Ostatnia noc w Twisted River - John Irving

isłojewska

2010-09-13

ostatnia_noc_w_twisted_river_160.W przypadku powieści "Ostatnia noc w Twisted River" Johna Irvinga nie mogło być inaczej. Okazuje się, że pochylona pod naporem silnego wiatru sosna na okładce jest personifikacją jednego z głównych bohaterów. Autorem zdjęcia jest Everett Irving, syn pisarza. Drzewo jest identyczne z tym, jakie przez okno domu położonego nad jeziorem Hugon obserwował Daniel Baciagalupo i w jego wyobraźni odzwierciedlała ojca, Dominica.



I co ważne, sosna przetrwała niespotykanie silną zamieć, jaka szalała w okolicy. Ale to nie koniec. To samo drzewo i związana z nią fabuła powieści zawiera alegorię, której znaczenie rozkodujemy dopiero po przeczytaniu ostatniej strony.

Rodzina w literaturze amerykańskiej obecna jest dosłownie od jej narodzin. W tak wielokulturowym i wieloetnicznym kraju jej wzorce rodzą się z dziedzictwa rasowego, narodowościowego i kulturowego. John Irving, obok Johna Updike’a czy Joyce’a Carola Oates’a, podejmuje ten temat i tworzy nader interesujący obraz. Nie tylko. Relacje pomiędzy ojcem a synem, w przeciwieństwie do jego poprzednich powieści, w których dominowały: matka-syn, są niczym innym, jak duszą tej książki. Rodzina (ojciec), spełnia tu swą konsolidacyjną rolę, daje poczucie bezpieczeństwa i jest oparciem w najtrudniejszych sytuacjach życiowych. Ale, i jak każda, obciążona jest mroczną tajemnicą, złą przeszłością, która każe uciekać jak najdalej.

Irving przedstawia zamknięte środowisko drwali oraz kucharzy pracujących w surowych warunkach w północno-wschodniej części USA. Charakter i osobowość amerykańskich loggerów ogniskuje się w postaci ordynarnego Ketchuma, w gruncie rzeczy, mężczyzny o wrażliwym i gołębim sercu. A kucharzy - w postaci niepozornego Dominica Baciagalupo, pogodzonego ze swym losem. To razem z nim wędrują wszystkie smaki i zapachy jego potraw, ciągnąc za sobą smugę kulinarnych doznań. I trzecia osoba dramatu – Daniel Baciagalupo, chłopiec, z którego wyrasta znany pisarz. Trzeba jednak przyznać, że spośród tej trójki Danny nie posiada ciekawej osobowości, a jego uczuciowość jest wypłukana z wielu emocji. Jest raczej biernym świadkiem niż uczestnikiem toczących się wydarzeń. Jednak ten osobliwy dar obserwacji sprawia, że rodzi się w nim pisarz.

Nieprzewidziane są skoki w chronologii zdarzeń. Akcja i czas biegną w porywających przypływach przed siebie, po czym w równie gwałtownych odpływach powracają w przeszłość. Te zrywy od wydarzenia do wydarzenia, pchają akcję o dziesięć, nawet trzydzieści lat do przodu, po czym zatrzymują się lub cofają i dopiero wchodzą w szczegóły. Ta skomplikowana strategia czasowa nadaje mimo wszystko fabule określony rytm; dzięki niej zaistniało w niej wiele warstw przejściowych.

Powieść można też odczytać, jako wyrafinowaną i sympatyczną zabawę literacką. Widać w niej wyraźnie działania Irvinga poszukującego swej literackiej tożsamości. Pierwsze zdanie kolejnej książki Danny’ego brzmi dokładnie jak to, które rozpoczyna fabułę "Ostatniej nocy w Twisted River". Potwierdza to sam Irving, mówiąc, że miejsca na mapie życia Danny’ego są identyczne z tymi, w których i on sam przebywał. To samo wiąże się z rozwojem jego talentu literackiego. Wszystko to sprawia, że mamy tu do czynienia z metafikcją, czyli autotematyzmem i ujawnianiem kolejnych etapów procesu twórczego. Tak jak metafikcja w spektaklu nie pozwala widzom zapomnieć, że są w teatrze, tak czytelnik cały czas ma świadomość, że czyta utwór literacki.

To, że w tej książce stykamy się co pewien czas z recyklingiem motywów pochodzących z jego wcześniejszych książek (głównym bohaterem jest pisarz, inicjacja seksualna chłopca odbywa się w kontakcie ze starszymi kobietami, groteskowa śmierć, przerażające zdarzenia, niezliczona ilość zbiegów okoliczności), wcale nie upoważnia do stawiania mu z tego powodu zarzutów. Przeciwnie, w moim odczuciu, stanowi o niepowtarzalnym i niegasnącym uroku jego talentu literackiego. Irving po prostu tkwi we własnym kanonie i tylko dzięki niemu tworzy tak specyficznie melancholijny humor swych powieści.

"Ostatnią noc w Twisted River" odebrałam, jako kolejne autentyczne literackie dokonanie Irvinga. Narracja pozostawia po sobie imponujące wrażenie. Jak zawsze, swój styl opowiadania opiera na średniku w kunsztownie rozbudowanych wypowiedzeniach złożonych. Oddzielając zdania, jako samodzielne człony pojęciowo-myślowe, stwarza charakterystyczny dla siebie klimat powieści ze staroświecką patyną, co absolutnie nie jest jej ułomnością.

Irving, podobnie jak wielu współczesnych pisarzy, nie uciekł od kulinarnych wrażeń. Znalazł jednak dla nich nowy wymiar. Smaki, specjały, wędrują razem z kucharzami po całym świecie i dzięki tej migracji docierają do najbardziej egzotycznych miejsc, w których asymilują się z miejscowymi, po czym wzbogacone, przenoszą się dalej. To wspaniale ukazany mechanizm rodzenia się nowych potraw i ich podróży. I jeszcze jedno. Irving porywa swoim odniesieniem wobec kobiet. Opisuje je wieloma fantastycznie dobranymi przymiotnikami, w których wyczuwa się zachwyt, sympatię, miłość, szacunek, prawo do kobiecych tajemnic i magii. Nawet Katie nie potrafi zniechęcić do siebie czytelnika.

I jeszcze jedno: w gruncie rzeczy jest to powieść o winie i jej odkupieniu, a kiedy odwet zostaje dokonany, otwierają się wrota do raju, w których pojawia się Pani Niebo.

John Irving "Ostatnia noc w Twisted River"; Wydawnictwo: Prószyński; Tłumaczenie: Magdalena Moltzan-Małkowska; Format: 140 x 205 mm; Liczba stron: 576; Okładka: miękka; ISBN:978-83-7648-390-0

Ilona Słojewska

Kup książkę

Tagi: John Irving, Metoda morska, Ostatnia noc, Updike,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany