Rzymskie dolce vita – Penelope Green

isłojewska

2010-08-30

rzymskie_dolce_vita_160Już okładka książki "Rzymskie dolce vita" jest niezwykle przyjazna kolorystycznie. Emanujące złotą poświatą zachodzące słońce nie tylko rozświetla niebo, ale i zsyła ją w dół na miasto, nadając mu równie ciepły miedziano-brązowy koloryt. Wszystko to zapowiada, że od pierwszej strony czeka nas prawdopodobnie podobny klimat, tym razem stworzony przez słowa.




I tak jest w istocie. W bibliotece aleksandryjskiej znajdował się prawdopodobnie napis, z którego niezbicie wynikało, że książki są lekarstwem. Wydaje mi się, że Penelope Green z aptekarską dokładnością i rozwagą podaje specyfik tak bardzo potrzebny naszym kobiecym duszom. Dawno nie czytałam powieści tak pogodnej, budzącej optymizm i wiarę w sens tego, co robimy. I dlatego odebrałam ją, jako swoisty rodzaj biblioterapii. Książka ma w sobie bowiem moc wsparcia psychicznego i uczy, jak promiennie patrzeć na życie.

Penny należy do tego gatunku kobiet, których ciekawość i chęć przeżycia przygody, poznania nowych środowisk kulturowych i obyczajowych wprost gna po całym świecie. Porzuca dotychczasowe środowisko zawodowe i rodzinne, żeby na zupełnie innym kontynencie poznać rodzaj smaku życia, do którego tęskni. To dla niej także skuteczny sposób na realizowanie własnego pojęcia wolności.

O wszystkim, czego doświadcza, dowiadujemy się z oryginalnej formy przekazu, przypominającego formę systematycznie prowadzonego dziennika. Wprawdzie "Rzymskie dolce vita" nie jest klasyczną powieścią-dziennikiem, ale mnogość codziennych szczegółów, przy pomocy których narratorka opisuje świat przedstawiony, niezmiennie się z nią kojarzy.

Penny opisuje bieżące wydarzenia tak, jakby utrwalała je na taśmie filmowej. I to decyduje o tym, że wiele opisywanych przez nią codziennych sytuacji, po prostu "ogląda się". Żywy, dynamiczny, błyskotliwy język, momentami refleksyjny, liryczny, informacyjny, jakim posługuje się autorka, wprost promieniuje jej aktualnym nastrojem i dzięki temu idealnie trafia do czytającego. Niewątpliwie ma w tym i swój udział tłumaczka Katarzyna Kasterka, doskonale radząca sobie świetnie z oddającymi nastrój scenami humorystycznymi.

Warto też zwrócić uwagę na układ chronologiczny powieści, o którym decyduje głównie nurt przedstawianych wypadków. A biegną one przed siebie w niemal szalonym tempie, porywając ze sobą czytelnika, co należy odebrać, jako jedną z jej wielu zalet. Co więcej, rozgrywają się w dwóch głównych warstwach: intymnej i podróżniczej. W tej pierwszej dotykają bardzo rozmaitych problemów i zagadnień, które wiążą się z określoną sytuacją autorki i dotyczą spraw powszedniej egzystencji oraz płomiennych, aczkolwiek skomplikowanych kontaktów z Włochami. W drugiej przekonują, że nawet przeprowadzka kilka ulic dalej może być wyprawą w nieznane. A sprzyja temu wszystkiemu narracja prowadzona w pierwszej osobie. Miło popatrzeć na świat z punktu widzenia bohaterki-narratorki, z którą już od pierwszych stron nawiązuje się sympatyczny kontakt. Dzięki temu znika dystans, a pomiędzy narratorem i odbiorcą wytwarza się emocjonalna bliskość.

Analiza świata, postaw ludzkich i rozważania intymne narratorki sprawiają, że natychmiast akceptuje się jej refleksyjne nastawienie wobec przedmiotu relacji, którym są w zasadzie jej własne doświadczenia przedstawiane z krótkiego dystansu. A wśród nich najbardziej ciekawe są te, które koncentrują się wokół pozycji cudzoziemki w obcym dla niej kraju. Penny pokonuje codzienne bariery duże i małe, powoli asymiluje się w nieznanych miejscach. Poprzez nią widzimy, jak pokolenie trzydziestolatków, tworzy na wskroś współczesną obyczajowość, w której jest sporo miejsca na budowanie więzi między ludźmi różnych narodowości.

Penny potrafi też ująć za serce swoją wyjątkową dyspozycją twórczą, jaką jest poczucie humoru. Ujmuje otaczające ją zjawiska i ludzi w kategoriach sympatycznego komizmu. Poprzez niego odczytujemy jej prawdziwą osobowość. A tworzy ją życzliwa postawa wobec różnych przejawów śmieszności, która jest także wolna od wszelkiej drwiny. I w tym aspekcie książka staje się prawdziwym środkiem wywołującym uśmiech na twarzy i wnoszącym do duszy pozytywne, radosne spojrzenie, z którego wynika jedno: nie przejmuj się i nie traktuj zbyt poważnie świata. I tak jak ona, aprobuj go i spontanicznie nagradzaj owacją wszelkie pozytywne przejawy życia.

Penelope Green "Rzymskie dolce vita"; Wydawnictwo: Prószyński; Format: 250 x 140 mm; Liczba stron: 319; Okładka: miękka; IBSN: 978-83-7648-389-4

Ilona Słojewska

Kup książkę

Tagi: ,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany