Adopcja

kzarecka

2010-03-03

dziecko_z_chmur_160Zacznę od okładki, gdyż to właśnie ona sprawiła, że zaczęłam szukać więcej informacji o książce. Zatem - wcale nie jest najwyższych lotów. Jednak jako matka, inaczej patrzę na fotografie dzieci. A "Dziecko z chmur" ma niesamowitego malucha (nie chcę i mam nadzieję, że wy też tego nie zrobicie, porównywać go do aniołka; płeć też bez znaczenia; nie psujmy niczego). Dwie Polki (aż się samoistnie pcha - Matki Polki): Justyna Bigos i Beata Mozer, postanowiły opowiedzieć o adopcji i macierzyństwie, o trudzie i radości. Wyszła wzruszająca opowieść. I ważna. Przeczytajcie (w sprzedaży od 10 marca).


O książce - Autorki poznały się na studiach. Początkowo połączyły je wspólne zainteresowania. Po pewnym czasie odkryły, że borykają się z podobnymi problemami. Kiedy dla obu kobiet niepłodność przestała stanowić temat tabu, zdecydowały się spełnić swoje marzenia. Dzisiaj są szczęśliwymi matkami. Postanowiły podzielić się swoimi doświadczeniami, by dać nadzieję i przykład wszystkim tym, którzy z powodu braku dziecka przeżywają trudne chwile. To także odpowiednia lektura dla najbliższych, rodziny i przyjaciół ludzi cierpiących z powodu bezdzietności.

Joanna Skurska, dyrektor fundacji Dla Rodziny: - Justyna Bigos i Beata Mozer odważyły się opowiedzieć o swojej drodze do adopcyjnego macierzyństwa. Podjęły temat bliski tysiącom par małżeńskich w sposób oryginalny i odmienny od innych autorów książek o tej tematyce. Mówią o trudnych momentach intymnej sfery życia dwojga ludzi marzących o dziecku. Opisują drogę, która doprowadziła ich do narodzenia się jeszcze nie dziecka, ale już decyzji... Drogę do adopcji.

Piotr Fronczewski: - Odważę się powiedzieć, że jest jakiś przedwieczny sens, tajemnica i przykazanie Rodziny Zastępczej, skoro sam Bóg powierzył swego Syna takiej właśnie rodzinie ludzkiej. Piękna, mądra i wartościowa książka - pięknych, mądrych i wartościowych kobiet, Justyny i Beaty. Tekst odważny, pełen dramatyzmu, krystalicznej szczerości, bezkompromisowy, głęboki, poruszający i wymowny.

Edyta Olszówka: - Autorki obalają stereotypy, konfrontują się z iluzją, zakłamaniem i brakiem tolerancji. Burzą świat bajki, odsłaniając zarazem czystość intencji, walkę o marzenia i narodziny miłości. Bo to jest książka o miłości, o rodzącym się uczuciu i nadziei...

Fragment

Na początku mojej znajomości z Markiem brałam pigułkę. Miałam ten komfort, że tabletki antykoncepcyjne jako część kuracji zapisał mi dermatolog. Nie czułam potrzeby, by się zabezpieczać, ale też nie broniłam się przed tym. Dawało mi to poczucie władzy nad własnym organizmem. Miałam dobrą pracę, z której nie zamierzałam rezygnować. Poza tym chciałam się nacieszyć naszym związkiem. Był to piękny czas. Poznawaliśmy się wzajemnie i korzystaliśmy ze wszystkich uroków życia. Pół roku przed ślubem, kiedy zamieszkałam z Markiem, odstawiłam leki. Pojawiły się bardzo nieregularne miesiączki, w sześćdziesięcio- i siedemdziesięciodniowych odstępach. Opóźnienie krwawienia za każdym razem budziło skrywaną nadzieję, że nareszcie zostaniemy rodzicami, że to już, teraz. Odważnie i bez złych przeczuć czekaliśmy na dary losu. Wyobrażałam sobie coraz częściej, jak przekazuję Markowi radosną wieść. Zastanawiałam się, czy w tej sytuacji SMS jest dopuszczalny, czy pozostać przy prezencie z dziecięcych bucików, pomyśle rodem z reklamy. A może wystarczą mikroskopijnie małe skarpetki? Żyłam nadzieją, że wreszcie nadejdzie ten moment, że na pewno tuż przed świętami Bego Narodzenia, bo wszystkim sprawimy wyjątkową radość w tym nadzwyczajnym czasie. Nadzwyczajnym jak mój wyczekiwany synek Pawełek o niebieskich oczętach, nieporadnie drepczący za zbyt wielką piłką nożną. I równie wyjątkowy jak córeczka Paulinka ze złotymi kędziorkami, utytłana nutellą. Tak ich widziałam, tak o nich śniłam…

Coś zaczynało powoli, niepostrzeżenie odbierać nam spokój. Pojawiło się pierwsze DLACZEGO? wypowiadane po cichutku, żeby nie wywołać wilka z lasu. Nie mówiliśmy o "tym", bo "to" było niemożliwe. "To" na pewno nie dotyczyło nas. Na pewno! Podobnie jak w książkach o Harrym Potterze nie wypowiadaliśmy głośno imienia tego, co budziło w nas największy lęk. Niewiedza przynosi spokój, a świadomość – ból. Zaczynaliśmy go odczuwać. Najpierw nieumiejscowiony zaledwie się tlił. Byliśmy zmuszeni go nazwać. Pół roku trwał nasz okres ochronny w kwitnącym, pachnącym ogrodzie. Kiedy przyszła jesień, pojawiła się niewytłumaczalna pustka. Wszystkie liście pospadały, nastała szarość.

Zapisy w pamiętniku:

7 stycznia 2001 - No i finał, IX finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Pieniądze są zbierane na noworodki. Czy kiedykolwiek będzie mi dane nazwać noworodkiem swoje dziecko? Nikt chyba nie wie, jak dużo zmartwień przysparza mi ten problem. Każda kobieta w ciąży nasuwa mi na myśl to pytanie, jakże trudne. Każde małe dziecko powoduje bolesne kłucie serca. Staramy się już od sierpnia, a każdy miesiąc przynosi rozczarowanie...

27 stycznia 2001 - Dzisiaj przyjechałam do rodziców. Ponownie wróciły pewne zmartwienia. Oglądanie kasety ślubnej wywołało temat dzieci, a dla mnie to nie lada problem… i chyba coraz bardziej zakłóca mój psychiczny spokój.

Justyna Bigos i Beata Mozer "Dziecko z chmur"; Wydawnictwo: Nasza Księgarnia; Format: 130 x 197 mm; Liczba stron: 232; Okładka: twarda; ISBN: 978-83-10-11770-0

KaHa

Kup książkę

Tagi: Książkowe Pogotowie Ratunkowe, Nasza Księgarnia,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany