Nie rób sobie jaj, zrób sobie raj

kzarecka

2010-10-13

szczygiel_raj_160"Jeśli to nie jest zmyślone, to mogło zdarzyć się tylko w Czechach" - napisał Mariusz Szczygieł. 20 października w księgarniach pojawi się jego najnowsza książka "Zrób sobie raj". O czym będzie? O Czechach, rzecz oczywista. Przecież, jak podkreśla sam autor, jest "niechlujnym czechofilem". Poprzednia książka - "Gottland" - była jednym, wielkim sukcesem. Nawet w "Le Figaro" padły słowa: "To nie jest książka, to klejnot". Czy "Zrób sobie raj" to także murowany bestseller? Osobiście - mam taką nadzieję. Zdecydowanie polecam!




O książce – To opowieść przede wszystkim o Czechach współczesnych, o narodzie, który stworzył sobie kulturę jako antydepresant. Jeśli – jak twierdzi Michel Houellebecq – nasze czasy najlepiej charakteryzuje słowo "posępność", to Czesi w interpretacji Szczygła są społeczeństwem, które tę posępność umie imponująco usunąć z pola widzenia.

"Zrób sobie raj" jest opowieścią o tym, co zafascynowało autora w czeskiej kulturze. W kulturze radości smutku. Śmiech jest tu pokazany jako maska tragicznej bezradności. Reportera Szczygła najbardziej fascynują Czesi, którzy nie wierzą w Boga. "Jak się państwu żyje bez Boga?" – to pytanie, czasem wyrażone wprost, a czasem ukryte, jest refrenem tej książki, łączącej osobisty pamiętnik z esejem, felietonem i reportażem.

Mariusz Szczygieł: - Marzyła mi się książka o moim ulubionym kraju bez napinania się. Żeby nie musiała odzwierciedlać, obiektywizować, syntetyzować. Jestem niechlujnym czechofilem, ta książka nie jest ani kompetentnym przewodnikiem po kulturze czeskiej, ani po Czechach. Nie jest obiektywna. Nie rości sobie pretensji do niczego. Jest wyłącznie o tym, co mnie zafascynowało przez ostatnich 10 lat, od kiedy pierwszy raz przyjechałem do tego kraju. Jest wielką notatką z lektur i ze spotkań z ludźmi, których chciałem tam spotkać. Słowem, jest o miłości przedstawiciela jednego kraju do innego kraju. Może jest jeszcze o czymś, ale to już zostawiam Państwu.

Fragment

Kiedy przez kilka minut przeżywamy odrobinę wspólnej przyjemności, od razu widać, czym dla nas, czechofilów, są Czechy. Są jak deser, jak bita śmietana, jak polewa czekoladowa, której nie sposób się oprzeć. Są tą częścią naszej osobowości, której nie mamy. Tęsknimy do niej. Szukamy, ale w Polsce z wielu powodów nie możemy znaleźć. Są jak kobieta dla drag queen. Każdy z nas ma zaraz w głowie jakiś czeski dowcip, scenę z filmu lub zachowanie, które przytacza na dowód tego, jak Czesi się od nas różnią.
Mój kolega (Piotr Lipiński, reporter) pieści wspomnienie z gospody (Na Skalce, róg ulic Na Veselí i 5. května w Pradze), gdzie zobaczył mężczyznę, który siedział przy piwie ze swoim psem. On na krześle, pies na podłodze. Brodaty pan nabierał wskazującym palcem piany z kufla i delikatnie karmił nią szczęśliwego psa.
Mój znajomy (Józef Lorski, informatyk) pieści wspomnienie takiej scenki z Moraw: "Piekarnia, w której sprzedaje się pieczywo, słodkości, kanapki, a nawet placki kartoflane. Jedyna w tym sklepie sprzedawczyni, młoda dziewczyna, rozmawia głośno przez komórkę. Śmieje się, opowiada jakąś historię z poprzedniego dnia, tymczasem tworzy się coraz większa kolejka. Trwa to pięć minut, dziesięć, patrzę i czekam, aż się ktoś wkurzy. Ludzie cierpliwie stoją, a nawet się uśmiechają. Wreszcie sprzedawczyni kończy rozmowę i tłumaczy, że to była ważna sprawa. Na to klient z uśmiechem: - Musiała pani wygadać chyba ze dwieście koron. I nikt nie miał pretensji".
Moja znajoma z forum Czechy na Gazeta.pl Pampeliszka pieści wspomnienie z Ołomuńca. Była w dość zaawansowanej ciąży i szła sobie wieczorem na spacer. Zobaczyła, że na końcu pasażu bije się grupa młodzieży. W Polsce – jak mówi – zawróciłaby, ale w Czechach nie przyszło jej to do głowy i bezrefleksyjnie szła wprost na bijących się. A oni, widząc ją, przestali się bić, zrobili jej przejście, po czym zaczęli się tłuc dalej.
Ja pieszczę wspomnienie znad pisuaru (na stacji metra Plac Republiki w Pradze). Gdy podniosłem wzrok na ścianę, na wyblakłej niebieskiej naklejce, przyklejonej tu jeszcze w ubiegłym wieku, widniał napis: PIELĘGNUJCIE PRZYPADKOWĄ ŻYCZLIWOŚĆ I PIĘKNE CZYNY POZBAWIONE SENSU.
Czy gdzieś w świecie istnieje jakaś grupa cudzoziemców, która przechowuje podobne imponderabilia z Polski? Żeby jednak nie ulec (łatwej u mnie) skłonności do mitologizowania i idealizacji, użyję teraz poglądu Oscara Wilde’a, że najbardziej nie lubimy ludzi, którzy mają takie same wady, jak my. A więc dlatego uwielbiamy Czechów. Bo to naród, który ma zupełnie inne wady.

Mariusz Szczygieł "Zrób sobie raj"; Wydawnictwo: Czarne; Format: 125 x 195 mm; Liczba stron: 292; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-7536-223-7

KaHa

Wejdź do księgarni

Tagi: Szczygieł, Gottland, Pepiki, Kaprysik, reportaż, Czarne,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany