Nie poszło w diabły

kzarecka

2010-03-07

diab322y_z_loudun_160Prawie 40 lat temu w kinach pojawił się film "Diabły" (wyreżyserował go Ken Russel). Muzykę do obrazu stworzył pan o personaliach: Peter Maxwell Davies. Film odniósł sukces. Co ciekawsze - dwa lata przed premierą "Diabłów" zasłynęło coś zupełnie innego - "Diabły z Loudun", pierwsza opera Krzysztofa Pendereckiego (zamówiono ją w Hamburgu). Jednak do rzeczy - i opera, i film powstały na podstawie książki, której autorem jest Aldous Huxley ("Diabły z Loudun"). Ta niezwykła książka (aż strach pomyśleć!!!) niepublikowana dotąd w Polsce, wreszcie jest.



O książce - Huxley przedstawia historię katolickiego księdza Urbaina Grandiera, który w 1634 roku został spalony na stosie we francuskim mieście Loudun. Zarzucono mu praktyki czarnoksięskie i doprowadzenie do opętania przez diabła zgromadzenia mniszek wraz z przeoryszą, siostrą Jeanne (Iwaszkiewiczowską Matką Joanną od Aniołów). Czy jednak to było prawdziwą przyczyną męczeńskiej śmierci Grandiera? Ksiądz słynął z upodobania do uciech świata doczesnego, ze słabości do płci pięknej. Naraził się tym wielu znaczącym postaciom swojej epoki; kardynał Richelieu uknuł przeciw Grandierowi spisek.
Ta pasjonująca, wielowarstwowa opowieść sytuuje się na pograniczu gatunków literackich, łączy ogromną erudycję autora z nietuzinkowym talentem literackim. Huxley roztacza przed czytelnikiem wielobarwną panoramę siedemnastowiecznej Francji w jej wymiarze społecznym, religijnym, politycznym.

Piotr Kofta: - "Diabły z Loudun" to wybitny esej o zgubnych związkach religii, władzy i ludzkiej natury.

Fragment

– Lactance odwrócił się do kata i polecił mu kontynuować swoją powinność.
Drugie uderzenie młota w czwarty klin spowodowało złamanie kilku kości stóp oraz kostek nóg. Proboszcz na chwilę omdlał.
Cogne, cogne! – krzyczał Lactance. – Uderzaj, uderzaj! Dręczony znów otwarł oczy.
– Ojcze – szepnął – a gdzież jest miłosierdzie świętego Franciszka?
Uczeń świętego Franciszka nie odpowiedział.
Cogne! – powtórzył. A potem, gdy spadło uderzenie, zwrócił się ponownie do proboszcza: – Dicas, dicas!
Ów jednak nie miał mu nic do powiedzenia. Wobec tego wsunięto pomiędzy płyty piąty klin.
Dicas! – Młot zatrzymał się w pół drogi. – Dicas! Torturowany spojrzał na kata, potem na zakonników i zamknął oczy.
– Możecie torturować mnie do woli – rzekł po łacinie. – Za chwilę wszystko stanie się jednością, na zawsze.
– Cogne!
Spadło kolejne uderzenie.
Zadyszany i obficie spocony z powodu letniego skwaru kat przekazał młot swojemu pomocnikowi. Teraz przyszła kolej na Tranquille’a. Przybrawszy ton słodkiej perswazji, jął przedstawiać Grandierowi aż nadto korzystne następstwa przyznania się do winy – następstwa, których owoce proboszcz mógłby zebrać nie tyle na tamtym świecie, ile tu i teraz.
Grandier słuchał, a gdy tamten skończył, zadał mu pytanie:
– Ojcze, czy wierzysz całym swoim sumieniem, że człowiek powinien, tylko po to, by uniknąć bólu, przyznać się do przestępstwa, którego nie popełnił?
Ignorując te niewątpliwie szatańskie sofizmaty, Tranquille kontynuował swe namowy.
Proboszcz wyszeptał, że gotów jest przyznać się wyłącznie do swych rzeczywistych występków.
– Jestem mężczyzną, kochałem kobiety...
Lecz Laubardemont oraz franciszkanie nie to pragnęli usłyszeć.
– Jesteś czarownikiem, zadawałeś się z diabłami.
Gdy zaś proboszcz obstawał przy swojej niewinności, wbito szósty klin, a potem siódmy i ósmy. Tortury stopnia pierwszego osiągnęły ustalone tradycją i praktyką granice stopnia ostatniego. Kości kolan, goleni, kostek i stóp wszystkie zostały pogruchotane. Nadal jednak ojcowie nie mogli wydobyć z ust dręczonego upragnionych słów – tylko okrzyki, a w przerwach wymawiane szeptem imię Boga.
Ósmy klin okazał się ostatnim należącym do kompletu. Laubardemont nakazał przynieść następne: tak oto okrucieństwo przekroczyło miarę tortury stopnia ostatniego. Kat udał się do składu swoich narzędzi i powrócił stamtąd z kolejnymi klinami. Lecz gdy Laubardemont ujrzał, że nie są one grubsze od ósmego, wpadł w furię i zagroził oprawcy chłostą. Tymczasem więc obaj zakonnicy orzekli, po krótkiej naradzie, że klin numer siedem wbity przy kolanach można zastąpić duplikatem klina numer osiem, wbitego przy kostkach nóg. Jeden z nowych klinów wsunięto pomiędzy płyty; tym razem chwycił młot ojciec Lactance.
Dicas! – wrzeszczał po każdym uderzeniu. – Dicas, dicas!
Nie chcąc być gorszym, ojciec Tranquille przejął młot od swojego brata w wierze, wsunął dziesiąty klin, po czym trzema potężnymi ciosami wbił go aż po nasadę.
Grandier ponownie stracił przytomność i wydawało się, że może nie dożyć spalenia na stosie

Aldous Huxley "Diabły z Loudun"; Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy; Tłumaczenie: Bartłomiej Zborski; Format: 166 x 236 mm; Liczba stron: 504; Okładka: twarda; ISBN: 978-83-06-03246-8

KaHa

Wejdź do księgarni

Tagi: Biblioteka Babel, PIW,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany