Każdy zabija kiedyś to, co kocha - "Walkirie" Coelho

kzarecka

2010-10-19

walkirie_paulo_coelho_160Jedna z najbardziej osobistych książek (tak przynajmniej reklamuje publikację wydawnictwo Drzewo Babel) Paulo'a Coelho swoją premierę będzie miała 22 października (choć prapremiera odbyła się pięć dni temu w dwóch sieciach salonów prasowych). Jej tytuł to "Walkirie". To opowieść o przemianie, którą każdy z nas musi przejść, żeby zrobić krok do przodu. Uściślając, posłużę się słowami, które autor powiedział po otrzymaniu prenzentu od fanki z Polski (obraz anioła stróża): - Napisałem książkę o aniołach, ponieważ wierzę w anioły. (...) jest o miejscu na pustyni Mojave, gdzie (choć nie tylko tam) miałem bardzo silne doświadczenie z aniołami. Jak wiele potrzeba odwagi, by zajrzeć w głąb siebie? Zainteresowanych odsyłam dowspomnianej książki.


O książce - Kiedy myślisz o Walkiriach, pomyśl o odwadze. Jak mocno trzeba uwierzyć, by rozum i serce mogły się pojednać? Jak odróżnić prawdziwą miłość od zauroczenia? W poszukiwaniu swojego anioła Paulo wyrusza z żoną w podróż po pustyni Mojave. Droga okazuje się wyboista i usiana kolejnymi, coraz trudniejszymi pytaniami.

Opowieść o potrzebie zaakceptowania własnych słabości, pojednania się z przeszłością, o poznawaniu swoich zalet i umiejętności przyjmowania szczęścia bez poczucia winy.


Potrzebował silnych emocji: w miłości, w pracy, we wszystkim, co robił. Zdawał sobie sprawę, że taki styl życia niósł ze sobą ryzyko, że nic w jego życiu nie potrwa długo. Zaczynał rozumieć znaczenie słów: Każdy zabija kiedyś to, co kocha.


Fragment

– Zatrzymajmy się tutaj – zdecydował.

Zeszli ze ścieżki i podeszli do najbliższej skały. Niemal wtulali się w kamień, żeby znaleźć dla siebie odrobinę cienia. Na całej pustyni cień można znaleźć tylko wcześnie rano i przed zachodem słońca, właśnie między skałkami.

– Źle to wyliczyliśmy – zawyrokował.

Chris zauważyła to już wcześniej. Paulo, który zawsze potrafił właściwie ocenić odległość, tym razem nie oponował, kiedy mówiła o pięciu kilometrach.

– Wiem skąd ta pomyłka – ciągnął Paulo. – Na pustyni nie ma żadnych punktów odniesienia, drzew, słupów wysokiego napięcia, domów, iglic kościołów. Wiemy mniej więcej, jaką mają one wysokość, dzięki czemu łatwiej nam oszacować odległość.

W miejscu, w którym się znaleźli, nie było takich punktów odniesienia. Jedynie skałki, które widzieli po raz pierwszy w życiu, pasmo gór o nieznanej wysokości i niskopienna roślinność. Dopiero na widok odległego punkcika samochodu Paulo zdał sobie sprawę z tego, że przeszli więcej niż siedem kilometrów.

– Odpoczniemy trochę i trzeba wracać.

"Wszystko mi jedno", pomyślała. Spodobało się jej wpatrywanie w linię horyzontu. To było zupełnie nowe doświadczenie.

– Cała ta historia z wpatrywaniem się w horyzont...

Czekał, aż dokończy. Wiedział, że bała się ośmieszyć brakiem wiedzy o ezoteryce.

– Wydaje się... sama nie wiem jak to wytłumaczyć..., że dusza we mnie urosła.

"Bardzo dobrze", ocenił Paulo. "Jest na właściwej drodze".

– Wcześniej, kiedy wpatrywałam się w dal, miałam wrażenie, że wszystko jest rzeczywiście odległe. Wszystko to, co widziałam, wydawało się nie być częścią mojego świata. Od dzieciństwa uczono mnie patrzeć przed siebie, ale widzieć rzeczy znajdujące się blisko mnie. Dwa dni temu nauczyłam się patrzeć w dal. Odkryłam, że poza stołami, krzesłami i innymi przedmiotami, które widzę na co dzień, do mojego świata należą też góry, obłoki i niebo. Wtedy urosła we mnie dusza. Dusza, która własnym wzrokiem dotyka tych oddalonych rzeczy!

"Świetnie to ujęła", pomyślał.

– Dusza we mnie rośnie – powtórzyła.

Otworzył torbę, wyjął paczkę papierosów i zapalił jednego.

– Każdy może tego doświadczyć. Jednak ludzie wolą widzieć tylko to, co jest najbliżej, najchętniej koniec własnego nosa. A wtedy – używając twojego określenia – ludzka moc słabnie, a dusza się kurczy. Dusza to nic innego jak my sami. To nie oceany, góry, poznawane osoby, czy cztery ściany naszych domów.

Spodobało mu się wyrażenie "dusza we mnie rośnie". W rozmowie z gorliwym okultystą z pewnością usłyszałby bardzo zawiłe wyjaśnienia w rodzaju: "doznałem przypływu świadomości", ale zaproponowany przez żonę termin uznał za bliższy rzeczywistości. Zgasił papierosa. Nie było sensu iść dalej, lada chwila temperatura mogła sięgnąć pięćdziesięciu stopni. Do zaparkowanego samochodu było daleko, ale znajdował się w zasięgu ich wzroku. Wystarczy półtorej godziny marszu, żeby znaleźć się w jego klimatyzowanym wnętrzu. Ruszyli w drogę powrotną. Pośrodku bezkresnej pustyni poczuli w sercach gwałtownie narastające uczucie wolności.

– Rozbierzmy się – zaproponował Paulo.

– Nie boisz się, że ktoś zobaczy? – spytała bezwiednie.

Paulo roześmiał się. Wokół rozpościerało się bezkresne pustkowie. Dzień wcześniej, kiedy łazili po pustyni wcześnie rano i przed zachodem słońca, widzieli tylko dwa samochody. Słyszeli, jak nadjeżdżają na długo, zanim pojawiły się w zasięgu ich wzroku. Na pustyni królowały słońce, wiatr i cisza.

– Widzą nas tylko nasi aniołowie – rzucił w odpowiedzi. – A dla nich w naszej nagości nie ma nic gorszącego.

Ściągnął bermudy i koszulkę, odwiązał bidon. Włożył wszystko do swojej torby. Chris z trudem powstrzymując śmiech też się szybko rozebrała. Po chwili przez pustynię Mojave maszerowały dwa golasy w sportowym obuwiu, ciemnych okularach i czapeczkach z daszkiem. Mężczyzna dźwigał dodatkowo wypchaną torbę. Ten widok rozbawiłby każdego.


Paulo Coelho "Walkirie"; Wydawnictwo: Drzewo Babel; Tłumaczenie: Jarek Jeździkowski; Liczba stron: 192; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-89933-31-7

KaHa

Kup książki Coelho

Tagi: Coelho, William Paul Young, Księga nowej drogi, Chata, Alchemik,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany