Pamięć i marzenia potrafią wydawać książki

kzarecka

2009-11-11

o_hani_160Każdy ma swoją ulubioną książkę z dzieciństwa. Przykładowo - moja to "Sceny z życia Smoków" Beaty Krupskiej. Polecam. Z kolei Małgorzata Musierowicz postanowiła przypomnieć o "Książce o Hani" (pierwsze wydanie ukazało się w 1949 roku). Autorka nie tylko napisała przedmowę, ale i zilustrowała powieść. Dlaczego się tego podjęła? Otóż wspomniany tytuł był ulubioną książką z dzieciństwa znanej pisarki. A kto właściwie jest twórcą tej wspaniałej publikacji? Wanda Ottenbreit. Nie znacie? Pewnie nie. Zmieńcie to natychmiast.



O książce - Niezwykła wyprawa w świat wyobraźni, mądra powieść o małej dziewczynce, która uczy się tego, co w życiu naprawdę ważne. O tolerancji, o tym czym jest przyjaźń i jak pokonywać codzienne problemy. A treść tej opowieści jest z pewnością ponadczasowa.


Małgorzata Musierowicz: - Z największą radością przekazuję Wam (…) odnaleziony po latach skarb, śliczną powieść dla dzieci. Była ona ukochaną książką mojego dzieciństwa. Czytajcie! Mam nadzieję, że stanie się ona dla Was tak samo ważna i cenna, jak dla mnie.


Fragment "Z pierwszej ręki" (oficjalnej strony Małgorzaty Musierowicz) opowiadający o historii odkrycia "Książki o Hani"


- Ta jest jeszcze milsza i jeszcze ładniejsza – zapewniła mnie bibliotekarka i sięgnęła na półkę. Podała mi nową książkę – kwadratową, przyjemnie grubą, ozdobioną czarno-białymi, dziwnie pociągającymi rysunkami. Usiadłam na moim miejscu przy stoliku pod oknem... i nie wyszłam z biblioteki, dopóki jej nie zamknięto. Trzeba mnie było wypraszać! Zapomniałam, że muszę wracać na obiad, zapomniałam, że muszę odrobić lekcje, zapomniałam o całym świecie, tylko cieszyłam się nowym odkryciem.

Miało ono zwyczajny tytuł: "Książka o Hani", ale w środku rzecz była całkiem nie zwyczajna. W środku mieścił się mianowicie bezkresny, czarodziejski świat, który, rzecz dziwna, mogła przemierzyć bez wysiłku mała dziewczynka z jednonogim Starszym Bratem. Ten świat był tak pociągający i miły, a przygody dziewczynki - tak ciekawe, że następnego dnia, zaraz po szkole, pognałam do czytelni, żeby się dowiedzieć, co było dalej. I tak to trwało aż do chwili, gdy pojawił się napis "koniec". Wtedy zaczęłam czytać "Książkę o Hani" od początku i czytałam tak długo i tyle razy, aż wreszcie umiałam ją na pamięć! Któregoś dnia pani bibliotekarka znowu poleciła mi ładną powieść - a była to "Kocia mama" Buyno-Arctowej.

- Inne dzieci też by chciały przeczytać o Hani - powiedziała karcąco. - No, już oddaj.

Zwróciłam jej więc mój skarb - niechętnie, bo przeczuwałam coś niedobrego - i zabrałam się za "Kocią mamę", która podobała mi się znacznie mniej. Ale kiedy ją skończyłam, okazało się, że nie mogę już wrócić do "Książki o Hani", bo jakieś dziecko ją uszkodziło i dlatego oddano ją do introligatora! Mijał czas, "Książki o Hani" wciąż nie było, ale pani bibliotekarka zadbała o to, bym miała zajęcie. Biblioteka się stale bogaciła, zaczęły wychodzić całkiem nowe książki dla dzieci, więc z wolna zapominałam o tej nieobecnej. I w końcu zapomniałam na dobre! Aż do chwili, przed paru laty, gdy w wywiadzie radiowym zapytano mnie o ulubione lektury dzieciństwa. Sięgnęłam pamięcią wstecz, poprzez setki i tysiące cudownych książek, które od tamtego czasu przeczytałam. I nagle ujrzałam, jak żywy, mój skarb.

- "Książka o Hani"! - powiedziałam.

- Nie znam tego - zdziwiła się pani redaktor. - A kto jest jej autorem?

Ze wstydem musiałam odpowiedzieć, że nie wiem. I nie wiedziałam też, jak i gdzie "Książkę o Hani" odszukać. A miałam na to coraz większą ochotę, bo nagle zaczęłam za nią tęsknić. To mi się przypominała szklana góra, to znów twarde, złote jabłka albo kulawy Starszy Brat z wielką chustką do nosa, czy też Pan Twardowski na księżycu, z pajączkiem uczepionym buta. I co się stało? Stało się to, że - skoro ja nie mogłam odnaleźć "Książki o Hani" - ona odnalazła mnie. Wiedziała, że jest mi przeznaczona. Habent sua fata libelli.

Wyobraźcie sobie, że tamtą audycję radiową usłyszała przypadkiem (?) pani Anna. A jej siostra, Barbara, napisała do mnie ostatnio list – prosto na adres tej strony. Autorką "Książki o Hani" była ich mama, Wanda Ottenbreit! - kobieta uczona, matematyk i astronom, wykładowca na uniwersytecie w Rzeszowie. Można o niej przeczytać w Internecie. Wanda Ottenbreit pisała również opowiadania fantastyczne i drukowała je w różnych czasopismach, była też autorką wierszy. Ale przede wszystkim była mamą – aż ośmiorga dzieci! W życiu tej pięknej rodziny nastały wydarzenia smutne i nawet tragiczne. Pośród wielu zmartwień zapomniano o wydanej w roku 1949 "Książce dla Hani". Jedyny zachowany jej egzemplarz zaginął, szukano go potem bezskutecznie. A w roku 1992 pani Wanda Ottenbreit umarła.

Przyjaciel rodziny, znany rzeszowski twórca, zajmujący się konserwacją i artystyczną oprawą książek, zaczął szukać "Książki o Hani" i odnalazł ją w jednej z bibliotek warszawskich. Wykonał kopie i pięknie oprawił kilka unikalnych egzemplarzy - dla dzieci pani Wandy Ottenbreit. Jej córka, Barbara, postanowiła podarować mi swój egzemplarz i jestem jej za to ogromnie wdzięczna, bo oto spełniło się moje marzenie, skarb mojego dzieciństwa wrócił do mnie. W dodatku – nic a nic się nie zmienił, nie postarzał ani nie zniekształcił! Nadal jest to cudowna, ciekawa opowieść, która wzrusza i bawi; teraz potrafię już powiedzieć (wtedy zaledwie to wyczuwałam), że jest też świetnie napisana: z talentem, kulturą literacką, z wyczuciem słowa i przede wszystkim – z wielkim, ale dyskretnym ładunkiem uczucia.

I - czy uwierzycie? - całe jej fragmenty nadal znam na pamięć!


Wanda Ottenbreit "Książka o Hani"; Wydawnictwo: Akapit-Press; Format: 210 x 190 mm; Liczba stron: 198; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-60773-95-6


KaHa

Tagi: Wanda Ottenbreit, Małgorzata Musierowicz,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany