"Swobodna elegancja, kurwa, dyskretny urok burżuazji"

kzarecka

2010-10-03

szarejko_160Dziś dostajecie do poczytania trzy rozdziały z książki "Nie ma o czym mówić" Marty Szarejko. Choć wydaje się, że trzy to dużo, w tym przypadku to krótkie opowieści, niewielkie zbiory słów (a przecież to i tak jedne z dłuższych tekstów w publikacji; należy bowiem dodać, że bohaterowie Szarejko mówią czasem tylko kilka zdań). Poznajcie Don Ivo ("Noszę sycylijski płaszcz nasączony sycylijskim słońcem"), Hertę Albertynę ("Świat wywrócony jest na lewą stronę. Ja mam życie z drugiej ręki, ale nie narzekam, nie") i Artibusa ("Gdybym przyszedł w garniturze, pod krawatem, bez wózka, to co innego. A tak, to zawsze narzekają, że im śmierdzi"). Poznajcie ich, a następnie sięgnijcie po "Nie ma o czym mówić", gdzie znajdziecie całą galeria indywidualności.


Don Ivo. Warszawa. Plac Bankowy

Powiedział: nazywam się Don Ivo, zimno zawsze wszystko utrudnia, jest gorsze niż policja, dlatego noszę sycylijski płaszcz nasączony sycylijskim światłem, dlatego mam kapelusz i pas na broń, broń ukradli mi wczoraj, podobasz mi się, mam siedmiu synów, czterech ma broń, mogę ci jednego oddać, z bronią, je suis total fou, wiem, pozwól, że cię powącham, ładnie, jakich używasz perfum? wiesz, jak to jest z kobietami, mogą się nie myć trzysta lat, a i tak rządzą mężczyznami, nie wiem, dlaczego żona mnie rzuciła, dlaczego rzuciła mnie w ten sposób, powiedziała, że to koniec, nie chciała rozmawiać, więc wyszedłem, wszystko jej zostawiłem, dolary, mieszkanie, wszystko. Płaszcz mi został i kapelusz, miałem trochę dolarów w kieszeniach jeszcze, ale oddałem bezdomnemu, nie ma o czym mówić, rękawiczki skórzane oddałem też. Świat wariuje, ale to nieważne, ja jestem w mafii włoskiej i tego muszę się trzymać. Dawniej człowiek mafii wchodził do banku, mówił, że nie ma czasu i wszyscy wiedzieli, o co chodzi. Teraz człowiek mafii śpi na Marszałkowskiej, ale to nieważne, jutro będę w Belgradzie, jeśli dasz mi numer swojego telefonu, to zadzwonię do ciebie w niedzielę, odbierzesz, a ja powiem: dzień dobry, dziewczynko, tu Don Ivo, dzwonię z Belgradu, jak się czujesz, źle, dziewczynko, jeśli myślisz, że tak zawsze będzie, no to jesteś w błędzie. Jaki ty masz kolor oczu właściwie, ja brązowy oczywiście, przecież jestem człowiekiem mafii. To jest lista tych, którym się nie powiodło, tak, byli w mafii, ale zdradzili, inni ludzie mafii musieli ich zabić, jeśli znasz włoski, przeczytaj mi to na głos, tak, Antonio zalany kwasem, nie, nie ma mnie na tej liście, jeszcze nie, ale czytaj dalej, lubię twój głos, a co ty tu właściwie robisz w środku nocy, pamiętaj, że jestem pijany, ale jestem inteligentny, jeszcze wiem, jak można zważyć dym, od wagi papierosa wystarczy odjąć wagę niedopałka, zabierz mnie do kina, dawno nie byłem w kinie.


Herta Albertyna. Warszawa. Rondo Wiatraczna

Kloszardka warszawska Herta jest genetycznie dobra. Chodzi po Pradze w brązowych sukienkach, nosi torebki na łańcuszkach, maluje powieki zielonym cieniem. Czasami lubi też wskoczyć w dres. Przychodzi do jadłodajni dla bezdomnych, przynosi słoik ogórków konserwowych i wypija z niego sok. Świat wywrócony jest na lewą stronę – mówi Herta. – Ja mam życie z drugiej ręki, ale nie narzekam, nie. Z braku innych przygód sprzedaje różne rzeczy przy rondzie.

Buty.

Zdjęcia Stalina w odrapanych ramkach.

Spinki do włosów.

Obrazki z nurtu katolickiego w agresywnych kolorach.

Popielniczki.

Korale.

Kremy.

Cukiernice.

Książki.

Wszystko.

Jej świat naszpikowany jest turpizmami. Sztuczne kwiaty. Sztuczne lisy. Sztuczne perły. Rozmazany tusz do rzęs. Wata cukrowa. Plamy na skórze. Blizny po szczepionkach. Tylko raz się na mnie wściekła, jak kupiłam jej naleśniki. Jestem bogata, rzekła, zabierz to. Kloszardka warszawska Herta jest chora. Jej myśli rozlewają się po wnętrznościach. Wtedy są dwie Herty. Poznaje mnie tylko jedna. Nie umiem tego posprzątać, mówi. Mam inne ręce i inne nogi, zewnętrzne bardziej i obce, nie umiem ich kontrolować. Nic nie pomaga. Obca, zła Herta. Nie rozumiem jej, nie mogę się jej pozbyć. Ona chyba mnie nienawidzi, bije mnie, zabiera wszystkie niezbędne rzeczy, torebkę, puder, papierosy, wszystko. Kompletna pustka tak w głowie, jak i dookoła. Słyszę i widzę tylko ją. Nie umiem tego posprzątać. Nie mam już silnej woli. Złe myśli, złe słowa, zapisane mikroskopijnym pismem, zostawione na nieuzasadnioną przyszłość, w której nie będzie drugiej, obcej Herty.


Artibus. Warszawa. Zachęta

Co to znaczy artibus? Odmień sobie przez przypadki i mi powiedz. Ars, artis, wiesz to na pewno, masz to wypisane w oczach, nawet w imieniu masz sztukę, żyjesz, żeby służyć sztukom. Zobacz, kogo teraz wpuszczają na wernisaże. Mężczyźni w garniturach, kobiety w sukienkach, rozkwitające panienki porośnięte makijażem, czyści, aseptyczni ludzie. Oni nie mają pojęcia, na co patrzą. Oni nawet nie patrzą. Obrazy są bardziej żywe niż ci ludzie. Najważniejsza jest umiejętność snucia towarzyskich rozważań o niczym. Nuda to przywilej arystokracji. Chodzi o to, żeby było miło, żeby był szampan i przystawki. Panowie proszą panie, panie proszą panów, teraz będzie piosenka o uczuciach. Sztuczne uśmiechy, sztuczne kwiaty, sztuczne bąbelki, tandeta kusi, bo nie wymaga deklaracji. Czarne rękawiczki, jasne podwiązki, tanie papierosy w drogich papierośnicach, rzadkie, rozcieńczone gówno. Nigdy mnie nie wpuszczają, nawet nie próbuję wchodzić do takich galerii. Gdybym przyszedł w garniturze, pod krawatem, bez wózka, to co innego. A tak, to zawsze narzekają, że im śmierdzi albo że im tam coś jeszcze. Swobodna elegancja, kurwa, dyskretny urok burżuazji. Nie mają pojęcia, że właśnie tak nie powinno się pić martini.

Marta Szarejko "Nie ma o czym mówić"; Wydawnictwo: AMEA; Format: 124 x 194 mm; Liczba stron: 118; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-929229-5-7

Recenzja książki "Nie ma o czym mówić"

Kup książkę

Tagi: Izabela Szolc, Naga, O snach, Beata Rudzińska, Edyta Szałek, Nie pytaj o Polskę, Nie ma o czym mówić,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany