Sztywniak - Mary Roach

isłojewska

2010-03-01

sztywniak_160To zadziwiające, jak bardzo dynamiczne i aktywne są ludzkie zwłoki po śmierci. Pod warunkiem, że za życia zapiszemy je na badania naukowe. Jeśli tak zrobimy, to damy im drugie życie. W prezencie. Tylko że nie każdego stać na taki dar. Jeśli jesteśmy skąpi, nie martwmy się, nikt nas negatywnie nie oceni. To nie tak.




Literatura faktu potrafi wciągać czytelnika w jedyne w swoim rodzaju obszary. Ma specjalny przywilej, a jest nim odsłanianie światów, o których istnieniu na ogół albo nie mamy pojęcia, albo też nie chcemy o nich wiedzieć. Takim światem jest kraina zwłok. Autorka, Mary Roach nazywa je "sztywniakami". Już sam tytuł "Sztywniak" zawiera w sobie ukrytą iskrę humoru, która na kolejnych stronach książki rozpala się w płomień żartobliwego nastroju. Gdyby tak nie było, nie bylibyśmy w stanie dojść do ostatniej strony. I czytelnik natychmiast akceptuje taki stan rzeczy, ponieważ inteligentne poczucie humoru Roach nie przeszkadza i nie drażni. Tylko do tego, żeby wypracować go w takiej formie, potrzeba wielu lat pracy. Okazuje się, że dziennikarka Mary Roach (rocznik 1959), zanim została pisarką, w roku 1986 napisała swój pierwszy tekst nasycony pogodnym dowcipem do "San Francisco Chronicle". I w bardzo krótkim czasie miała już autorską, żartobliwą kolumnę w magazynie "Voque", czy w „"he New York Times Magazine". A potem, zupełnie nieoczekiwanie, ta pełna wewnętrznego dowcipu kobieta, napisała trzy książki z zupełnie innego bieguna: Sztywniak (2003), Duch (2005) i Bzyk (2008).

A zatem, wybór takiej właśnie metody pozwala czytelnikowi nie tylko nabrać dystansu do opisywanych problemów, ale także skutecznie obniżyć temperaturę emocji towarzyszących czytaniu. A są tak wysokie, że trzeba je rzeczywiście schładzać. Autorka rozpoczyna książkę, niczym legendarny Alfred Hitchcock, od bardzo mocnych wrażeń, jakimi są prowadzone eksperymenty medyczne na ludzkich głowach. Co można z nią zrobić? Więcej, niż podejrzewamy. Dlaczego dawniej wykradano ciała z cmentarzy? Co się dzieje na zajęciach anatomii? Dzięki komu coraz bezpiecznej możemy czuć się we własnych samochodach? I w jaki sposób specjaliści odczytują z rozerwanych na strzępy ludzkich zwłok przyczyny katastrof? Dlaczego tak bardzo dramatyczna w odbiorze jest "dekapitacja"? Kiedy już dojdziemy do rozdziału: Zjedz mnie, dowiemy się, jakie fragmenty ludzkiego ciała są wykorzystywane do celów… leczniczych. Roach nie ucieka też od metafizyki towarzyszącej "życiu" zwłok. Opisując moment wycięcia serca do transplantacji jest świadkiem momentu, o którym mówią transplantolodzy, że wyczuwają w pomieszczeniu jakąś "obecność" czy "ducha". Wreszcie, w rozdziale Z pieca do kubła z kompostem, I inne nowoczesne propozycje, jak skończyć przedstawia rodzaje technicznego pozbywania się ludzkiego ciała po śmierci. Od tradycyjnego złożenia go do ziemi, poprzez kremację, do liofilizacji, wynalazku skandynawskiego.

Temat ten jest doskonałym pretekstem, by porozmawiać z czytelnikiem o zasadach etyki lekarskiej, o prawie zwłok do szacunku, podsunąć mu trochę filozofii, tajemnic związanych z duszą i pobieraniem narządów do transplantacji. Roach stawia dużo pytań, zastanawia się, a przede wszystkim dostrzega niemal wszystkie szczegóły związane z określoną sytuacją, w jakiej znajdują się zwłoki. Opisuje typy ludzi mających kontakt z nimi, stara się wnikać w ich przemyślenia, buduje ciekawe konstrukcje psychologiczne. Czy jesteśmy już przygotowani na to, żeby odpowiedzieć na jej wszystkie pytania? A może temat ten przeraża nas jeszcze na tyle, że chcemy uciec ze świata sztywniaków?

Nie wiem. Wiem jednak, że tego rodzaju książka powinna znaleźć się na rynku wydawniczym, nawet po siedmiu latach od jej pierwszego wydania. Być może nie będzie naszą ukochaną na półce, ale potrzebną. Potrzebną, żeby zrozumieć to, czego nie znamy. W przeciwnym razie, zdezorientowani i tkwiący w niewiedzy, będziemy nadal reagować tak, jak w ubiegłym roku, kiedy to główny inspektor sanitarny zarzucił organizatorom wystawy preparowanych ludzkich ciał w warszawskim Centrum Handlowym "Blue City" zbezczeszczenie zwłok i zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa. I nie włączymy się do dyskusji i poglądów, jakie m.in. prezentuje i wypowiada ks. prof. Piotr Morciniec, bioetyk, który mówi bardzo interesująco na ten temat. W jednym z wywiadów powiedział: - Sądzę, że wypieranie trupa z naszej świadomości to poważny problem społeczny dla całej zachodniej cywilizacji.

W przeciwnym razie będzie przerażać nas myśl o tym, co stanie się z naszym ciałem po śmierci. I być może, dzięki przemyśleniom po przeczytaniu "Sztywniaka" zdobędziemy się na odwagę zdecydowania o dalszym losie naszych zwłok, gdy już opuści je dusza.

Dzięki błyskotliwemu językowi, książkę czyta się z zainteresowaniem, wiele wydarzeń podanych jest, jak na dobrego dziennikarza przystało, z tzw. pierwszej ręki, bo Mary Roach odwiedziła wiele miejsc, w których obecne są ludzkie zwłoki. No i okładka, obrazowo związana z jednowyrazowym tytułem, działa jak żądło: trafia prosto w temat.

Mary Roach "Sztywniak"; Wydawnictwo: Znak; Tłumaczenie: Maciek Sekerdej; Format: 144 x 205 mm; Liczba stron: 296; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-240-1302-9

Ilona Słojewska

Kup książkę

Tagi: Sztywniak, Znak, Hitchcock,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany