Deaver wskrzesił Zegarmistrza

kzarecka

2010-11-14

pod_napi281ciem_160.Wspaniały thriller psychologiczny, który jest dowodem na to, że Deaver z każdą nową książką pisze coraz lepiej (Carol Hicks). "Pod napięciem" to kolejna powieść z cyklu o Lincolnie Rhyme'ie i Amelii Sachs (parze policjantów znanej szerzej z filmowej wersji "Kolekcjonera kości" z Denzelem Washingtonem i Angeliną Jolie w rolach głównych). W "Publishers Weekly" napisano, że nawet błyskotliwy Rhyme nie będzie w stanie przewidzieć obrotu spraw, zatem można przewidywać, że Jeffery Deaver znowu będzie zaskakiwał na każdym kroku. Książka pojawi się w księgarniach 23 listopada.


O książce - Nowy Jork drży ze strachu przed falą zamachów. Ich sprawca dysponuje potężną bronią, niewidzialną i wszechobecną – miejską siecią energetyczną. Potrafi manipulować przesyłem energii, wywołując łuk elektryczny o sile stapiającej stal, a przełączając kilka przewodów w instalacji budynku, potrafi zmienić w śmiertelną pułapkę klamkę u drzwi, metalową poręcz i windę. Tropy wskazują na udział tajemniczej, nowej grupy terrorystycznej. Do akcji włącza się Lincoln Rhyme ze swoim zespołem, przy wsparciu FBI i federalnego departamentu bezpieczeństwa, nadzorując równocześnie pościg za Zegarmistrzem, jednym z niewielu morderców, którym udało się wymknąć Rhyme’owi. Nawał pracy odbija się na stanie zdrowia sparaliżowanego kryminalistyka. Jego zbuntowane ciało może narazić na niebezpieczeństwo członków ekipy śledczej i niewinnych ludzi – ofiary kolejnych zamachów.

Fragment

Kierowca sunął autobusem M70 wraz ze sznurem samochodów w kierunku przystanku na Pięćdziesiątej Siódmej, niedaleko miejsca, gdzie Dziesiąta Aleja przechodzi w Amsterdam. Był w niezłym nastroju. Nowy autobus – niskopodłogowy model z przyklękiem, który opuszczał się przy chodniku, by ułatwić wsiadanie – wyposażono w pochylnię dla niepełnosprawnych, fantastyczny układ kierowniczy oraz, co najważniejsze, siedzenie przyjazne dla siedzenia kierowcy. Bóg mu świadkiem, że bardzo tego potrzebował, spędzając za kółkiem osiem godzin dziennie. Nie interesowało go metro ani kolejki Long Island czy Metro North. Nie, uwielbiał autobusy, mimo obłędnego ruchu, wrogości i arogancji na ulicach. Uważał jazdę autobusem za wyjątkowo demokratyczną. Taksówki były drogie i cuchnące; metro nie zawsze dowoziło pasażera tam, gdzie chciał. A poruszać się pieszo? Przecież to Manhattan. Jeżeli ktoś miał na to czas, świetnie, ale kto miał? Poza tym lubił ludzi i podobało mu się, że każdą osobę, która wsiadała do jego autobusu, mógł powitać skinieniem głowy i uśmiechem. Nowojorczycy, w przeciwieństwie do opinii wielu ludzi, nie byli wcale nieprzyjaźni. Czasem po prostu nieśmiali, niepewni, zamyśleni. Często wystarczył uśmiech, jedno słowo, kiwnięcie głowy... i zyskiwał nowego znajomego. Lubił to, nawet gdyby znajomość miała się zakończyć sześć czy siedem skrzyżowań dalej. Witając pasażerów, miał też okazję wypatrzyć psycholi, pijaczków, speedziarzy i ćpunów i zdecydować, czy powinien wcisnąć przycisk alarmowy. W końcu to był Manhattan...

Dziś wstał piękny, bezchmurny i rześki dzień. Kwiecień. Jeden z jego ulubionych miesięcy. Około wpół do dwunastej i w autobusie tłoczyli się ludzie zmierzający na wschód, gdzie umówili się z kimś na lunch albo chcieli wykorzystać wolną godzinę na załatwienie jakiejś sprawy. Jadąc w poruszającym się wolno strumieniu aut, skierował swój wielki pojazd na przystanek, gdzie czekało kilka osób. Zbliżając się tam, przypadkiem rzucił okiem na stary brązowy budynek. Pochodził on z początku dwudziestego wieku, miał okratowane okna, ale wewnątrz zawsze panował mrok; kierowca nigdy nie widział, by ktokolwiek tam wchodził lub stamtąd wychodził. Trochę straszne miejsce, przypominające więzienie. Na froncie wisiała łuszcząca się tablica z białym napisem na niebieskim tle.

Algonquin Consolidated Power an d Light Podstacja MH-10 Uwaga: wysokie napięcie. Wstęp wzbroniony.

Rzadko zwracał uwagę na budynek, ale dziś jego wzrok przyciągnęło coś niecodziennego. Nigdy czegoś takiego nie widział. Z okna na wysokości około trzech metrów zwisał przewód o średnicy ponad centymetra, pokryty ciemną izolacją prawie końca, gdzie plastik czy gumę zdarto, odsłaniając srebrzyste pasma metalu, przyśrubowane do jakiegoś elementu, płaskiego kawałka mosiądzu. Grubaśny kabel, pomyślał kierowca. I wywiesili go z okna. Czy to w ogóle bezpieczne? Zahamował, zatrzymując autobus na przystanku i wciskając guzik otwierający drzwi. Uruchomił się mechanizm przyklęku i podłoga obniżyła się nad chodnikiem, a metalowy stopień zawisł parę centymetrów nad ziemię. Kierowca odwrócił szeroką, rumianą twarz w stronę drzwi, które rozsunęły się z miłym dla ucha hydraulicznym sykiem. Ludzie zaczęli wsiadać.

Jeffery Deaver "Pod napięciem"; Wydawnictwo: Prószyński; Tłumaczenie: Łukasz Praski; Format: 142 x 202 mm; Liczba stron: 464; Okładka: miękka; ISBN: 978-83-7648-512-6

KaHa

Kup książki autora

Tagi: Deaver, Rhyme czy Dance, Manuskrypt Chopina, Spirale strachu, Zegarmistrz,

<< Powrót

Papierowy Ekran 2009

FB PL

Kejos

HaZu

PL zmiany