Los Diablos po polsku

kzarecka

2010-10-11

ja_diablica_160Ukazała się kolejna książka młodziutkiej Katarzyny Bereniki Miszczuk (cztery lata temu czytelnicy zapoznali się z jej debiutancką "Wilką", w zeszłym roku z kontynuacją - "Wilczycą"). Nowa powieść nosi tytuł "Ja, diablica", a jak informuje wydawnictwo, Miszczuk już pracuje nad dalszym ciągiem książki.Co na was czeka? Rewelacyjna, dynamiczna, pełna humoru i trafnych obserwacji powieść. Co trzeba zrobić, by zostać w Polsce pełnoprawną... diablicą? Umrzeć i podpisać cyrograf. A później? Później może być ciekawie.



O książce - Piekielny urząd ds. Rekrutacji nie robi najlepszego pierwszego wrażenia. Nieuprzejmy demon za biurkiem, mnóstwo papierkowej roboty i tandetne obrazki na ścianach. Do tego jeszcze te kolejki! Jednak, aby stać się pełnoprawną diablicą należy spełnić dwa zasadnicze warunki. Podpisać czerwonym atramentem cyrograf i... umrzeć. A tego Wiktoria z pewnością nie planowała! To miał być kolejny wieczór w warszawskim klubie, spędzony na robieniu maślanych oczu do Piotrka, kolegi z roku. Tragiczny zbieg okoliczności? Zaplanowana intryga? Ostatnie, co Wiktoria pamięta to kilka pchnięć nożem w ciemnym parku.

Na szczęście nie takie piekło straszne, jakim je malują: Los Diablos, miasto potępionych, kusi grzeszników ofertą wiecznych wakacji w śródziemnomorskim klimacie i nieziemskimi imprezami u samego Szatana. Nawet Śmierć jest całkiem sympatyczna. Jednak znudzone demony planują wywołać rewolucję w krainie Lucyfera, i niczym u Bułhakowa, zrobić trochę zamieszania wśród śmiertelników. Jaka w tym rola Wiktorii? Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, kiedy pojawia się uwodzicielski, złotooki i diablo przystojny upadły anioł Beleth, a młoda adeptka Piekieł postanawia wrócić na ziemię, aby rozwiązać zagadkę swojej śmierci. W końcu... gdzie diabeł nie może, tam babę pośle.

Fragment

Nie wyglądał jak typowy diabeł. Miał grube baranie rogi, wyrastające znad ludzkich uszu, brunatną skórę i wystające z ust żółte kły. To musiał być jakiś demon niższej kategorii. Z całą pewnością nie diabeł.
Diabły były piękne.
- Nazwisko - warknął.
- Biankowska - wydusiłam, starając się usilnie nie patrzeć na niego z odrazą.
- Imię.
- Wiktoria.
- Zmarła.
- Eee... co?
- Kiedy zmarła - urzędnik był bardzo rozdrażniony.
Chyba zauważył, że moje spojrzenie cały czas wędrowało do jego baranich rogów...
- Ach! Dzisiaj - Zerknęłam na zegarek, który stanął w momencie mojej śmierci. - W nocy, o 1:43.
- Przyczyna. - Demon sprawnie wypełniał czerwonym piórem wszystkie wolne pola w formularzu przed sobą.
Zamyśliłam się. Niewiele pamiętałam...
Była noc, wracałam do domu po imprezie w Stodole. Ktoś wyszedł za mną z klubu. Śledził mnie. Potem gonił. Tuż przy Polach Mokotowskich złapał za ramię, zaczął szarpać. Krzyczałam. Ale nikt mnie nie usłyszał... Mężczyzna wlókł mnie w stronę parku, między drzewa. Wyrwałam mu się, chciałam uciekać, ratować życie, ale on wyjął nóż. Błysk ostrza w świetle samotnej latarni.
- Nóż. - Widząc, że wymagał dokładniejszej odpowiedzi, dodałam: - Rany kłute w brzuch...
Zaczęłam się zastanawiać. Dlaczego wyszłam sama z tego klubu? Nie mogłam sobie przypomnieć. Nigdy tak nie robiłam. Zawsze wracaliśmy całą grupą przyjaciół. Nie rozdzielaliśmy się. Dlaczego popełniłam takie głupstwo? I czemu na litość boską zaczęłam iść w stronę parku?! To zupełnie do mnie niepodobne.
- Rozumiem - mruknął. - Skierowana przez...?
Przed oczami stanął mi przystojny brunet, który pokłóciwszy się z jakiś wyniosłym blondynem, wysłał mnie tu po krótkim wyjaśnieniu, że umarłam i pójdę do Piekła, ale że jestem za ładna, żeby marnować się na, jak to określił, „gorącym południu". Za cholerę nie zrozumiałam, o co mu chodziło...
- Azazel kazał mi tu przyjść...
- Wszystko się zgadza. Proszę podpisać - podsunął mi dokument, a ja złożyłam swój podpis. - Dostanie pani ode mnie to skierowanie. Następnie pójdzie pani do "Przydziałów" do pokoju 66. Tam otrzyma pani dalsze informacje.
- A...? - zaczęłam, ale mi przerwał:
- Drzwi są za panią. Dziękuję i życzę miłego dnia. - Posłał mi uśmiech, który nie dosięgnął jego oczu.
Miałam pewien kłopot z oderwaniem wzroku od tych jego paskudnych zębów, które ociekały śliną. Po prostu obrzydliwe! W końcu opanowałam się, zamknęłam usta, ścisnęłam kurczowo w dłoni podany świstek i wyszłam z pokoju.
Spojrzałam przed siebie. Przede mną były drzwi z tabliczką: Przydziały i wielkim numerem 66. Przysięgłabym, że wcześniej ich tam nie było. Odwróciłam się. Dział zatrudnienia, z którego właśnie wyszłam, przestał istnieć. Była za mną zwykła ściana. Spojrzałam najpierw w prawo wąskiego korytarza, w którym stałam, a potem w lewo. Ciągnął się w obie strony bez końca.
A jedyne drzwi znajdowały się przede mną. Nie miałam wyboru. Mogłam wejść tylko tam.
Chciało mi się płakać. Kompletnie pogubiłam się w tym, co się działo.
Umarłam...
Poszłam do Piekła...
A teraz jestem w jakimś Urzędzie!!!

Katarzyna Berenika Miszczuk "Ja, diablica"; Wydawnictwo: W.A.B.; Format: 125 x 195 mm; Liczba stron: 416; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-7414-824-5

KaHa

Kup książkę

Tagi: Diabeł, fantastyka, audiobook, diabeł ubiera się u Prady, Carey,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany