"Zrozumcie, nie zostawili nam wyboru"

kzarecka

2010-08-19

sherko_statek_160"Książka pulsująca życiem (..) Przerażająca w swej wiarygodności" ("Die Zelt"). "Dawno już nie czytaliśmy powieści o tak pięknym i zarazem strasznym początku" ("FAZ"). "Na wskroś polityczna i przejmująca" ("Der Spiegel"). To fragmenty recenzj, jakie ukazały się w niemieckich gazetach. A dotyczą książki, która na polski rynek wejdzie pod koniec sierpnia. Jej tytuł to "Czarny statek". A autorem jest Sherko Fatah (pisarz, kóry już za swój debiut był nominowany do nagrody Aspekte, a za wspomniny już "Czarny statek" znalazł się w finale Lipskich Targów Książki i był nominowany do Niemieckiej Nagrody Literackiej).



O książce - Kerim na własne oczy widzi śmierć ojca i z dnia na dzień przestaje być dzieckiem. Musi zaopiekować się rodzeństwem i przejąć rodzinny interes. Spokojne życie nie jest mu jednak pisane… W książce Sherko Fataha Irak Hussajna to apokaliptyczna kraina, w której przeciwnicy polityczni umierają uduszeni w wystawionej na słońce ciężarówce, a hordy zdziczałych psów atakują ludzi. Ledwie kończy się jedna wojna, już zaczyna się następna. Kerim postanawia wymknąć się stąd na zawsze.

"Der Tagesspiegel": - Fatah nie uległ pokusie pokazania islamskich fundamentalistów jako tępych, brodatych potworów. Stara się raczej zgłębić ich sposób myślenia i widzenia świata, zrozumieć, co ich spotkało i z czego ich postępowanie wynika. Trudno sprzeciwić się słowom Nauczyciela: 'rozumcie, nie zostawili nam wyboru".

Piotr Ibrahim Kalwas: - Wstrząsająca, porywająca opowieść o tragedii irackiego uchodźcy, rzypadkowo i tragicznie wplątanego w religijny ekstremizm i wciągniętego do terrorystycznego ugrupowania. Niezwykłe, wręcz porażające swoim realizmem, obrazy beznadziei życia w kraju rozdzieranym przez religijnych fanatyków, popleczników Sadama Husseina i amerykańskich agresorów. Czarny statek to także smutny obraz codzienności wielu młodych arabskich imigrantów na Zachodzie, pozbawionych korzeni, tożsamości i akceptacji europejskich społeczeństw. Czytając tę niesamowitą opowieść, pamiętajmy, że ponure obrazy przedstawione przez Sherko Fataha to tylko drobny ułamek świata islamu. To odbicie wielowiekowych, tragicznych i krwawych relacji między Europą a światem Bliskiego Wschodu, Afryki i Azji, których korzenie tkwią w kolonializmie, rasizmie i w starej, niezabliźnionej obustronnej nienawiści. Literatura i sztuka, zarówno ta z Zachodu, jak i ta ze Wschodu czy Południa, powinna tę nienawiść leczyć. Czy powieść irackiego pisarza to czyni, niech czytelnik oceni to sam...

Fragment

Kerim pamiętał ten rytuał. Matka zwoływała braci. Razem wynosili stary, wystrzępiony od prania wełniany koc i rozkładali go na ziemi. Czasem rozkładali też gazety. Stawiali na środku garnki i misy i siadali wokół jak przy ognisku. Mieli łyżki, ale ponieważ najczęściej byli sami, jedli palcami. Każdy nabierał, ile chciał, bez wahania sięgał do garnków. W chwilach słabości Kerimowi wydawało się, że wspomnienie takiego sposobu jedzenia było wszystkim, co zostało mu po rodzinie. Bo gdy o tym myślał, widział ich wyraźnie jak nigdy. Matka – zawsze z nimi była, ale nie przypominał sobie, żeby kiedykolwiek jadła. Jej ręce i szczupłe przedramiona wyłaniające się spod podciągniętych rękawów. Imat, który był drugi po nim w kolejności, chudy i blady, ryż brał małymi porcjami i nawet okrę wybierał według wielkości, a potem z wahaniem, jakby miał poranione wargi, wkładał ją do ust. Ali natomiast bardziej przypominał jego, Kerima, i ojca. Wiecznie głodny, zawsze blisko matki, sięgał po jedzenie zza jej pleców. Jadł chętnie i dużo jak na swój wiek. W końcu przed oczami stawał mu także ojciec, zwykle zmęczony po długim dniu pracy. Kiedy siadał, ciężki, wydęty brzuch sprawiał, że jakby zapadał się w sobie. Miał cienie pod oczami, widać je było wyraźnie w blasku migoczącego telewizora. Siedział zwrócony w stronę rodziny, zerkając na ekran nad ich głowami, małomówny, ale nie obojętny – takim go zapamiętał.
Ojciec prowadził małą restaurację położoną u wylotu z miasta. Właściwie była to ledwie buda, zastawiona drewnianymi ławami i krzesłami, dach miał w jednym miejscu wielką dziurę, zasłonili ją prowizorycznie matą. Z biegiem czasu mata zwietrzała i zaczęła przepuszczać światło, zwłaszcza wczesnym wieczorem. To było przyjemne, ale nikt poza Kerimem tego nie zauważał. Większość gości stanowili przejezdni, zatrzymywali się w drodze przez tę górzystą okolicę. Restauracja znajdowała się w pobliżu ważnego traktu, którym można było dotrzeć z jednego końca kraju na drugi. Pamiętał żółtawobrązowe pomieszczenie, gwar głosów, smugi dymu nad głowami gości. W pobliżu maty dym wypełniał promienie światła jak szklane naczynia. Matka była bardzo niezadowolona, że dziury nie załatano fachowo. Ale ojciec nie miał czasu. Jego życiem było gotowanie, i tak naprawdę tylko to go zajmowało. Zanim Kerim rano wyszedł do szkoły, pracował. Przygotowywał małą kuchnię w przybudówce. Dzień zaczynał się o czwartej, bo wtedy zjeżdżali się taksówkarze. Mieli w restauracji zniżki, za to od czasu do czasu przywozili ojcu towar. O tej porze serwowano rosół albo szaszłyk z podrobów. Taki był zwyczaj; później w ciągu dnia goście mieli do wyboru kurę albo baraninę w rosole. Do tego zawsze ryż, gotowany w ogromnych ilościach w wielkim, czarnym kotle. Regularne mieszanie, opróżnianie i napełnianie go na nowo ojciec cedował na Kerima, kiedy podrósł, pilnował też wymiany butli gazowych, które dostarczał na drewnianym wozie małomówny mężczyzna. To było nieco droższe niż samodzielne zawożenie ich i odbieranie, ale dostawca podłączał je i od razu sprawdzał szczelność zaworu. Kerim znał go od zawsze, lecz zamienił z nim nie więcej niż kilka zdań. Odkąd pamiętał, jego życie obracało się wokół jedzenia. Nie lubił tej pracy i całego rytuału. Czasem obserwował ojca, jak pochylony, sapiąc z gorąca w wąskiej kuchni, błyskawicznie przygotowuje niezliczone ilości talerzy, które matka pół godziny później zbierze. I już jako dziecko miał pewność, że nigdy nie będzie chciał tego robić.

Sherko Fatah "Czarny statek"; Wydawnictwo: Czarne; Tłumaczenie: Elżbieta Kalinowska; Format: 125 x 205 mm; Liczba stron: 336; Okłądka: miękka; ISBN: 978-83-7536-206-0

KaHa

Wejdź do księgarni

Tagi: Czarne, Rok służby w Iraku, Kalwas, Czwart pożar Teheranu, Guantanamo,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany