Ku przestrodze... zakonnica

kzarecka

2009-12-13

polowanie_160Pamiętacie "Romans z trupem w tle"? Informacja o debiucie Ewy Stec pojawiła się w PL w marcu. Nadszedł wreszcie czas na drugą książkę. I oto jest - "Polowanie na Perpetuę". To kolejna książka autorki, w której znajdziecie fabułę z kryminalnym wątkiem i komediowe dialogi. Czy będzie lepsza od "Romansu...", musicie przekonać się sami. Zapowiada się jednak dość zabawnie. Jakżeby inaczej? Przecież to opowieść o kobiecie, która postanawia ratować małżeństwo pasem do pończoch!



O książce - Dzieci – urocze, choć czasem doprowadzają do szału. Mąż – kochający, ale bardzo zajęty. Dwie oddane przyjaciółki. Jedna prezerwatywa – która burzy prawie idealne życie Agaty. Kiedy Agata znajduje ją w samochodzie męża, podejrzewa zdradę. Postanawia ratować małżeństwo za pomocą... pasa do pończoch i trzech par szpilek. Ale wszystko komplikuje Perpetua, piękna jak anioł kolumbijska zakonnica.

Fragment

W progu mieszkania teściowej rzuciła się na mnie jej wredna suczka o dumnie brzmiącym imieniu Księżniczka. Jak na pekińczyka przystało, miała okropnie owłosione uszy i jeszcze
okropniejszy charakter. Ewidentnie chciała mi odgryźć nogę, a słowo daję, zęby miała jak krokodyl. Wbiła je w moj nowy skórzany bucik, a teściowa stała tuż obok, w ogole nie przejmując się zabawami swojej pupilki. Dopiero kiedy przydusiłam butem wijące się ciałko, syknęła głośno i zgarnęła Księżniczkę z podłogi, oburzona.
Moja teściowa była jedną z tych osób, ktorych nie ima się czas i związane z nim przemijanie, a jedynym problemem (dla innych!) jest ich jadowita natura. Była nadzwyczaj żywotna, choć musiała się urodzić jeszcze w epoce lodowcowej. Bo jak inaczej wytłumaczyć tkwiące w jej szarych oczach ostre odłamki lodowej góry?
– Dziecko, jak ty wyglądasz!? Wejdź, bo się przeziębisz!
Jakież ona ma kłujące spojrzenie!
– Nie, mamo, jestem już spoźniona. A chcę jeszcze odwieźć samochód.
– Znowu zamierzasz pić alkohol? – zapytała surowo, rozglądając się, by sprawdzić, czy czasem dzieci nie słyszały tego strasznego słowa. Na szczęście zniknęły już w głębi mieszkania, piszcząc z radości, nie wiedzieć czemu.
Uśmiechnęłam się promiennie.
– Przecież dla matek alkohol powinien być dotowany. Niestety, jeszcze nikt na to nie wpadł i muszę sobie sama radzić – probowałam zażartować, ale po raz kolejny przekonałam się,
że teściowe poczucia humoru nie posiadają. Przynajmniej moja.
– A dlaczego? – zapytała poważnie.
– No, wie mama…
– Nie, nie wiem – przerwała mi ostro, a Księżniczka warknęła, jak zwykle solidaryzując się ze swoją panią. – Dla mnie to brzmi jak kolejna wymówka. Za moich czasów kobiety pracowały, wychowywały dzieci, gotowały dla mężów obiady, i to codziennie. – Słowo "codziennie" zaakcentowała. – I nie miały nikogo do pomocy. A jak mąż musiał patriotyczny
obowiązek spełnić i szedł na wojnę, same rodzinę utrzymywały. Niejedna rodziła, pracując w polu, a potem, już z dzieckiem na plecach, wracała dokończyć zagon. I żadna nawet nie pomyślała o pocieszaniu się alkoholem. To oznaka słabości – skwitowała z zimnym uśmieszkiem.
– Lampka wina od święta to chyba nie zbrodnia… – zaczęłam, ale z wyrazu jej twarzy wyczytałam, że nieważne, co powiem, i tak jestem potępiona.
– Za dobrze wam teraz – rzuciła jeszcze z wyrzutem, jakby nie słyszała, co powiedziałam.
Uśmiechnęłam się przepraszająco i spuściłam wzrok na psa. Księżniczka warknęła gniewnie, poganiając mnie do wyjścia.

Te przeciągi.
– Chodź, Księżniczko ty moja, bo znowu się przeziębisz, a przecież mamy wystawę za tydzień, ty pupusiu – teściowa zaszczebiotała i poprawiła suczce elegancką obróżkę. Potem przypomniała sobie o mnie, a jej spojrzenie i głos znowu stwardniały.
– Naprawdę nie chcesz się choć trochę ogarnąć? – Spojrzała wymownie na moje rozmazane oczy i kałużę na wycieraczce.
Zawsze nieco odbiegałam od jej ideału synowej. No i nie miałam arystokratycznych rysów. Nie to co Księżniczka. Arystokratka w każdym calu. Z rodowodem sięgającym czasow dynastii Tang.
Pekińczyk wydał z siebie dziwny odgłos i odwrocił się do mnie tyłem, jakby uważał propozycję swojej pani za zbytek łaski. Poczułam się zdegradowana co najmniej do poziomu zdechłej myszy. Ale nie dałam się onieśmielić.
– Nie, mamo. Muszę pędzić.
– Nie i nie. Ty zawsze tylko nie, na każdą moją propozycję, chociaż mowię ci, że kurs modelek dla Małgosi byłby idealny. Idź taka mokra, jak chcesz, ale żeby potem nie było, że nie mowiłam… – zawiesiła złowrogo głos, jakby przewidywała moją rychłą śmierć z powodu zbytniego nawodnienia organizmu. Potem zapytała jeszcze rzeczowo: – A po dzieci kiedy przyjedziesz?
Za tydzień.
– Paweł wpadnie po nie po pracy, ma tylko odebrać mój samochód z serwisu. Będzie koło siódmej, jeśli to nie kłopot.
– Ależ skąd! To sama przyjemność. Tylko brydża musiałam odwołać. No i do fryzjerki nie pójdę, ale trudno. Najważniejsze są dzieci. Ja priorytety mam…

Ewa Stec "Polowanie na Perpetuę"; Wydawnictwo: Otwarte; ormat: 136 x 205 mm; Liczba stron: 304; Okładka" miękka; ISBN: 978-83-7515-088-9

KaHa

Tagi: Ewa Stec, kryminał,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany