Wrażliwe pisarstwo wysokiej próby?

kzarecka

2010-10-18

dom_maja_wolny_160.Te same słowa. Brak jednak znaku zapytania... Tak przynajmniej twierdzi Olga Tokarczuk. Kto zasłużył na słowa pochwały od tak dobrej autorki? Maja Wolny. Może ktoś kojarzy ją z "Kroniką śmierci przedwczesnych" (zbiór esejów napisany wspólnie z Piotrem Sarzyńskim). Może ktoś z "Karą" (debiutancka powieść z zeszłego roku). A może... nie kojarzy. Do której z grup byście się nie zaliczali, może zainteresuje was informacja, że na rynku ukazał się "Dom tysiąca nocy", czyli fascynująca, pełna południowego temperamentu historia o sile dojrzałej miłości.



O książce - Malwina, niebanalna matka Polka, przyjeżdża do Włoch, by podjąć pracę jako pomoc domowa. Ma nadzieję, że zmiana otoczenia pomoże jej uporać się z tragedią, której niedawno doświadczyła. Jej nowym domem staje się willa należąca do Carli Russo – dojrzałej kobiety, niegdyś bezkompromisowej rewolucjonistki. Talent literacki i wyobraźnia wnuka Carli – Brunona, skłaniają obie bohaterki do tego, by zmierzyły się z trudną przeszłością.

"Dom tysiąca nocy" to historia miłości, nienawiści i bólu po doznanej stracie. W śródziemnomorskiej scenerii malowniczego Sorrento ożywają tłumione uczucia, a słońce skutecznie leczy rany z przeszłości, przywracając bohaterom wiarę w piękno i bogactwo życia.

Fragment

Carla długo nie może zasnąć. Po raz pierwszy ktoś zaścielił dla niej łóżko. Wcześniej zdarzało się to tylko w hotelach. Uwielbiała hotele. Pokoje obiecujące niespodziankę, komfort zawsze świeżej pościeli i białych ręczników. Pukanie do drzwi i niezobowiązująca noc z mężczyzną poznanym tego samego wieczoru w barze.
Malwina zrobiła jej kolację. Przyniosła szklankę wody do sypialni. Opanowała już wszystkie kuchenne urządzenia, łącznie z ekspresem do kawy. Ta Polka ma mnóstwo energii. Jechała tutaj ze trzydzieści godzin i mimo wszystko od razu zabrała się do pracy. Jakoś to będzie – myśli Carla – trzeba sobie przypomnieć reguły życia z drugą osobą pod jednym dachem.
Polka przemyka niemal bezszelestnie z pokoju do pokoju, zamyka za sobą drzwi, jest jak duch, który nie ma cienia. Jej chód jest lekki, kiedy wbiega po schodach, słychać tylko przyjemny szelest jak rytmiczne przetasowanie kart. Ma mocne zdrowe nogi dwudziestoletniej dziewczyny. Z którego to ona jest roku? Trzeba sprawdzić w dokumentach. Miał tu być ktoś znacznie starszy, choć może tak się Carli tylko wydawało. To pewnie jakaś biurokratyczna pomyłka, źle wpisana data urodzenia. Nieważne. W końcu jej wiek jest chyba bez znaczenia, to w końcu wiek obcej osoby. Własnego wieku nie da się pominąć ani przekręcić.
Carla przewraca się na brzuch. Kiedy była młodą dziewczyną, spała zawsze na brzuchu. Kobiety z jej pokolenia wierzyły, że taka pozycja wygładza dekolt. Alessia też tak spała, przynajmniej wtedy, kiedy jeszcze mieszkały razem. Zanim nie uciekła z domu, zanim nie powróciła z napuchniętą od płaczu twarzą, zanim jej brzuch nie zaczął się powiększać. Okrągły balast przyczepiony do kruchego ciała nastolatki, rosnące napięcie, ból stawów, które nie znosiły bezruchu, bo jeszcze chciały rosnąć, wyskakiwać ze zbyt obcisłych dżinsów, biec na dyskotekę, tańczyć do utraty tchu.
A teraz Alessia ma już prawie czterdzieści lat. Jest dojrzałą kobietą. Nadal nie znosi bezruchu. Włóczy się po świecie, nie ma adresu, studiów, pracy. Jest hipiską z pierwszymi siwymi kosmykami, globtroterką śpiącą co noc w innym łóżku, smakującą tytoń i zielska z różnych upraw.

Nigdy nie chciała zostać matką. Urodziła, bo inaczej się nie dało. Wyła z bólu i planowała ucieczkę. Nieważne, czy to chłopczyk, czy dziewczynka. Może dziewczynkę spróbowałaby pokochać? Nie, nie, chyba nie. Carla błagała Alessię, żeby została z dzieckiem choć parę miesięcy. To przecież takie maleństwo. "Nie będziesz mi rozkazywać. Nie udawaj wzorowej matki, bo nią nie jesteś i nigdy nie byłaś". Alessia zawsze histeryzowała. To po ojcu. Ostre słowa przychodziły jej łatwo, rzucała nimi w twarz. Nigdy nie przepraszała.
Kiedyś odwiedzała Brunona raz, dwa razy w roku. Wpadała do Sorrento, kiedy była bez grosza lub kiedy nabawiła się jakiejś egzotycznej choroby. Carla szła do banku, dzwoniła po doktora Tauregę. W nocy siadała przy łóżku, w którym spała Alessia, i gładziła jej włosy. Bezszelestnie zamykała drzwi łazienki i wycierała mokry nos.
Wiedziała, że namawianie córki do zmiany trybu życia nie ma sensu, robiła to już wielokrotnie. Błagała ją, groziła, straszyła – teraz ogarnęła Carlę jedna wielka bezsilność. Najbardziej cierpiała z powodu Brunona, on tak bardzo potrzebował matki. Alessia odrzucała jego uczucie, traktowała syna jak młodszego brata, choć pewnie gdzieś w głębi duszy czaiła się miłość do niego, ale ona wolała zasypać macierzyństwo piaskiem, zakleić gliną, strzepnąć papierosa.
Najgorsze były te pierwsze noce, kiedy trzeba było nauczyć Brunona pić z butelki. No i kolki. Masaże twardego brzuszka wielkości melona. Opieka nad małym dzieckiem okazała się trudniejsza, niż Carla wcześniej sądziła. Buntowała się z niewyspania: Bruno to było przecież ciało półobce, ciało należące do Alessii, z domieszką nieznanej krwi, porzucone w domu Carli, zdane tylko i wyłącznie na nią. Mały krzykacz o mlecznym zapachu i siniejących od krzyku piąstkach. Zrywała się w nocy i biegła do pokoju chłopca. Kiedy patrzyła na pogrążoną we śnie miniaturkę człowieka, zapominała o zmęczeniu.
Gdy Bruno skończył trzy miesiące, uśmiechnął się do Carli po raz pierwszy. Wtedy zrozumiała, że musi go wychować, dać mu wszystko, czego nie dała córce.
– Nigdy cię nie opuszczę, Bruno. – Carla powtarza te słowa nawet teraz, po osiemnastu latach. Bruno wciąż jej potrzebuje. Ma kłopoty ze wzrokiem i jest taki wrażliwy.
Musi go chronić również przed Alessią. Ona może go zniszczyć jednym nieuważnym słowem. Wie, że za nią tęskni, choć tak naprawdę wcale jej nie zna. Pewnie on jedyny nie obwinia Carli za Alessię, za to, że jest, jaka jest. On ją po prostu kocha, pewnie nawet bardziej niż wychowującą go babkę. Kiedy był mały, nie rozumiał tej sytuacji i mówił do Carli "mama". Była starsza niż inne matki, ale nie wyglądała na babcię. Blef mógł się udać.
Carla długo zastanawiała się nad adopcją. Zapewnić sobie Brunona także prawnie, w ten sposób ochronić go przed rozczarowaniem. Alessii było wszystko jedno. Powiedziała Carli przez telefon: "Okej. Bruno może zostać moim przyrodnim bratem. To nawet zabawne, tylko błagam – nigdy nie sypiaj z jego ojcem".

Maja Wolny "Dom tysiąca nocy"; Wydawnictwo: Prószyński; Format: 125 x 195 mm; Liczba stron: 200; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-7648-481-5

KaHa

Kup książkę

Tagi: Olga Tokarczuk, Włochy, debiut,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany