Ach, te powroty

kzarecka

2010-05-04

zacisze_13_powrot_160.Niezwykle zaskakująca czarna komedia z wątkiem kryminalnym. Taki napis widnieje na górze dość "filmowej" okładki nowej książki Olgi Rudnickiej. Młoda autorka ma na swoim koncie już cztery powieści ("Martwe jezioro", "Czy ten rudy kot to pies". "Zacisze 13" i ta, o której jest dziś mowa - "Zacisze 13. Powrót"; z ciekawostek: "Czy ten rudy..." jest kontynuacją "Martwego...", a jak widać po tytułach "Zacisza" również mamy do czynienia z drugą częścią; oby nie była to zapowiedź braku pomysłów na kolejne fabuły). Jak się mawia gdzieniegdzie, Olga Rudnicka jest "nowym talentem w literaturze kobiecej". Przy okazji padają słowa o jej sarkastycznym humorze i ironii. Hm... Zawsze można to sprawdzić.


O książce - Kontynuacja zwariowanych przygód Marty i Anety, które chcą ostatecznie rozwiązać problem zamurowanych w piwnicy zwłok. Tymczasem na ulicy Zacisze pojawia się bezlitosny szantażysta, który odkrył ich tajemnicę i wścibska starsza pani, szpiegująca sąsiadów. Domem zaczyna interesować się także policja. Jak przyjaciółki wybrną z tej sytuacji? Nie mają wyjścia. Muszą pozbyć się wszystkich…

Fragment
Aneta wypchnęła Tomka z domu nie zważając na jego protesty. Rzuciła w jego kierunku kurtkę i teczkę stojącą przy drzwiach.
- Wyprowadź samochód z garażu. – wysyczała wściekle do zapinającego kurtkę mężczyzny. Sama zamknęła starannie drzwi na oba zamki i nie zaprzątając sobie głowy ubieraniem, z płaszczem przerzuconym przez rękę wyszła na chodnik.
- Pospiesz się, bo spóźnimy się do pracy! – krzyknęła do Tomka marudzącego przy wrotach do garażu. Widząc niespieszne ruchy mężczyzny zacisnęła zęby i niechętnie narzuciła na siebie płaszcz. Szybko zapięła guziki zgrabiałymi z zimna palcami i zaczęła szukać rękawiczek. Wcisnęła je do torebki przed wyjściem z domu, ale teraz nie mogła ich znaleźć. Wsparła ją na kolanie i nerwowo przerzucając zawartość przepastnej workowatej torby nie zauważyła nadejścia starszej kobiety. Drgnęła nerwowo na dźwięk obcego głosu. Odwróciła się na pięcie z jedną ręką w torebce.
- O! Dzień dobry. – odparła uprzejmie zastanawiając się szybko czy powinna znać przyglądającą się jej z uśmiechem na pucołowatej twarzy starszą panią. – Miło mi panią spotkać. – dodała na wszelki wypadek, gdyby miała do czynienia z babcią któregoś z uczni.
- Naprawdę? Jak miło. – rozpromieniła się kobieta. – Byłam pewna, że mieszkają tu sami uprzejmi ludzie. Śrem to takie urocze miasteczko. Po prostu urocze. Takie kolorowe i przyjazne. Tyle zieleni dokoła. Coś wspaniałego. A ta dzielnica? Wspaniała, wspaniała. Tylko ci sąsiedzi… - przewróciła dramatycznie oczami. – Czy pani wie, że dzieci spod dziewiątki nie powiedziały dzień dobry? Cos takiego. Mówię pani, co za wychowanie…
- Przepraszam. - oszołomiona monologiem Aneta uniosła lekko dłoń przerywając kobiecie. Nie miała zielonego pojęcia o czym ona mówi. Zielonego kolorowego otoczenia też nie widziała. Wcześniej ukryte było pod białą warstwą śniegu, aktualnie pod szarą warstwą błota. – Czy dzieci chodzą do mojej klasy? – spytała.
- Ależ nie ma za co, moja droga. Nie ma za co. – zapewniła ją rozmówczyni. – Co do dzieci to nie wiem. Jest pani nauczycielką? – nie czekając na odpowiedź ciągnęła dalej: - Czeka pani na męża?
- Jestem rozwiedziona. – odparła machinalnie nie mogąc się pozbierać.
- Oj, nie wiedziałam. Co za szkoda. Tyle małżeństw się teraz rozpada. Za moich czasów… A to kto? – wskazała na Tomka wyjeżdżającego z garażu. Zatrzymał się, wysiadł i cofnął by zamknąć drzwi.
- Mój przyjaciel, ale…
- Taaak? Przyjaciel? – czarne jak węgiel oczy mrugały w niebywałym tempie rozglądając się dokoła.
- Mogę pani w czymś pomóc? – Aneta w końcu się pozbierała.
- Pomóc? Nie, nie, nic się nie stało. Naprawdę. – zapewniła ją kobieta. – Nic. Nic.
- Ale wspominała pani o dzieciach…
- Naprawdę? Możliwe, tak, tak, możliwe, że wspominałam, bo wie pani, te dzieci spod dziewiątki… Czy pani nie wie czym zajmują się ich rodzice? Za moich czasów…
- Czyli to nie są pani dzieci? – upewniła się Aneta.
- Moje? Nie, nie, moja droga. Skąd pani przyszło do głowy, że to moje dzieci?
- Pytała pani o dzieci i myślałam… Kim pani właściwie jest? – zadała pytanie, które powinna postawić znacznie wcześniej, ale słowotok kobiety wytrącił ją z równowagi.
- Ojej, nie przedstawiłam się? Tak, tak, nie przedstawiłam się. Nazywam się Krystyna Kopiejka i wprowadziłam się na Zacisze 11. Dom trochę zaniedbany musi pani przyznać, ale biednej wdowie musi wystarczyć. Bo wie pani, mój świętej pamięci mąż…
Aneta nie słuchała dalszego ciągu. Nie musiała. Wiedziała doskonale co się stało ze świętej pamięci mężem. Śmierć była dla niego jedyną opcją dającą szansę na odrobinę spokoju.
- Przepraszam, ale muszę już iść. Spieszę się do pracy. – starając się ukryć wyraz ulgi na twarzy wsiadła do samochodu nie czekając na reakcję kobiety zatrzasnęła drzwiczki.
- Jedź. – syknęła uśmiechając się sztucznie do wścibskiej sąsiadki, która nachylała się właśnie by przyjrzeć się dokładnie jej towarzyszowi.
Tomek ruszył posłusznie.
- Widzę, że poznałaś już swoją sąsiadkę. – powiedział. – Mam nadzieję, że twoja ciekawość została zaspokojona.
- Co za koszmarne babsko… - jęknęła Aneta.
- Naprawdę? A wczoraj byłaś taka zainteresowana.
- Krystyna Kopiejka. Co za nazwisko… - pokręciła głową. – Masz jej unikać. – oświadczyła zdecydowanie patrząc na mężczyznę.
- Co? – popatrzył na nią niepewnie. - Dlaczego?
- Bo mam co do niej złe przeczucia.

Olga Rudnicka "Zacisze 13. Powrót"; Wydawnictwo: Prószyński; Format: 125 x 195 mm; Liczba stron: 344; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-7648-379-5

KaHa

Kup książkę

Tagi: Dwudziestolatki atakują, czarna komedia, kontynuacja,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany