie miał momentami poczucie, że obcuje z wybitną literaturą. Natomiast ktoś, kto ma w sobie mało czytelniczej cierpliwości i preferuje jasność, jednoznaczność oraz liniowość, będzie często zgrzytał zębami, próbując to wszystko ogarnąć czy uporządkować.

W tej mięsistej, pozbawionej idyllicznych złudzeń prozie dużo okrucieństwa i drapieżności, sporo sarkastycznie traktowanej erotyki i cynicznych obserwacji, ale nie brakuje również humoru. Weźmy choćby to, niemal allenowskie "Niewykorzystane sytuacje się mszczą. Facet komentuje mecz a pasuje mi to jak ulał do życia seksualnego cywilizowanych. Niewykorzystane sytuacje mszczą się na wiele sposobów. (…) Podsuwają argumenty puszczalskim kioskarkom". Gdyby jednak spojrzeć głębiej i wnikliwiej, to okaże się, że "Potwór i panna" w dużej mierze jest książką o potrzebie miłości; o tym, że tylko miłość w ostatecznym rozrachunku jest w stanie ocalić człowieka od odczłowieczenia a potwora uczłowieczyć.

Wszystko wskazuje na to, że ten znakomity i smakowity kawałek mięsistej, dobrze wypieczonej prozy przemknie gdzieś, szerzej niezauważony. Kto zatem głodny jest dobrej literatury, niech koniecznie da "Potworowi i pannie" szansę, pamiętając przy tym, że wyborne dania bywają ciężkostrawne.

Julian Rebes "Potwór i panna"; Wydawnictwo MG; Liczba stron: 368; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-61297-21-5

Daniel Koziarski

Tagi: Julian Rebes, Potwór i panna,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany