Przypadki Tomasza Płachty. Życie i śmierć socjopaty - Daniel Koziarski

dkornaga

2010-09-10

przypadki_tomasza_p322achty_160

Bez socjopatów świat były cholernie nudnym miejscem, pisze Daniel Koziarski w "Przypadkach Tomasza Płachty. Życie i śmierć socjopaty", trzecim, ostatnim tomie swojego cyklu o pewnym esencjonalnie zbuntowanym i emocjonalnie podminowanym człowieku z Trójmiasta.




To jest credo pomysłu, który dał fabularną i publicystyczną siłę tej zabawno-gorzkiej serii, zapoczątkowanej przez błyskotliwy debiut "Kłopoty to moja specjalność, czyli kroniki socjopaty".

Nic dziwnego, że Koziarski stworzył aż trzy części o przygodach Tomasza Płachty. To po prostu jego bohater. Nie tyle alter ego, ile wyrazisty obiekt literacki służący do przybliżenia pewnych poglądów i obserwacji. A zmysłu spostrzegawczości Koziarskiemu może pozazdrościć niejeden prozaik. W "Socjopacie" pisarz traktuje niekiedy po macoszemu cechy aparycji postaci czy didaskalia miejsc, w których toczy się całkiem wartka akcja. W zamian koncentruje się na wszelkich zdarzeniach, które doprowadzają narratora do szewskiej pasji, sarkastycznych konstatacji i wynikających z nich kolejnych kłopotów, w które Tomasz Płachta popada praktycznie w każdym rozdziale.

Zresztą to cały urok tej – nie ma co ukrywać – zaangażowanej prozy. Napisana lekkim, wręcz popowo-beletrystycznym językiem, bez zbędnych w tym przypadku ozdobników czy stylistycznych wycieczek, dla kontry traktuje o sprawach co najmniej istotnych. O ile, w ramach przyjętego konsensusu społeczno-towarzyskiego, staramy się w sobie tłamsić wszelkie spontaniczne wybuchy złości na zastane relacje, to bohater Koziarskiego postępuje wręcz odwrotnie. Tomasz Płachta to my bez cenzury. Bo ile razy ktoś nas zdenerwował, jakaś sytuacja w autobusie, na imprezie czy nawet kościele; nie tak poprowadzona konwersacja zamienia się w karczemną awanturę, każdy chce przepchać swoje poglądy. Ciężko tłamsić w sobie niezgodę na taki pożerający świat. Mimo to próbujemy, idąc niekiedy na kompromisy, które rodzą później frustrację. Natomiast Płachta ani myśli nabrzmiewać złymi emocjami, on je po prostu wylewa z siebie. Na innych.

Dlatego tak wielu czytelników w miarę poznawania trylogii Koziarskiego przyznaje zgodnie, że narrator zaczyna ich w przedziwny sposób drażnić, że to cham, zgryźliwiec, mizantrop. Jakby obawiali się samych siebie, jakby unikali stwierdzenia, że właśnie tak jest, tylko pozostajemy zbyt ugodowi i pobłażliwi dla cudzych "przegięć". Płachta zaś nie jest ani kompromisowy, ani wyrozumiały – za co oczywiście dostaje często po nosie.

Szczególnie w najnowszej, ostatniej części. Czuć, że socjopata Płachta i autor Koziarski rozwinęli się, niejako wzajemnie stymulując się swoimi mocnymi charakterami. "Życie i śmierć…" to proza ostra. Nie stroni od punktowania obłudy naprawdę ciętym językiem. Zapewne to również skutek tego, że Płachta nie ma złudzeń co do swojego nieudacznictwa. Nic mu się nie powiodło, nawet przysłowiowa praca przy zmywaku w Londynie. Wrócił więc do starych demonów i jest tego boleśnie świadomy. To rzutuje na jego język. O ile kiedyś przeklinał okazyjnie, teraz jedzie równo po wszystkich. Czy w ten sposób odreagowuje rezygnację z agresji? Woli przerzucić ją na słowa niż na czyny? Niekiedy jednak potrafi też przywalić, a jest to tak opisane, że trzymamy wtedy za Płachtę kciuki. Koziarski go nie oszczędza, wrzucając w sytuacje krańcowe, gdy rzeczywiście nie ma on wyboru i jedynie akt zdecydowanej samoobrony pozwala mu na pozostanie sobą i tym samym uniknięcie wykorzystania przez innych. Ponieważ Płachta to socjopata na miarę tego kraju. Poznając jego nieszczęsne w gruncie rzeczy życie, widzimy, że i inni nie grzeszą niewinnością. Że czasem trzeba pozostać hardym i niewzruszonym, inaczej będą chcieli cię zjeść, a nawet – jak wynika z fabuły – wyciąć część twojej wątroby w ostatecznie wątpliwym celu.

Mnie osobiście imponuje otwartość Koziarskiego na krytykę tego, co pozornie cnotliwe i wartościowe. Tak, w "Socjopacie" numer 3. Koziarski, jak mało który przed nim autor, obnaża nie tylko drobne oszustwa w sklepach mięsnych (prosisz 15 deka, ważą się bezczelnie 20), układy w telewizji, stosunki rodzinne i pokrętność relacji pracowniczych, obnaża również politycznie poprawny dyskurs przyzwoitości, promowany na siłę przez różne instytucje, ich rzekomą uczciwość, brak zachłanności finansowej oraz programową miłość bliźniego. Ta bezkompromisowość samego autora aż prosi się, żeby za jakiś czas przedstawił czytelnikom nowego bohatera, godnego następcę Płachty. Jeszcze bardziej pokrętnego, bardziej zadziwiającego w niuansach swojej psychiki, faceta, a najlepiej kobietę (socjopatkę?), za której pośrednictwem Kozarski ponownie zwróci uwagę na aktualne bolączki społeczeństwa. Z nową, świeżą energią.

Daniel Koziarski "Przypadki Tomasza Płachty. Życie i śmierć socjopaty"; Wydawnictwo: MG; Format: 145 x 205 mm; Liczba stron: 368; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-61297-40-6


Dawid Kornaga

Kup książkę

Tagi: Socjopata, Tomasz Płachta, Daniel Koziarski, MG, Dawid Kornaga,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany