Misja Jeana Hatzfelda

isłojewska

2010-06-08

hatzfeldjean_160Pierwszym laureatem Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego został Jean Hatzfeld. Przewodnicząca jury, Małgorzata Szejnert uzasadniając wybór powiedziała: - W przyjętej przez siebie konwencji mininarracji jest wierny swoim informatorom - sprawia, że niemal widzimy ich twarze, słyszymy ich głosy, poznajemy sposób formułowania myśli. Poniżej "droga do sukcesu", czyli krótka historia reporterskich zmagań Hatzfelda.



Korespondent wojenny to ktoś, kto swoją pracę traktuje jak posłannictwo. Bycie w samym centrum konfliktu zbrojnego, religijnego czy plemiennego, zwłaszcza dla mężczyzny jest sprawdzianem jego wartości. Ale nie tylko. Staje się indykatorem progu jego wrażliwości oraz odpowiedzialności za każde napisane słowo w sprawie, której jest świadkiem. To poprzez jego zmysły, zasób wiedzy, życiowe doświadczenie czytelnik będzie patrzył na przedstawiane zjawisko, jakie by ono nie było. To w końcu bycie świadkiem, czasem jedynym i najbardziej wiarygodnym opisywanych przez siebie zdarzeń.

Hatzfeld to wyjątkowy człowiek. Świadek przełomowych zdarzeń naszej epoki. Był obserwatorem walk na terenach byłej Jugosławii, opisywał konflikty zbrojne w krajach Bliskiego Wschodu. Obserwował wewnętrzne antagonizmy na Haiti, w Kongo i w Algierii. W roku 1994 znowu pojechał do Afryki. Wtym samym roku jako korespondent wojenny francuskiej gazety Libération pojechał do Ruandy, gdzie trwała masakra ludności plemienia Tutsi, których gwardia prezydencka składająca się głównie z Hutu, oskarżyła o śmierć prezydenta Habyarimany. Hazfeld razem z grupą uciekinierów Tutsi dotarł do Zairu, gdzie znaleźli schronienie. Tym samym znalazł się w samym środku konfliktu trwającego od bez mała XIV wieku pomiędzy Hutu (90% ogółu ludności) a Tutsi (9%).

Jean Hazfeld jest świadkiem ludobójstwa odbywającego się w XX wieku, w wyniku którego zamordowano w Ruandzie w bestialski sposób prawie milion ludzi. Ale on chce, nie tylko opisywać tę masakrę, ale i znaleźć odpowiedzi na wiele pytań. Nie on jeden szuka odpowiednich słów, by nazwać masowe zabijanie i eksterminację grup ludzkich. Zrobił to już wcześniej polski prawnik Rafał Lemkin i znalazł odpowiedni termin: genocide (ang.), który został przyjęty w prawie międzynarodowym. W ten sposób po raz pierwszy ludobójstwo zostało określone w sposób prawny i użyte w akcie oskarżenia przeciwko przestępcom wojennym III Rzeszy, w roku 1945. Dzięki temu oprawcy mogą być sądzeni w świetle prawa.

Hazfeld nie chce jednak zostawić Ruandy samej sobie, wraca po kilku latach i zostaje na kilka miesięcy wśród tych, których życie zamieniło się w piekło. Wysłuchuje ich opowieści, relacji o systematycznym i zaplanowanym polowaniu jednych ludzi na drugich. Nie jest to zjawisko nam Europejczykom obce. Nienawiść plemienna, religijna podsycana historycznymi uwarunkowaniami wybucha morderczym ogniem co pewien czas w różnych miejscach naszego globu. A jej obrazy oglądamy bez mała codziennie na ekranie telewizora lub komputera, czytamy o niej na pierwszych stronach gazet. Międzynarodowa opinia publiczna staje się świadkiem i nic poza tym.

Dla Hazfelda przede wszystkim ważny staje się pojedynczy człowiek, którego słowa układają się w historię jego ziemskiej egzystencji. Dziennikarz nie mógł pogodzić się z tym, że świat zapomniał o Tutsi, a przypominanie o tym, co dzieje się w Ruandzie, potraktował jako humanistyczny obowiązek. Bo wielu ludzi w tym kraju utraciło nadzieję, że ktokolwiek poza Afryką usłyszy historię ich gehenny. O tym wszystkim pisze w swej pierwszej książce "Dans le nu de la vie. Recits des marais rwandais".

Kilka lat później znowu jedzie do Ruandy. Tym razem rozmawia z oprawcami i powstaje książka "Une saison des machettes". Zachodni wydawcy mówią, że brakuje im słów, by ją skomentować i przyznają, że jej treść ma moc zmieniania dotychczasowego poglądu na świat. – Ruanda może zdarzyć się wszędzie, tylko czy my potrafimy uchronić przed nią ludzkość?

I wreszcie trzeci wyjazd. Hatzfelda interesuje teraz to, jak żyją Tutsi i Hutu w "czasie pojednania". Interesujące. – Czy po zakończonych walkach jest możliwa atmosfera zgody? – Czy ofiary mogą przebaczyć swoim oprawcom? A może potrzebna jest do tego jakaś taktyka?

I tak powstaje "Strategia antylop". Reportaż literacki wyjątkowy w swym humanitarnym brzmieniu, którego autor został pierwszym laureatem Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego w Polsce.

Ilona Słojewska

Kup książkę

Tagi: Ryszard Kapuściński, reportaż, Jagielski, Nowak,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany