W morzu śmierci. Wspomnienie syna - David Rieff

aostaszewska

2010-01-08

w_morzu_347mierci_160Zacznę od anegdoty. Należę do osób, które naturalny kolor włosów straciły dość wcześnie. Od czasu do czasu farbuję włosy, ale zdarza się i tak, że nie robię nic i mam wtedy widoczne siwe pasma. Latem, pewien znajomy szukając przykładów kobiet, które nie farbują siwizny, ad hoc przywołał Manuelę Gretkowską. Jednak – Gretkowska Gretkowską – odpowiedziałam. – Ja jestem bardziej w typie Susan Sontag.



Ten niezapomniany element wizerunku Sontag - pasmo siwych włosów - bardzo wcześnie sprawił, że nie tylko zwróciła moją uwagę, ale i sympatię, a lektura jej tekstów stała się poniekąd przyjemnym "obowiązkiem". Najnowsza książka autorstwa jej syna Davida Rieffa pod tytułem "W morzu śmierci. Wspomnienie syna" utwierdziła mnie w przekonaniu, że Susan Sontag pod wieloma względami wydaje mi się bliska: zarówno jako intelektualistka i pisarka, jak również jako kobieta.

Zacznijmy od początku. Książka "W morzu śmierci" liczy zaledwie 141 stron. Jednak jej przeczytanie zajęło mi dwa tygodnie. Nie mogłam szybciej. Odkładałam ją kilkakrotnie, czytałam z przerwami, wszystko dlatego, że bycie świadkiem cierpień innych, a do tego właściwie sprowadza się czytanie tej książki, jest niezmiernie trudne i emocjonalnie wyczerpujące.

David Rieff rozpoczyna swoją opowieść od przywołania rozmowy telefonicznej, jaka miała miejsce pewnego marcowego dnia 2003 roku, gdy wracał z Bliskiego Wschodu. W telefonie usłyszał głos matki: "Wiesz, coś może być nie tak".

Początkowo wydawało mi się, że jest to książka przede wszystkim o ostatnich miesiącach życia Susan Sontag, jej – niestety przegranej i bolesnej - walce z rakiem. W rzeczywistości jednak "W morzu śmierci" jest wspomnieniem syna o umierającej matce i jego poczuciu winy. Rieff przyznaje "żywi zawsze zawodzą umierających".

"W morzu śmierci" jest zatem książką tak samo o Susan Sontag, jak i o Davidzie Rieffie; ich trudnej relacji i wspólnym wzmaganiu się z sytuacją śmiertelnej choroby. Jest to opowieść o nowotworze, fizycznym bólu, eksperymentalnych terapiach, poszukiwaniu nadziei w sytuacji beznadziejnej i lęku przed nicością. Jest to wreszcie książka ujawniająca bezwzględną, nieprzekraczalną granicę dzielącą dwoje ludzi; granicę, którą zawsze wyznacza śmierć. Nie można bowiem umrzeć za kogoś. Zatem: co robić? Co czynić z wiedzą o zbliżającej się śmierci kogoś bliskiego? Jak z tym żyć? Jak wspierać?

Rieff przyznaje otwarcie, że nie radzi sobie z tymi pytaniami. Pisze: "Śmierć ukochanej osoby nie ma bowiem kresu". I dalej dodaje: "Opłakujemy naszych zmarłych do końca, póki do nich nie dołączymy". Jego książka przypomina spowiedź, spowiedź syna, który ze wszech miar próbuje uporać się z osobistą tragedią - cierpieniem i śmiercią matki.

David Rieff jest amerykańskim dziennikarzem i publicystą. Jedyny syn Susan Sontag. Jego ojcem był Philip Rieff, pierwszy mąż Sontag, którego poślubiła w 1950 roku po kilkunastu dniach znajomości. Miała wówczas 17 lat, on – 28. Ich małżeństwo rozpadło się po ośmiu latach. Po rozwodzie Sontag wyjechała do Paryża, gdzie studiowała na Sorbonie. Następnie (po dwóch latach) osiadła w Nowym Jorku, gdzie mieszkała do śmierci. Jako pisarka zadebiutowała powieścią "Benefactor" w 1963 roku. Największy rozgłos przyniosły jej eseje, m.in.: "O fotografii" (1977) oraz "Choroba jako metafora" (1978). W 1976 roku po raz pierwszy zdiagnozowano u niej raka (nowotwór piersi).

Matka we wspomnieniach Rieffa przez całe życie odczuwała na przemian dumę i żal. Pisze: "W głęboko nieszczęśliwym dzieciństwie fantazjowała o dorosłym życiu i czasie, gdy już uwolni się od rodziny, w której czuła się bardzo osamotniona". Ale to właśnie "(…) doświadczenia wyniesione z dzieciństwa, o czym mi czasem mówiła, nauczyły ją nie lękać się ryzyka w dorosłym życiu". Kiedy już po jej śmierci przegląda notatki i dzienniki Sontag, ma wrażenie, że – mimo wszechogarniającego ją lęku przed śmiercią - zawsze żyła przeszłością. Pisze: "Jej lęk przed śmiercią zawsze był o wiele, wiele silniejszy niż cokolwiek innego – silniejszy nawet niż jej dojmujące, nigdy nieukojone, wieczne poczucie wyobcowanie".

Z opowieści Rieffa dowiadujemy się, że Sontag samą siebie postrzegała jako wieczną, zachłanną życia i wiedzy studentkę, która za wszelką ceną pragnęła przyswajać. Przywołuje zresztą jej własne słowa: "Piszę tak samo, jak żyję, a moje życie roi się od cytatów", po czym dodaje: "Trzeba to zmienić".

Wielka, niezaprzeczalna siła tej książki tkwi w prawdzie, prawdzie o życiu, którą jest śmierć. Śmierć w ujęciu Rieffa zostaje rozebrana z estetycznego przepychu i medialnego hałasu. Jest to śmierć, która przestaje być tabu, a która domaga się rozmowy. Rozmowy trudnej, bo dotykającej ran pozostawionych po stracie bliskich. Jednak jak pisze Czesław Miłosz: "(…) pamięć o ranach jest być może jedyną prawdziwą pamięcią".

Susan Sontag zmarła 28 grudnia roku. Miała 71 lat.

David Rieff "W morzu śmierci. Wspomnienie syna"; Wydawnictwo: Czarne; 120 x 195 mm; Liczba stron: 144; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-7536-133-9

Aneta Ostaszewska

Tagi: Czarne, Miłosz,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany